Dzisiaj wieczór wszystko stało się jasne. To nie ekipa Promila ale pomarańczowi, awansem wybiegną w wyższej klasie rozgrywkowej. Zespół Chaosu bardzo wysoko pokonał, w zaległym meczy osłabiony kadrowo PKS. Tym samym, paczka Yaro zmierzy się w barażach z Zimnokrwistymi. Mistrzom 2 ligi gratulujemy awansu, licząc że ich gra będzie ciekawym dodatkiem w pierwszoligowych zmaganiach.
CHAOS - PKS TOTTENGOAL 12:2 (6:1)
Bramki: Sado x3, Mateusz x2, Ryży x2,Tomek x2,Kuba,Piter,Taz - Lumpy 2
Największa porażka, największy wstyd i największa… radość (sic!), bo w przyszłym sezonie nie zbierzemy już batów od Chaosu. Jeszcze raz gratulujemy awansu!
Zresztą zbieranie przez nas batów w przyszłym sezonie wcale nie jest takie pewne. Po meczu z gry w drużynie zrezygnowało trzech podstawowych zawodników, którzy nie mogą już dojeżdżać do Krakowa. W związku z tym nie wiem czy uda nam się zebrać skład na przyszły sezon. Dwa zaległe mecze trzeciej edycji postaramy się dograć do września.
Piotrek (PKS)
niedziela, 25 lipca 2010
sobota, 17 lipca 2010
poniedziałek, 5 lipca 2010
Jak husaria z 2 lini....
Dziwny mecz. Poza pierwszymi kilkoma minutami, gdzie nie spodziewaliśmy się co potrafią niektórzy zawodnicy przeciwnika i graliśmy tylko 3 defensywnymi zawodnikami, był w naszym wykonaniu całkiem dobry. Wyrównany, bo mieliśmy świadomość, jak wielkim ryzykiem jest zostawianie tyłu bez asekuracji i w przodzie zostały tylko 2 osoby. Nie wiem skąd 3 Maja bierzecie takich zawodników (już nawet nie wnikam teraz czy zgłoszonych) ale między ich obroną, którą znamy, a nowymi dla nas twarzami z 2 linii (4 zawodników), było jakieś 3-4 klasy różnicy. Aż nie chce się wierzyć, że to piłkarze amatorzy, którzy nie grają w innych klubach. Szkoda kilku niewykorzystanych szans, bo wtedy na ostatnie 5 minut nie musielibyśmy zaryzykować i się odkryć (3Maja strzelił jeszcze po kontrach między 55 a 60 minutą).
Spartacz - 3Maja 2:5 (2:3)
Bramki: Gru x2 - Grzesiek x3, Robert x2
Spartacz - 3Maja 2:5 (2:3)
Bramki: Gru x2 - Grzesiek x3, Robert x2
czwartek, 1 lipca 2010
Ostatni sprawdzian przed barażami
Ostatni mecz ligowy rozegrały drużyn Krwinek i Partyzanta. Pomimo niższej pozycji w tabeli, pewnie wygrali zawodnicy ZZK, poprawiając tym samym swój ligowy bilans. Przed nimi dwumecze barażowe i tak o swoje być, albo nie być powalczą pary:
Partyzant - KSK
ZZK - Chaos/Promil
ZZK- Partyzant 5:2 (1:0)
Bramki: Bart Rzońca, Siwy, Vashut, Balu, Tulos - Artek, Romek
Zgodnie z ostatnią tradycją z meczy ligowych i sparingowych wygrywamy z Partyzantem 5-2, po meczu, w którym przez praktycznie cały czas byliśmy stroną prowadzącą grę.
Przed spotkaniem chwila dla reporterów, szybka sesja z udziałem aparatu bez baterii, nie wróżyło to dobrze ale nie zrażeni ustawiliśmy się (siódemką w polu) na boisku w oczekiwaniu na pierwsze kopnięcie. To nastąpiło ze strony graczy Partyzanta, którzy wyjątkowo wystąpili nie w strojach w czarno-czerwoną szachownicę a w dziwnych różowych lejbikach- tak było bo to my byliśmy gospodarzami..
Wyjściowy skład: Semp- Woźnica-Jasiek-Bart Rzońca-Cebi-Tomczyk (DM)- Balu-Vashut, w odwodzie Siwy ("poczekasz na ławce i wejdziesz na nich na świeżości" ;) , Rimbaud, Miro (wielki szacun za przyjście na mecz o kulach) i Tulos- przybył na mecz spóźniony ale wkrótce miało się okazać, że zagrał po brazylijsku..
Szybko zdobywamy prowadzenie- ostra centra z rogu Bala, zdecydowane wejście Vashuta, który zgrywa piłkę kolanem w stronę bramki i mocny niszczący strzał Barta z ok.metra. Prowadziliśmy!
Gra wyglądała dobrze- przez większą część pierwszej połowy przebywaliśmy na połowie Partyzantów, w ataku pozycyjnym brakowało nam jednak ostatniego podania, skuteczności w strzałach. Trzeba przyznać, że często były oddawane z ostrego kąta, w sytuacji gdy aż prosiło się o prostopadłą piłkę w "trumnę". Bezbłędnie grał Terry z Bartem i Woźnicą. Terry grał ciałem, Woźnica robił wślizgi, wyprzedzał, Bart klepał.. Semp zaskoczył pewnym wprowadzaniem piłki do gry, co miał złapać to łapał. Tomczyk świetnie wywiązywał się z roli DM, w jednej sytuacji strzelał w znakomitej sytuacji ale skończyło się tylko na rogu. Brylował szybkością na skrzydłach Balu i Cebi, niżej podpisany w pierwszej połowie nie oddał żadnego strzału w światło bramki ale starał się dogrywać wchodzącym kolegom- w jednej sytuacji udało się stworzyć Balowi idealną sytuację, w innej "koszykarska zasłona" pozwoliła wyjść sam na sam Tomczykowi, tym razem jednak to bramkarz był górą. Siwy po wejściu na boisko co rusz czarował zwodami z mundialu, starał się brać na siebie ciężar prowadzenia gry, Tulos po wejściu popisał się krótkim dryblingiem i niezwykłym strzałem- lobem z okolic pola karnego, po którym piłka znalazła się na siatce Partyzantów. Rimbaud trzymał krycie, podłączał sie do akcji i przerywal co rusz ataki Partyzantów.
Było nieźle, o ile mnie pamięc nie myli w I połowie rywale nie stworzyli żadnej setki.
W drugiej połowie pierwszy groźny strzał Partyzantów zakończył się bramką. Załamka? Nie wczoraj. Bal tak zakręcił Skoczylasem, że ten nie wiedział co się dzieje i mocno wbił piłkę w pole karne a tam czekał na nią Siwy, który uderzył jak trzeba z pierwszej- płasko, mocno i celnie! Marnowaliśmy dużo sytuacji- dwukrotnie z linni bramkowej wybijali obrońcy, w poprzeczkę trafiali Tomczyk i Balu, sytuacji sam na sam niw wykorzystał Vashut. Wreszcie stało się- piłkę na naszej połowie przejął Tulos, minął zwodem rywala i popędził samotnie na bramkę. Następnie ograł stopera (Jasona?) i ze stoickim, zimnokrwistym spokojem dziubnął piłką nad wychodzącym bramkarzem, akcja meczu!
"Dobra, Tulos, ty może już zostań na obronie"- Miro zdawał się denerwować widząc naszą słabszą niż w I połowie grę obronną. I miał rację- wprawdzie jedno koszmarnie złe wybicie Terry'ego zaowocowało setką Partyzantów z której obronną ręka wyszedł Semp (owacje) ale za chwilę- podobna akcja do tej w której straciliśmy pierwszego gola, jeden z Partyzantów (Artek?) przepycha się z piłką i uderza z ostrego kąta. Lekko ale cholernie precyzyjnie. Sęp robinsonuje ale piłka jednak w sieci. Na szczęście niedługo potem odpowiadamy czwartym trafieniem, które zdobył Vashut, po udanym dryblingu w polu karnym trzeba było jeszcze wyciągnąć nogę ;) Przyznam szczerze, że nie widziałem jak piłka wpada do bramki. Fartowny gol. Na koniec standardowo nie potrafimy dobić rywala pudłując w dobrych okazjach. wpada tylko jeden gol- po przechwycie w środku Vashut podaje prawą (prawą!) nogę do Bala a ten bierze na plecy obrońcę i w jednej akcji pokazuje całą szybkość i technikę z nieziemskim spokojem kopiąc piłkę do sieci.
Koniec, wygrywamy. Zanim idziemy na zimne piwo rozgrywamy jeszcze sparring z Partyzantem i wynik okazuje się identyczny jak w meczu. Znów wygrywamy 5-2! Jeszcze szybka ucieczka przed krwiożerczymi hordami latających bestii i można już usiąść i porozmawiać. O meczu, o rywalach, o lidze.. Partyzantom życzymy pozostania w Ekstraklasie i kolejnych okazji do spotkań w przyszłym, oby lepszy sezonie!
Ruud Zajęcza Warga
Subskrybuj:
Posty (Atom)