czwartek, 31 maja 2012

Jeszcze tylko miesiąc !!!



Rozpiska przekładanych meczy została zaktualizowana. Pozostał nam do zakończenia ligi jeszcze jeden miesiąc. Na chwilę obecną, planujemy rozegrać baraże w niedzielę 1 lipca, a kluczowe dla rozstrzygnięcia kto w nich zagra mecze, do piątku 29.06. Sprawa nie jest prosta ale jeżeli ktoś przekładał wielokrotnie mecze, to ostatecznie musi mieć świadomość, że to nie my zabieramy mu punkty, tylko on sam wcześniej już to sobie zrobił. W sytuacji kiedy mamy potwierdzoną informację kto przekładał, sprawa jest prosta i przekładający przegrywa 0:3. Jeżeli jednak drużyny nie zadają sobie trudu uzupełnienia inf. albo określą, że winna jest obustronna, to mecz kończy się wynikiem 0:0 ale nie otrzymują za to pkt. Dlatego proszę się sprężyć z meczami i za pomocą forum uzupełnić brakujące informację o meczach. Poniżej link do odpowiednich tematów na forum.


Kto przekładał - Pierwsza liga
Kto przekładał - Druga liga

środa, 30 maja 2012

Bażanty poddają mecze

Bażanty ze względu na rozłam w zespole, już teraz oddają walkowerami pozostałem mecze. Są to:

FCNM w kolejce 9

RKS w kolejce 12

Augustyni w kolejce 15

Fafik w kolejce 19

FCNM w kolejce 20

PKS w kolejce 22

Trochę kontrowersji i 3 pkt. dla Unimila



Promil - Unimil 2:6 (1:1)
Bramki:
Padre x2 - Mateusz Kowalczyk x3, Kuba Irzmański x2, Patryk Paszko


Dziwny mecz, z wieloma aspektami pozaboiskowymi. Nie mi oceniać, kto ma więcej racji. Retoryka "moralnego zwycięzcy" nie jest najlepszym rozwiązaniem, dlatego o meczu poczytajcie sami w TYM wątku na forum.

Spartacz walczy już tylko o utrzymanie

Spartacz - Promil 2:5 (1:3)
Bramki:
Seba, Marcin - Tazbir x3, Mylek x2


"Do meczu przystąpiliśmy bez dwóch wyjściowych obrońców, natomiast z Habitem, po długiej nieobecności. Znając defensywne nastawienie Spartacza postanowiliśmy zaryzykować i zagrać dwójką z tyłu, za to z typowo wystawionym napastnikiem na szpicy. Praktycznie od początku kontrolowaliśmy grę i dość szybko zrobiło się 3-0 dla nas. Ciężar gry prawie całkowicie wzięli na siebie w dwójkę Mylek i Tazbir i wychodziło im to świetnie. Taka gra wymusiła na Spartaczu zmianę taktyki. Już nie mogli się bronić jak to mają w zwyczaju, musieli się odsłonić. Przed przerwą strzelili bramkę na 3-1, po karygodnym błędzie Habita. Swoją drogą grał on dzisiaj może na max 50% swoich możliwości, męczony dokuczliwą kontuzję. Obraz gry w drugiej połowie wiele się nie zmienił. My dołożyliśmy jeszcze 2 bramki (jedna z karnego), Spartacz jedną z wolnego. Ostateczny wynik 5-2, choć z naszej perspektywy powinno się skończyć wyżej, gdybyśmy wykorzystywali masę stworzonych sytuacji. Na uwagę zasługuje fakt, że w obydwóch drużynach zdarzały się zagrania nie fair: u nas brzydkie faule Padre, u rywali nie przyznanie się do ręki w polu karnym, czy wymuszanie autu, którego nie było. Na kilka godzin po meczu mogę na spokojnie stwierdzić, że był to chyba najbardziej "lajtowy" nasz mecz w tym sezonie. Na zdecydowane brawa zasługuje wspomniany duet Mylek & Tazbir oraz nasz bramkarz Turu, który wreszcie się odblokował i bronił tak jak potrafi."

Bagi(Promil)


Spartacz - Ziom 2:6 (2:3)
Bramki:
Kuba, Filipescu - Jochen 2x, Szym, Mario, Bartezzz, Lex


"Z tygodniowym wyprzedzeniem wiedzieliśmy, że będzie nas 6-7 (bez kilku podstawowych zawodników). Wolimy przegrać na boisku, niż walkowerem, więc zdecydowaliśmy się zagrać ten mecz. Ze względu na terminarz padło, że beneficjentem tej sytuacji będą Ziomy. W niedziele okazało się, że zagramy jednak w 6, z bardzo eksperymentalnym ustawieniem (praktycznie bez zawodników ofensywnych). Ziomy w osobie kapitana Lexa zdecydowały, żeby ten mecz nie skończył się pogromem, zagrają z jednym zawodnikiem mniej. Mieli kilkunastu ludzi, tak więc co 10 minut mogli wymienić każdego gracza z pola. Ostre słońce i tak skazywało nas na bardzo ciężką końcówkę meczu. O dziwo pomimo dobrej, a momentami bardzo dobrej gry Ziomów (piłka niemal zawsze grana do nogi, wszystko po ziemi, mało strat), to nam udaje się strzelić bramkę na 1:0. W kilka minut dochodzi do wyrównania po kombinacyjnej akcji. Ok 20 min. kolejny raz obejmujemy prowadzenie ale zaczyna powoli być widoczne zmęczenie zawodników. Chwilę późnej wyrównanie i z ostatniej akcji połowy, Ziomy obejmują prowadzenie. W drugiej odsłonie bardzo oszczędzaliśmy siły. Całkiem skutecznie udawało się utrzymywać przeciwnika od bramki do 50 min. nie licząc jednego genialnego sytuacyjnego dośrodkowania na długi słupek, które na cm w okienku umieścił jeden z Ziomów. Pod koniec tracimy jeszcze 2 bramki w 3 minuty, kiedy nasz młody wiekiem stoper pomyślał "uratuje ten mecz" i poleciał do przodu. Przeciwnik udowodnił, że bez mądrej gry w obronie i szybkiej wymiany piłek trudno będzie im zabrać pkt. (o ile przyjdą w pełnym składzie). Teraz przed nami mecz o być, albo nie być w barażach z Tytanami."

O'Shea

poniedziałek, 28 maja 2012

6 pkt. z pewnymi kontrowersjami

Unimil - Tytani 6:3
Bramki:
Patryk Paszko x2, Feder, Krzesimir Dębski x2, Sławek Zawarski - Qhr x1 Atka x2


Tytani - Unimil 6:5
Bramki:
Atka 3x, Qhr, Nowy - Patryk Paszko x3, Kuba Irzmański, Piotr Federowicz, Kamil Zawarski


"Dzisiaj bez zmienników i zmęczeni po wczorajszym meczu z Promilem grało nam się ciężko dlatego po wyrównanej pierwszej połowie na przerwe schodziliśmy z wynikiem remisowym. W drugiej odsłonie meczu udało nam się szybko odskoczyć na 4 bramki i myśleliśmy, że jest po sprawie ale Tytanom dzięki całkowicie zdominowanej grze w powietrzu, dobrze wykonywanym rzutom rożnym i kilku udanym kontratakach udało się odrobić 3 bramki i na sam koniec meczu mieliśmy "nerwówkę" a pikanterii dodały jeszcze pretensje Tytanów o wątpliwy rzut karny w końcówce meczu."

Kuba(Unimil)


"Karnego nie bede komentował bo według Nas był, przeciwnicy mieli inne zdanie na ten temat i bez sędziego takie sytuacje sa bez wyjścia."

Atka(Tytani)

Juwenalia nie służą wynikom



WNIG - Ziom 0:8
Bramki:
Baszczu 4x, Artur, Mario, Żółw, Lexiu


"Juwenalia zrobiły swoje. Dziś byliśmy w takim stanie fizycznym, że sam bramkarz Zioma by nas pokonał/zabiegał. Nie mieliśmy kompletnie siły. Ziomki biegały, my staliśmy (niektórzy nawet leżeli w cieniu ;p). Nie ma co tu więcej pisać... powodzenia Ziomki - dzięki za mecz a przede wszystkim za to że pozwoliliście nam zejść wcześniej ;p"

Gniewek(WNIG)

ZZK uratuje baraże ?



ZZK - Chaos 4:3
Bramki:
Łobo x2, Bernal (messi), Rimbaud - Marcos, Sado, Benek


"Dziękujemy ZZK za dobry mecz rozegrany w atmosferze Fair Play. Niestety, jest to drużyna, która na nie leży. Od dłuższego czasu nie możemy z ZZK wygrać. Ten mecz był do wygrania, a przede wszystkim do zremisowania. To fatum trwa od czasu naszej gry w I Lidze. Przegraliśmy wtedy baraże o utrzymanie się. I jak widać trwa do dnia dzisiejszego. Życzymy przeciwnikom powodzenia w następnych meczach i awansu do I Ligii. P.S. Marcos to zawodnik niezgłoszony do Ligii, ale na którego zgodziła się drużyna przeciwna, ponieważ mieliśmy kłopoty ze skompletowaniem składu."

Benek(Chaos)


"Zmiany co 8 minut, pozycje umawiane od nowa, skład stały. Deszcz nie pada. Trudny mecz, Chaos zawiesił naprawdę wysoko poprzeczkę, my tym razem w prawie najsilniejszym składzie- z czterema skrzydłowymi w składzie, dwoma bramkarzami i .. Miro na obronie w pierwszej części meczu Zaczęliśmy – „na swojej” bez przypaladania się. Pierwsze minuty spokojnie, potem zarysowała się nasza przewaga, różnorodne akcje prowadzone raz prawą raz lewą stroną rozbijały obronę Chaosu jednak brakowało piłki w sieci- na pewno można pochwalić bramkarza Chaosu, który ofiarnie interweniował na linii, na pewno można poskarzyć się ciapkowatą piłkę, która przyklejała się do nogi przy próbie podania. W 15 min. meczu prowadzenie obejmuje Chaos- strzał z pola karnego, piłka odbija się od ciała Miro i całkowicie myli Matiego. Parę minut zajęło nam wyrównanie, po ostrzeliwaniu bramki Chaosu (kilka strzałów w przeciągu minuty) Rimbaud vel Pies Baskervillów dobija skórę wyplutą przez bramkarza. Remis! Niedlugo potem kapitalną bramkę z dystansu strzela wracający do wysokiej formy (jak całą drużyna..) Messi i prowadzimy! Pierwszą odsłonę zakończył potężny strzał na wiwat Mira. Chęci udokumentowania przewagi trzecim golem długo pełzły na niczym, Chaos II połowę zagrał dużo lepiej, zostawiając najlepszego zawodnika w obronie, który dyrygował zarówno tyłem jak i rozdzielał piłki na lewo na prawo a przeważnie do Kuby, który też napsuł nam sporo krwi. Miro wrócił na skrzydło, obrona ofiarnie walczyła – w końcu padł trzeci gol, najlepszy na placu Łobo (jak tu go nie chwalić kurna?) wykończył podanie ze skrzydła strzałem z półwoleja i mieliśmy oddech. Chaos zażarcie walczył – w słupek trafił Kuba, niedługo potem poteżny strzał rywala Mati paruje na słupek a z dobitką śpieszy nieobstawiony Sado. Znów zrobiło się nerwowo, czasu było coraz mniej, bezskutecznie próbowaliśmy przybić mistrzowską pieczęć na tym meczu. Vashut , który w porzedni meczu z chaosem zaliczył słupkowy hattrick także i tym razem przegrał ze trzy pojedynki z Chaotycznym bramkarzem. Założył za to dwa Sombrera w jednej akcji Aż w końcu mecz zamknął ten, który rządził w środku- Łobo z nadzwyczajną lekkością wbiegł w pole karne, zbiegł na skrzydło i ze stoickim spokojem znalazł droge do bramki strzelając czwartą bramkę. Co prawda Chaos jeszcze odpowiedział w końcówcę potężną bomba Benka, która prawie wrzuciła Matiego do bramki ale w końcówce broniliśmy się całą drużyną i Chaos stać było tylko na wrzutki wyłapywane przez naszego Portero. Wygrywamy trudny mecz, z bezpośrednim rywalem do barażów, pierwszy mecz w tym roku (sic!) . Ze swojej strony musze pochwalic bramkarza bo jak nic się nie działo pod naszą bramką to potrafił sam sobie stworzyć sytuacje żeby się wykazać :) - pozdro dla niego od Łoba. Nasz bramkarz zrobił swoje, Łobo zrobił swoje w postaci bramki i tak oto pomimo utrudionego kontaktu pomiędzy Mirem i Jaśkiem wygrywamy 4-3. Oby tak dalej. Visca el ZZK."

Z strony ZZK


ZZK - OKS 3:1
Bramki:
Vashut x2, Messi (bernal) - Andrzej Żurek


"Wygrywamy drugi mecz z rzędu podnosząc się z kolan po ciężkim początku wiosny - wiadomo, kwiecień to najokrutniejszy miesiac jak pisał TS Eliott. Tym razem, co warte podkreślenia, zadowoleni byliśmy nie tylko z wyniku ale także z gry- w dramatycznych okolicznościach odnieśliśmy epickie wręcz zwycięstwo nad trudnym rywalem. Początek meczu zdecydowanie dla nas- przez kilkanaście minut gra toczy się wyłącznie na połowie Szarańczy, której obrońcy jakoś nie mogą ustawić się na boisku. Zaczeliśmy odważnie, pewni siebie, bez najmniejszego choćby fermentu- pierwsza akcja meczu, w której Łobo pobiegł samotnie i uderzył z dystansu tak, że bramkarz wypluł piłkę przed siebie. Potem jeszcze uderzał Vashut, Marcin, a kolejny strzał Łoba ostemplował słupek jaskini szarańczy. W drugiej odsłonie pierwszej połowy mecz się wyrównał ale gra toczyła się w środkowej strefie- nudzący się na bramce Woźniczka (nominalny central defender - sic!) głośno ziewał, skończyło się na paru dośrodkowaniach. Pod bramką Szarańczy rozegrał się potężny stoper, który niesamowicie czyścił wszystkie piłki, powstrzymywał, przewidywał, ustawił, a kiedy było trzeba wyp...ał piłkę na zapalenie płuc. Najgroźniejszą sytuację stworzył nam waleczny Łobo, który poszedł za pozornie straconą piłką, zgrał ją do Messiego, który przegrał jednak pojedynek z bramkarze. Piłkę próbował jeszcze wtłoczyć tuż przed linią Kajman, ale się nie udało.. [verte - poniżej] W przerwie czuliśmy że jest nieźle - potrafiliśmy utrzymać się przy piłce, przegrać przez tył, zmienić ciężar gry, asekurować -naprawdę wyglądało to pierwszo-ligowo bym powiedział. Pierwsze minuty II odsłony nie były za ciekawe, choć Szarańcza starała się grać szybciej piłką, oddawali też więcej strzałów z drugiej linii. Po jednej z akcji Szarańczy w 53 min. meczu nieobstawiony Rafał dostał podanie na środku pola karnego i wykorzystał fakt, że nasi obrońcy byli trochę zbyt rozsunięci. Lekka podcinka obok bezradnego Woźnicy i przegrywamy. TA bramka wpadła trochę za łatwo, jedno szybkie podanie środkiem i gol. No ale bramki padają po błędach. Chwilę potem szaloną szarżę Marcina zahamował kop w kostkę. Rzut wolny w dobrej sytuacji- poszkodowany jednak uderzył trochę za wysoko, w kolejnej akcji po dobrym podaniu w tempo Vashut źle skleił piłkę i w rezultacie wyrzucił się w bok utrudniając sobie celny strzał- setkę diabli wzięli! Cisnęliśmy dalej, przeciwnicy słabli, potężny gladiator z linii obrony, oddychał już rękawami, często zbiegając za linię boczną na zmianę. Podkręciliśmy tempo na maksa- w kolejnej akcji Kajman nie zrobił kółeczka z piłką ale zagrał świetnie w tempo do Vashuta, który mocnym, półgórnym strzałem uzyskał wyrównanie. Bramkarz frunął, frunął ale nie zdołał wybronić piłki . Gotcha chłopaki! Jedziemy! Za moment szalejący na skrzydle Marcin mocno wrzucił piłkę w pole karne, Łobo sprytnie przeskoczył nad nią utrudniając akcje obrońcom, a nieco zaskoczony Vashut przyłożył prawą (sic) nogą jak trzeba- i piłka wpadła do bramki między nogami bramkarza. 2-1! Naszą radość z bramki było chyba słychać na Rynku. Co by nie mówić- w tej edycji Vashut strzela mniej goli niż w poprzednich ale te bramki są ważne- jak ta na 2-1 z Pks-em, Partyzantem czy też wczoraj. To nie był koniec emocji. Przeciwnik nie spał- zamieszanie piłka dwa razy na przedpolu- Woźnica interweniuje skutecznie i bohatersko zasłaniając piłkę własnym torsem. Ale to nie był koniec emocji- w końcówce rozjuszony Vashut odbiera piłkę rywalowi i wybiega sam na sam. Przez moment przebiegła mu pewnie przyjemna myśl o skompletowaniu hattricka, ale tuż obok czekał Messi- podanie, Messi nawija obrońcę, kładzie bramkarza i miękką podcinką umieszcza piłkę w sieci! To jest już koniec - po meczu podanie rąk, wzajemna życzenia powodzenia w kolejnych meczach i.. zaproszenie do rewanżu rzucone przez jednego z przeciwników. Mecz rozgrzał nie tylko spragnionych kibiców- w loży honorowej pojawił się z szampanem prezydent Bundzolini i skauci z Warszawy. Do końca dotrwał też gracz FCNM niejaki Ronaldo Krystian. To był jeden z najlepszych naszych meczy na wiosnę i chyba w ogóle w lidze, zasłużone z przebiegu meczu zwycięstwo smakowało wyśmienicie."

Z strony ZZK

Wyraźna poprawa w Fafiku

Fafik - RKS 8:4
Bramki:
Bąk x3, Furgała x2, Symon x2 - ???


Fafik wyraźnie poprawił swoją skuteczność w drugiej połowie sezonu. Niestety jest zdecydowanie za późno, by osiągnąć wynik dający awans do wyższej ligi.

Remis lidera

PKS - OKS
Bramki:
Ibra, Chmielak - Łabudzki x2


"Po ponad miesięcznej przerwie od grania, OKS w końcu wybiegł na boisku by zmierzyć się z obecnym liderem drugiej ligi podgórskiej PKSem. Nie spodziewając się oszałamiającego wyniku drużyna w małej liczbie przystąpiła do gry bardziej na luzie, co zaowocowało dość dobrą grą. Całe spotkanie było prowadzone na bardzo, wyrównanym poziomie, z momentami przewagi OKSu! Jednak dużo uderzeń kończyło się poprzeczkami lub słupkami. Bardzo szkoda poprzeczki po strzale głową, z niesamowitego dogrania P.Szarańca, M.Winiarskiego, oraz niecelnego strzału, gdy w dogodnej sytuacji znalazł się kapitan drużyny. Mimo wszystko pierwszą bramkę strzeliła Szarańcza. Łabudzki przejął piłkę przed polem karnym i mocnym strzałem pokonał bramkarza. Później miał jeszcze szansę w sytuacji sam na sam, ale rzucający się z pozycji leżącej bramkarz nie dał szans celnie uderzyć i OKS znów zaliczył poprzeczkę. PKS miał problemy z odpowiedzią. Postraszyli raz mocnym strzałem z dystansu, który po odbiciu od słupka nie wpadł do bramki. Jednak niedługo potem dośrodkowanie do niekrytego Ibry skończyło się muśnięciem przez niego piłki, które zmyliło bramkarza na tyle, że nie mógł dobrze interweniować. Druga połowa zaczęła się nieco bardziej pod dyktando PKSu, który wręcz bombardował bramkę Ł.Dubiela, jednak ten walecznie nie dawał się pokonać, ścigając chyba tuzin piłek z okien swojej bramki. Często też wyręczał go duet defensywny F.Dubiel i G.Winiarski, z poświeceniem blokując wiele strzałów. Jednak i tym razem niespodziewanie prowadzenie objął OKS. K.Łabudzki, dorwał się do piłki na skrzydle, zagrał ją do brata, a ten sytuacji nie zmarnował. Niestety innym udało się po raz kolejny zmarnować dogodne sytuacje. M.Winiarski otrzymał świetną piłkę (od rozgrywającego świetne podania przez cały mecz) P.Szarańca, jednak strzał utkwił w zaporze stworzonej przez bramkarza i jednego z obrońców. Później Łabudzki uderzył w prosty sposób, gdy mógł wcześniej na 100% okazję wypuścić Komorowskiego. Lekką nie uwagą wykazał się również K.Łabudzki, który uderzył, gdy mógł dograć do stojącego przed pustą bramką brata. Szarańcza długo utrzymywała prowadzenie, niestety na parę minut przed końcem mocny strzał w krótki róg odbił się od rękawicy bramkarza i jakimś cudem zmieścił się w bramce. Do końca meczu, nikt nie zdołał zmienić rezultatu na swoją korzyść. Szczególnie na pochwałę zasługuje postawa zespołu, który walczył jak równy z równym z wyżej notowanym zespołem i fakt, że stwarzał sobie wiele okazji, szkoda, że nie udało się ich wykorzystać. Udowodnili też, że obrona mimo braku zmian i trudnych warunków potrafiła grać bezbłędnie. Duży plus, że pomimo gry w bardzo trudnych warunkach po niemal miesięcznej przerwie i mając ledwie dwóch zmienników nie padła kondycyjnie. Na minus? Za dużo zmarnowanych okazji i za mało podań w kluczowych momentach."

Przemek Szaraniec(OKS)


"PKS grał na stojąco i bez pomysłu. Akcjom brakowało tempa. Dwa kiksy w obronie zakończyły się stratą dwóch goli. Nie wiem, czy nasza słaba postawa była efektem miesięcznej przerwy w grze, temperatury, Juwenaliów (absencja najrówniej grającego wiosną Bishopa, spowodowana tygodniową imprezą) czy tego, że Wódzia przyszedł na mecz nie "na kacu". Niestety wyglądało to tak, jakbyśmy chcieli wczołgać się do I ligi. W OKS-ie na wyróżnienie zasłużyli bramkarz Łukasz Dubiel i napastnik Filipek. Rywalom dziękujemy za grę i życzymy powodzenia."

Piotrek Kruk(PKS)

Augustyni ogrywają potentatów



FCNM - Augustyn 4:6 (3:4)
Bramki:
mateusz x2, maciek , klax - Przydacz 3x, Musiałek 2x, Andres


"Kompletnie odwrócony mecz w w stosunku do tego z jesieni, tym razem FCNM wystawił tylko 7 zawodników, a nam udało się zebrać bardzo mocny skład, z czterema rezerwowymi, co w historii naszych występów chyba jeszcze nie miało miejsca. Obroną pewnie dowodził Pankowski, a w środku pomocy brylował Musiałek, któremu w końcu udało się dziś zadebiutować. Początek meczu dla nas, po składnych akcjach prowadziliśmy 2:0, choć mogliśmy strzelić więcej bramek. Udawało nam się prowadzić grę i atakować co chwilę bramkę przeciwnika, to świetnym atakiem pozycyjnych, to składnymi kontratakami, na precyzyjnych dośrodkowaniach kończąc, szkoda, że tego wszystkiego nie wykorzystaliśmy. Potem zrobiliśmy za dużo zmian na raz, a cała drużyna stanęła i pozwoliła rozwinąć skrzydła przeciwnikom, co w przypadku takiej ekipy jak FCNM, mogło skończyć się naprawdę źle. I przez moment wydawało się, że pierwsze minuty pójdą na marne, gdyż przegrywaliśmy 2:3. Po stabilizacji składu, stabilizuje się też i nasza gra i strzelamy bramkę wyrównującą, a tuż przed końcem 1 połowy Musiałek wykańcza fantastycznym strzałem nasz składny kontratak i schodzimy na przerwę prowadząc jednym golem. Druga połowa to uważna gra z obu stron, tym razem na szczęście gramy spokojnie i powoli zwiększamy prowadzenie, strzelając jeszcze 2 bramki. Również tworzyliśmy wiele akcji, których nie udawało się wykorzystać, ale nasza obrona grała dzisiaj bardzo czujnie, rozluźniając się na ostanie 3 minuty, kiedy pozwoliliśmy na szybką grę rywalom i trzy niebezpieczne strzały, po których na szczęście tylko jeden znalazł drogę do bramki. Dziś zagraliśmy naprawdę świetny mecz, który mógł się podobać, szczególnie po fatalnym zeszłotygodniowym spotkaniu z Fafikiem. Można tylko narzekać, że takiego składu nie zbieramy co tydzień, bo wtedy moglibyśmy być o wiele wyżej w tabeli."

Al_Kalim(Augustyn)


Augustyn - Partyzant 8:7
Bramki:
Paweł Musiałek 4x, Marcin 3x, Figiel - Artek x5, Koza, Krzysiek Gryko


"Kolejne zwycięstwo naszej ekipy odniesione nad wyżej notowanym rywalem! Wszystko za sprawą dobrej postawy każdego z zawodników i prawdziwej walki do końca. Wielkie gratulacje dla wszystkich graczy i już czekamy na kolejne spotkania, aby podtrzymać zwycięską serię."

Z serwisu KS Augustyn

Z piekła do nieba

Partyzant - FCNM 6:5 (1:3)
Bramki:
Koza x3, Artek x2, Alek - Artur Zwolinski , Adrian , Klax , Mateusz , Maciek


"Takich emocji i dramaturgii juz dawno nie widziano w meczu ligowym. Partyzanci przebyli drogę od "piekła" do "nieba", przegrywając mecz przez 50 minut, by w ostatnich 10 minutach doprowadzić do remisu a zaraz potem w akcji roku przeważyć szale na swoją korzyść. Rywal bardzo dobrze rozgrywał piłkę i technicznie był lepiej dysponowany, stąd od początku Partyzanci przyjęli taktykę szczelnej obrony. Tym razem cały zespół funkcjonował jak zgrana maszyna i rywale mieli problem z oddaniem celnego strzału. Niestety, presja była coraz większa i w końcu FCNM strzelili bramkę na "otwarcie". Cieszyli się z niej krótko - zaraz Partyzanci zaatakowali śmielej, po dograniu piłki od Artka do Piotrka "Kozy" ten przepięknie uderza pod poprzeczkę, nie dając szans bramkarzowi. W ciągu następnych minut, rywal atakował coraz śmielej ale partyzancka dyscyplina pozwalała utrzymać remisowy rezultat. Niestety padła kolejna bramka dla rywala a zaraz potem trzecia, tuż przed przerwą. Sytuacja się skomplikowała bo na tak dobrze grający zespół partyzanci musieli wydobyc z siebie ostatnie siły i zagrać odważniej. I tak się też stało - mimo straconej bramki na początku drugiej połowy, drużyna czerwono-czarnych koszul zachowała zimną krew i ze snajperską precyzją zaczęła punktować rywala. Najpierw Koza, potem Artek i w końcu Alek doprowadzili do remisu. W tym momencie Partyzanci uszczelnili obronę jeszcze bardziej, chcąc uratować remis, wszyscy grali już na 200% mozliwości, atak wspierał obronę i każdy wspomagał kolegę z boiska. Na 5 minut przed końcem meczu rywal strzela 5 bramkę i mecz wydaje sie prawie rozstrzygnięty. W tym momencie następuje prawdziwy zryw Partyzanta, niczym polskiej husarii pod Wiedniem. Przypadkowa ręka przed polem karnym rywala i mądrze wykonany rzut wolny duetu Krzysiek-Artek daje remis a potem nasŧępuje akcja roku, która na długo zapadnie w pamięci. Artek dostaje piłkę i stojąc w polu karnym rywala, z obrońcą i bramkarzem na karku, odgrywa piętą na pamięc do wbiegającego ze skrzydła Piotrka, który mijając kolejnego obrońcę, uderza obok interweniującego bramkarza, w samo okienko. Wszystko to w pełnym biegu z pierwszej piłki. Partyzant tym sposobem strzela zwycięską bramke i ostatecznie wygrywa cały mecz, dzięki zaangażowaniu i walecznosći całej drużyny."

Artek(Partyzant)

czwartek, 24 maja 2012

Pierwszy remis Unimila



Spartacz - Unimil 2:2 (1:2)
Bramki:
Makaron, Seba - Feder, Mateusz Sobieszek


Bardzo przeciętny mecz, w którym oba zespoły zagrały poniżej swoich możliwości. Jak już zdążyliśmy się przyzwyczaić, Spartacz nie licząc spotkań z WNIG, traci przeciętnie 2 bramki. Oczywiście Unimil miał więcej sytuacji ale jakoś zawsze obrońcą/bramkarzowi Spartacza udawało się odbyć strzał te klika cm w bok. Obyło się bez większych kontrowersji. Poza kilkoma faulami w środku boiska, mecz był czysty. Dzięki za grę i powodzenia w następnych kolejkach.

poniedziałek, 14 maja 2012

Niespodzianka sezonu




WNIG - 3goMaja 1:8 (1:4)
Bramki:
Tomek - Robert K x3, Seba x2, Aleksander x2, Paweł O


"Do dzisiejszego meczu przystąpiliśmy tylko z jednym obrońcą,a dokładnie ze środkowym obrońcą. Na prawej i lewej obronie zagrali zawodnicy którzy preferują grę z przodu. Wiedzieliśmy jaką taktyką zagrają Majowcy, dlatego zdawało nam się że ofensywni obrońcy pomogą przełamać szyki przeciwników. Zaczęło się dokładnie tak jak sobie to wyobrażaliśmy. Majowcy cofnęli się całą drużyną przed swoje pole karne i czekali na nas. Ich gra ograniczała się głównie do wybijania piłki pod naszą bramkę. I właśnie jedna z takich piłek trafiła do niekrytego zawodnika, który strzelił bramkę na 1-0. Później strzał z dystansu i 2-0, kolejna kontra i 3-0. Strzeliliśmy bramkę na 3-1 po jakiejś spornej sytuacji. Poczuliśmy, że jeszcze możemy odrobić wynik. Rzuciliśmy praktycznie wszystkie nasze siły do ataku, chcieliśmy strzelić bramkę kontaktową przed przerwą. Podwójna obrona Majowców była jednak zbyt szczelna i zamiast zdobyć bramkę kontaktową, straciliśmy kolejną bramkę z kontrataku. Praktycznie było po meczu już po pierwszej połowie. W drugiej obraz gry się nie zmienił, my atakowaliśmy a Majowcy mądrze się bronili. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 8-1. Pozostałe bramki wpadały po kontrach w których przewagę liczebną mieli 3majowcy.To była najwyższa w historii porażka WNiGu w Podgórskiej Ekstraklasie. Nigdy nie grało nam się dobrze z drużynami które się głównie bronią i dziś się to potwierdziło. Kilka słów o drużynie 3go Maja. Dziś zagrali niesamowity mecz. Konsekwentnie i zdecydowanie w obronie, ostro ale co najważniejsze niebrutalnie. Byli bardzo ruchliwi, nie dali nam nawet przyjąć piłki bo już któryś był na plecach. Piłka Im siedziała, każdy strzał był groźny. Zawsze gdy przegrywaliśmy, graliśmy pressingiem i żadna drużyna nie potrafiła sobie z tym poradzić. 3go Maja było pierwszą drużyną w PE która potrafiła wyjść spod pressingu. Pewnie rozgrywali piłkę w obronie i szybko przechodzili do kontry. Generalnie był to świetny mecz w wykonaniu 3go Maja! Czapki z głów Panowie. Za dwa tygodnie rewanż. Postaramy się podejść inaczej do tego meczu i zrewanżować się za tą porażkę!!"

Gniewek(WNIG)

Nokaut beniaminka




Unicorn - Grom 9:2
Bramki:
Ziemek x2, Przemek x2, David Z. x2, Wojtek, Konrad, Rom - Góral, Wesoły


"W pierwszym meczu z Gromem prowadziliśmy 3:1 do około 50 minuty po to, żeby w konsekwencji przegrać 3:6. Przed dzisiejszym meczem wiedzieliśmy jak się ustawić i co zrobić żeby sytuacja ta się nie powtórzyła. Czterech, momentami pięciu defensywnie nastawionych graczy, miało skutecznie utrudniać przedostanie się Gromu w okolice naszego pola karnego. Zarówno w pierwszej jak i w drugiej połowie chłopaki z Gromu, oprócz około 6-7 groźnych sytuacji jakie stworzyli, nie mieli za wiele do powiedzenia (samo posiadanie piłki oraz wykonywanie kilkunastu tricków oraz sztuczek technicznych w jednej akcji to jak wiadomo nie wszystko. Barcelona też o tym wie). W defensywie staraliśmy się zagęszczać środek pola i nie dopuszczać do oddania strzału. W ataku konsekwentnie kontynuowaliśmy grę z ominięciem wysoko ustawionej linii ofensywnej Gromu. Wynik mówi sam za siebie,a taka taktyka przyniosła odpowiedni skutek. Na początku trochę śmieszne zarzuty w naszym kierunku o to, że jesteśmy najbardziej nie fairplay grającą drużyną w PE oraz o zbyt ambicjonalne podejście do meczu, z czasem stawały się męczące, nudne i żałosne. Przypominam Chłopakom z Gromu, że FAUL (taktyczny czy przypadkowy) to także element gry w piłkę nożną. My nie mamy pretensji o kilkukrotne wchodzenie przez was nakładką, ciągnięcie za koszulkę, czy rozpychanie się rękami. Gdyby na boisku był sędzia, może zobaczylibyśmy 2 żółte kartki (za brzydkie wejście Piotrka i moją głupią rękę w okolicy połowy boiska), ale oprócz tego faulowaliśmy może 5-6 razy i za każdym razem oddawaliśmy piłkę, choć nie każdy faul był taki oczywisty. Pomimo dosyć nerwowej atmosfery, dziękujemy Gromowi za mecz i życzymy powodzenia."

Wojtek (UNICORN)

Promil wreszcie gra na miarę swoich możliwości




Promil - Szarańcza 8:4
Bramki:
Żabek 4x, Bagi 2x, Marski, Mylek - Janek, Torpeda, Toni x2


"Szarańcza nie postawiła dzisiaj wysoko poprzeczki. Niestety przyszli na spotkanie w osłabionym składzie i jeszcze w pierwszej połowie stracili z boiska Janka. U nas brakowało zaledwie 1-2 kluczowych zawodników.Mecz w miarę czysty, nie licząc kilku drobnych incydentów. Wspomnieć tu należy o sytuacji, w której doszło do brzydkiego faulu ze strony gracza Promila, który niechcący kopnął w nisko pochyloną głowę Toniego z Szarej (wybiegł mu zza pleców). Nie byłoby większego problemu, gdyby nie pyskówka innego z Promilowców, za co bardzo przepraszamy przeciwników. Dzięki za mecz i powodzenia w "końcówce" sezonu."

Bagi(Promil)


"Ze perspektywy bramkarza powiem, że wynik zasłużony. Szara mimo braków kadrowych ambitnie walczyła. Na uwagę zasługuje fakt, iż chłopaki z Szary umieją dobrze uderzyć z dystansu, a zawodnik biegający cały czas przed bramkarzem skutecznie myli go. Z naszej strony kilka fajnych akcji zakończonych bramkami, a nawiasem mówiąc tych bramek powinno być więcej (chociażby fakt, że nasz etatowy obrońca, mimo że bramkę przeciwnika miał pustą uderzył... no właśnie ). Uwagę należy zwrócić na fakt, że kolejny mecz przychodzimy w tym samym składzie, co daje drugie zwycięstwo z rzędu i mam nadzieje że na tym nie poprzestaniemy"

Turu(Promil)


"Gratulujemy Promilowi zasłużonego zwycięstwa. Zagrali bardzo konsekwentnie realizując swoją taktyke, ostro walczyli, przewyższali nas szybkościowo i ogólnie wiecej biegali. Bardzo ładnie współpracowali w odbiorze piłki i szybko przenoslili się pod naszą bramke. Co do naszej gry to dużo dobrego nie da się powiedzieć. Zimowe treningi wypaliły na pierwsze kilka meczów, teraz nie mamy czasu nawet na mecz ligowy i nasza forma spadła. Dziś rano okazało się że nie będzie Bramkarza, Goliata i Kapłona, co wobec planowanych kilku pozostałych nieobecności postawiło nas w niewesołej sytuacji. Powróciły stare demony czyli braki kadrowe. Gdyby było to dzień wcześniej to bym mecz odwołał ale nie chciałem kilka godzin przed meczem wystawić zawdoników Promila. Na bramie stał zawodnik z pola, chwile zagrał kontuzjowany Janek. Po 5 minutach musiał zejść z boiska bo noga bolała, ale 5 minut wystarczyło mu na jedną bramke. Bylismy bez zmienników ale mimo zmęczenia walczyliśmy do końca. Na kolejne mecze trudno nam będzie skompletowac jakikolwiek skład."

Krzychu(Szara)

Fafik wychodzi na prostą

Fafik - Augustyn 12:4
Bramki:
Furgała x5, Symon x3, Królicki x3, Jermak - Przydacz x2, Zbiciak, sam.


"Dziękuję rywalom za grę fair w przyjemnej atmosferze. Mecz do przerwy bardzo wyrównany toczony w szybkim tempie. Wysoki napastnik drużyny Augustyna był bardzo trudny do zatrzymania. Mieliśmy mnóstwo okazji, ale udało strzelić się tylko 2 bramki. Druga połowa zaczęła się po naszej myśli. Szybko strzelone dwie bramki zmusiły naszych przeciwników do odsłonięcia się. Dzięki temu mogliśmy wyprowadzać kontry, które w większości wykorzystaliśmy. Obiektywnie oceniając mecz wynik nie jest sprawiedliwy. Drużyna Augustyn postawiła wysoko poprzeczkę i z chłopakami uznaliśmy, że zagrali lepiej niż wiele drużyn, z którymi wcześniej przegraliśmy. Dziś jednak szczęście było po naszej stronie."

Abdul(Fafik)

Fatalny weekend Partyzanta

FCNM - RKS 7:2
Bramki:
maciek 4x , adrian 2x , klax - ???


Chaos - Partyzant 6:5 (4:1)
Bramki:
Kuba x4, Taz, Seba - Alek x2, Artek, Grzesiek Pióro, Daniel W.


W ten weekend Partyzanci doświadczyli, w mniejszym lub większym stopni na swoje życzenie, kilka dotkliwych ciosów. W pierwszej kolejności w meczu z Chaosem stracili dwóch istotnych zawodników: Jasona i Bartka. Po drugie przegrali ten mecz i dali się wyprzedzić FCNM. Po trzecie narazili się mocno na walkower, za odmówienie zagrania meczu zgodnie z terminarzem (mieli zagrać z OKS, które mogło grać w tym terminie), by zagrać z drużyną, która im pasuje.

O'Shea

"Serdecznie dziękujemy za spokojny mecz rozegrany w duchu Fair play. Udało nam się znaleźć patent na Partyzanta. Komplet punktów z poprzednich dwóch meczy (1. poprzednia runda, 2. mecz jeszcze w I lidze) rozegranych z tą drużyną padł naszym łupem. Bartkowi i Jason'owi życzymy szybkiego powrotu do zdrowia."

Benek(Chaos)

poniedziałek, 7 maja 2012

Unicorn wymęczył zwycięstwo z Majowcami



Unicorn - 3goMaja 3:2 (1:1)
Bramki:
Przemek, David Z., Ziemek - Seba, Pawel O.


"Przed meczem wydawało sie, że pójdzie gładko. W rzeczywistości szło jak po gruzie. Optyczną przewagę mieliśmy jak zwykle, niestety po błędzie w obronie przegrywaliśmy 1:0. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 1:1. W drugiej połowie dość szybko straciliśmy drugą bramkę, przegrywaliśmy 2:1 i znowu goniliśmy wynik. Raziła w oczy niecelność naszych strzałów (3 razy słupek, 2 razy poprzeczka i kilka strzałów centymetry obok bramki). 3Maja grał mądrze. Pięciu obrońców skutecznie utrudniało nam zbliżenie się do bramki, a granie jednym napastnikiem i nastawienie się na kontry po naszej stracie piłki, pozwoliło stworzyć trzecio-majowcom 3-4 grożne sytuacjie. Na szczęscie dalsze ataki z naszej strony przyniosły w końcu zamierzony efekt i udało nam się wygrać 3:2. Nie rozegraliśmy dobrego spotkania ale 3 punkty są."

Wojtek(Uni)