piątek, 26 października 2012

Dwutygodniowa V kolejka PE



Ze względu na święto zmarłych i liczne wyjazdy zawodników spoza Krakowa, wydłużamy o tydzień V kolejkę PE. Mecze możecie rozegrać w wygodniejszym dla was terminie, byle tylko wyrobić się między 2, a 16 listopada.

Sprawy organizacyjne



Tak jak ustaliliśmy, termin na opłacenie składki i podanie składu mija ostatniego dnia października. O ile opóźnienie z złożeniem składki skutkuje zweryfikowaniem meczów po 31 października jako walkowery niezależnie czy zostaną faktycznie rozegrane (mówimy o niezapłaceniem do dnia w którym dany mecz miałby się odbyć), tak niewpisanie kogoś na listę zawodników skutkuje niezgłoszeniem zawodnika do sezonu. Przez wpisanie na listę rozumiem imię + nazwisko + zdjęcie zawodnika. By nie obracać się w ogólnikach, poniżej wypiszę listę brakujących każdej drużynie do spełnienia wymogów. Dodatkowo powiadomię każdego kapitana tel/sms o konieczności uzupełnienia braków. Brak zdjęć zawodników skutkuje niezgłoszeniem drużyny do ligi, oraz zwróceniem jej ewentualnie wcześniej wpłaconej składki. Wszyscy jesteśmy równi wobec tych zasad i nie robimy wyjątków. Pretensje możecie mieć do swoich kapitanów, jeżeli nie dopełnią formalności. Składy i zdjęcia możecie wysyłać na forum, lub maila podgórskiej: podgorskaekstraklasa@wp.pl Na bieżąco będę starał się uzupełniać listę i nadesłane przez was zdjęcia.


Więcej możecie dowiedzieć się z obszernego wpisu na forum, znajdującego się pod TYM adresem

Promil wygrywa z Ziomami



Promil - Ziom 4:2 (2:1)
Bramki:
Habit, Przybyt, Bagi, Leszek - Baszczu, Johen


"Podchodząc do meczu z Ziomami spodziewałem się „meczu przyjaźni” (jako że razem trenujemy na orliku), ciepłej, spokojnej atmosfery… i się nie zawiodłem Osobiście uważam ekipę naszych dzisiejszych rywali za najlepszą w lidze. Są zgrani, tworzą prawdziwą Drużynę przez duże D i widać, że lubią razem grać. A do tego im to wychodzi. Dzisiaj byliśmy odrobinę lepsi, mimo dość słabego meczu naszych najlepszych zawodników, jednak nie można odebrać Ziomom woli walki i świetnego poziomu jaki prezentowali. Brakło mi klarownych sytuacji, natomiast skuteczność mieli dużo lepszą od nas. Mecz rozpoczął się z ok. półgodzinnym poślizgiem, co przy dzisiejszym obłożeniu boiska i tak należy uznać za sukces. I w tym miejscu pozwolę sobie na uwagę do innych dyżur: na zebraniu kapitanów było postanowienie „jedna godzina – jeden mecz”. Nie rezerwujcie terminu już zaklepanego przez innych, bo szkodzicie i sobie i ekipom, które były umówione zgodnie z regulaminem. Promil stawił się w składzie i ilościowym i jakościowym, jakiego jeszcze u nas nie było. Przyszło nas aż 15! Ziomy miały 3 na zmianę, przy czym ich bramkarz musiał zdezerterować po pierwszej połowie. Początek, jak i cały mecz, dość wyrównany. W ok. 10-12ej minucie pierwsza (i najładniejsza) bramka meczu: uderzenie Habita po ziemi, mniej-więcej z połowy boiska, zaskoczyła zasłoniętego goalkeepera Ziomów i jest 1-0. Chwilę później, po naszych zmasowanych atakach Przybyt zaliczył swoją pierwszą bramkę w barwach Promila i mamy 2-0. W nasze szeregi wdarło się zbytnie rozluźnienie i zamiast podnieść jeszcze wynik do przerwy to daliśmy się zamknąć i straciliśmy gola na 2-1, po pięknym strzale Baszcza w długi róg. Taki wynik utrzymał się do przerwy. Po zmianie stron niewiele się zmieniło. Wynik stykowy, piłka głównie w środku pola. Po durnym błędzie naszej obrony (jedynym poważnym dzisiaj) Johan wsadził nam na 2-2 i zrobiło się nerwowo. Taki wynik utrzymywał się do ok. 50ej minuty, mimo wielu 100% sytuacji, które sobie stworzyliśmy. Skuteczność u nas leżała. Na szczęście obrona nie dopuszczała Ziomów za blisko naszej bramki. Habit czyścił każdą piłkę, podobnie Wesoły. Na 10 minut przed końcem miałem swoje 3 minuty (dosłownie 3), które były kluczowe dla wyniku spotkania. Bramka na 3-2 zmieniła sporo obraz gry, Ziom zdecydowanie siadł. Chwilę później na 4-2 podwyższył Leszek, sprytnie ogrywając Filsona i bramkarza Norberta i w zasadzie było po meczu. Swoje mógł jeszcze dołożyć Wesoły, ale jak przestrzelił, to będziemy się jeszcze długo z tego chichrać. Na uwagę zasługuje fakt, że największe „rozrabiaki” obydwóch ekip zachowywały się dzisiaj nad podziw grzecznie. W całym meczu były może ze 4 faule i absolutnie żadnych przepychanek. Oby każdy mecz mógł być taki! Od siebie mogę tylko powiedzieć, że wreszcie udało nam się stworzyć drużynę, gdzie atmosfera jest naprawdę wspaniała! Mam nadzieję, ze uda się nam ją utrzymać, gdyż ma ona kluczowe znaczenie dla osiąganych wyników. Bardzo dziękuję Ziomom za czysty, wyrównany i emocjonujący mecz. Szczerze życzę im powodzenia i trzymam kciuki, gdyż moim zdaniem jest to Drużyna, która jest kwintesencją tego o co chodzi w tej lidze."

Bagi(Promil)

Trzecia wygrana Majowców



Banderola - 3goMaja 2:3
Bramki:
Max Kosobucki, Kuba Świątek - Krzysztof Wasieczko, Daniel Piwek(Młody)x2


"Bardzo wyrównany pojedynek. Trochę obustronnych fauli, ale bez żadnych spięć. Kontrowersyjna ręką "Majowców" po której padła bramka dla nas( po meczu przedyskutowaliśmy i nie było nic- na szczęście nie wpłynęło to na wynik końcowy.) Gratulacje za honorową grę- przeciwnik przy faulach/rękach przyznaje się bez cwaniakowania. Rzadko spotykane w tej lidze. Ps. bramka na 2:1 dla 3M bodajże "Młodego" - wolej sprzed pola karnego, majstersztyk. Powodzenia w następnych meczach."

Kimi(Banderola)

"Zgodzę się z kimispox co do meczu to był to wyrównany pojedynek, faule obustronne, ale bez żadnych złośliwości. Banderola okazała się wymagającym przeciwnikiem, chłopaki silni fizycznie, najwyższy zawodnik Banderoli (o imieniu jak dobrze pamiętam Max) dysponuje świetnym strzałem z dystansu, więc jeszcze nie jeden raz przyprawi kłopotu bramkarzom grającym w Podgórskiej. Do meczu przystąpiliśmy bez kilku podstawowych zawodników, cieszy powrót na boisko kapitana Pawła, który mimo niepełni zdrowia wzmocnił naszą obronę i przeprowadził kilka groźnych ofensywnych akcji. Początek meczu oddaliśmy kilka strzałów na bramkę drużyny Banderoli, bodajże 2 z nich zatrzymało się na słupkach, ale do przerwy to drużyna Banderoli wychodziła zwycięska 1:0 po oddanym strzale, który odbył się od naszego zawodnika i zmylił Maćka, który nie miał nic do powiedzenia. Po przerwie rzut wolny dla 3go Maja z ok 20 metrów, strzał z dystansu Krzyśka, błąd bramkarza i doprowadzamy do remisu 1:1. Bramka na 2:1 dla nas padła z wykonywanego rzutu rożnego i pięknym strzale Młodego z woleja. 3:1 akcja Krzyśka środkiem boiska, podanie do Młodego któremu pozostało tylko skierowanie piłki do pustej bramki Banderoli. Bramka na 3:2 dla Banderoli padła po dyskusyjnej ręce, doszło do wymiany zdań podczas której drużyna Banderoli szybko rozegrała piłkę i po strzale z dystansu umieściła piłkę w siatce Majowców. Po raz kolejny na wyróżnienie w naszej drużynie zasługuje Maciek, który wyciągnął kilka świetnych piłek lecących w siatkę. W imieniu Majowców dziękuję drużynie Banderoli za twardą, ale fair play grę! Życzę powodzenia w kolejnych meczach i walkę o 3pkt."

K. Wasieczko(3M)

Podgórski klasyk dla Unicorna



Unicorn - Partyzant 6:2 (4:0)
Bramki:
Dawid x2, Ziemek x2, Wojtek, Rom. - Alek, Kuba


"Mecz, z powodu sporych opóźnień na Margarynie musieliśmy przenieść na boisko orlika zlokalizowane przy ulicy Urzedniczej. Zaczęlismy po 12. Mecz rozpoczął się wzajemnym badaniem przez grające drużyny, jednak już dwie minuty wystarczyły nam żeby zorientować się, że Partyzant dzisiaj nie ma za bardzo ochoty atakować. Od tego momentu "piłkarze" Unicorna zaczęli prezentować styl gry, który tak szeroko opisał Jerzy Engel w swoim dziele pt. "Futbol na TAK". Kilka akcji w naszym wykonaniu było naprawdę ładnych, koronkowych i wydaje mi się, że nawet sam Engel w zespól z trenerem Gmochem mogliby mieć problem z ich właściwym rozrysowaniem. Przez niemalże cały mecz kontrolowaliśmy sytuacje na boisku (może z wyjątkiem 10 minut, kiedy wdarł się lekki chaos w nasze szyki obronne). Długie utrzymywanie się przy piłce oraz wymiana dużej ilości podań, była przeplatana rajdami Dawida, który przebiegał z pilką z lewej strony obrony na prawe skrzydło i z powrotem. Do tego dołozylismy jeszcze 6-7 długich pilek, z których 3-4 wprowadziły spore zamieszanie w szeregach Partyzantów i tak odnieśliśmy trzecie zwycięstwo w sezonie.
Kilka statystyk: - Jest to juz czwarty mecz z rzędu (licząc ostatni mecz tamtego sezonu), w którym strzelami rywalowi 6 bramek.
- W trzecim kolejnym meczu nie tracimy bramki w pierwszej połowie, przez co w drugiej zostaje nam juz tylko spokojnie kontrolować grę.
- W kolejnym meczu bramki strzela wiecej niż trzech zawodników (co zawsze było charakterystyczne dla Unicorna).
- Jest to nasz najlepszy poczatek sezonu w historii.
- W dwoch ostatnich sezonach byliśmy zespołem, który tracił najmniej bramek (średnio 2,5 bramki/mecz). W tym zaczęlismy na szczeście równie dobrze (a może i lepiej, bo z 7 straconych bramek dwie strzelilismy sobie sami- a konkretnie strzelil je Sadziu)"

Wojtek(Uni)

"Blamaż roku!!! W klasyku PE pomiędzy Partyzantem i Unicornem, chłopcy z "Uni" pokazali, jak się gra w piłkę w dzisiejszych czasach. Do przerwy było 4:0 i właściwie mecz był rozstrzygnięty. Po przerwie zdobyliśmy dwie kontaktowe bramki, tracąc też dwie. W tym meczu brakło wszystkiego: zmienników, pomysłu na grę, skuteczności i przede wszystkim kondycji. To był zdecydowanie najgorszy mecz w tym roku i chyba gorzej już być nie może. Uznajmy więc to za wypadek przy pracy i walczmy dalej o punkty, bo sezon dopiero się zaczął. Ciekawostka: z tego wszystkiego wynikła dobra wiadomość - mimo przegranej, awansowaliśmy o 2 miejsca w tabeli i zajmujemy teraz 5 miejsce! Za tydzień arcyważny mecz z 3-go Maja, który nie możemy przegrać. Walka wciąż trwa..."

Artek(partyzant)





Spartacz pierwszy raz w historii pokonuje naftowców



Spartacz - WNIG 5:3 (4:2)
Bramki:
Szymek x3, Marek, Kacper - Adam x2, sam.


"Muszę przyznać, że jak dziś zobaczyłem drużynę Spartacza to Jej nie poznałem. Skład zmienił się całkowicie. Zagraliśmy dziś bez naszych podstawowych zawodników ofensywnych - Krystiana i Przemka. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana, staraliśmy się atakować. Spartacz miał lepszy dzień, dużo lepszą skuteczność.Przegrywaliśmy już 3-0, potem strzeliliśmy dwie bramki i nadzieje w nas ożyły. Zaczęliśmy atakować coraz śmielej, coraz większą ilością zawodników. I skarcono nas, Spartacz strzelił nam bramkę do szatni z rzutu wolnego, ta bramka podcięła nam skrzydła. Do przerwy było 4-2 dla Spartacza. Na wyróżnienie zasługuje zawodnik numer 16 w Spartaczu - robił całą grę. Po przerwie atakowaliśmy praktycznie całą drużyną, Spartacz bronił zaciekle bramki na własnej połowie. Wszystkie nasze strzały były blokowane przez zawodników przeciwnika bądź bronione przez dobrze dysponowanego bramkarza przeciwników. Spartacz wyprowadzał bardzo groźne kontry i tylko świetna gra naszego nowego bramkarz Kamila Zawarskiego, który przeszedł z Unimila przed sezonem wraz z Kubą, pozwoliła zachować cień szansy na chociażby remis. Jedna z kontr pod koniec meczu przyniosła bramkę dla Spartacza, my tylko zdołaliśmy odpowiedzieć 3 bramką Adama. Gratulacje dla Spartacza, życzymy powodzenia w kolejnych spotkanaich. Dzięki za czysty mecz, bez fauli czy ciągłego wykłócania się."

Gniewek(WNIG)

"Początek sezonu w wykonaniu Spartacza jest zupełnie do góry nogami. "Kumaki" w historii swoich udziałów w PE nie przegrały żadnego z pierwszych dwóch spotkań. Aż do tego sezonu: przegraliśmy obydwa. Spartacz w żadnym meczu z WNIG'em nie zdobył nawet punktu. Aż do dziś: wygraliśmy. Dziękujemy za mecz zupełnie pozbawiony spięć. Szczerze mówiąc odniosłem inne wrażenia dotyczące pierwszej połowy od piszącego powyżej Gnievka. Wydawało mi się, że Spartacz osiągnął dość znaczną przewagę w większej części pierwszej połowy. Prowadząc 3:0 powinien był podwyższyć wynik przynajmniej o jedną bramkę (sam zaprzepaściłem ze dwie "setki"). WNIG jednak się nie poddał i po dwóch golach (w tym jeden dość efektowny samobój) złapał kontakt. Chłopaki swoją nieustępliwością i konsekwencją potrafili nas pogrążyć w każdym poprzednim meczu. Tu zgodzę się z Gnievkiem, że istotnym momentem spotkania był gol Szymka z rzutu wolnego na 4:2- udało nam się odskoczyć przed przerwą. W drugiej odsłonie WNIG atakował ze sporą determinacją, a "Kumaki" kontrowały. Popisali się obydwaj bramkarze. Na stoperze Spartacza doskonale czyścił Kowal. Po ładnej akcji udało się wyjść na 5:2. Nawet to nie zniechęciło "nafciarzy" do gonienia wyniku. Udało im się strzelić na 5:3, ale na dalsze bramki zabrakło czasu. Dziękujemy za dobrą walkę w duchu fair play i życzymy powodzenia w dalszych grach."

Filip(Spartacz)

Pierwsze punkty PKSu



PKS - Płaszów 5:2
Bramki:
Wódzia x2, Chmielak, Ibra, Artur - Atka x2


Mecz był ale relacji nie dostaliśmy, dlatego wklejam coś innego :)


RKS czerwoną latarnią II Ligi

RKS - OKS 1:5 (0:3)
Bramki:
??? - Olszu x3, Filipek x1, Mareczek


"Mecz rozegrany dopiero dzisiaj, bo uzgodniliśmy, że skoro nie da się zagrać w weekend, musimy zagrać w ciągu tygodnia. Wtorek pasował obu drużynom, a ponad to, każda drużyna miała co najmniej dwóch zmienników. Boisko ni to śliskie, ni to suche, piłka czasem nabierała dziwnych rotacji. Bardzo siłowy, ale rozegrany w przyjaznej atmosferze. Długo czekano na pierwszą bramkę, która wpadła pod koniec pierwszej połowy. Chwilę potem po strzale do pustej bramki OKS cieszył się wyższym prowadzeniem. Ostatnia akcja 1 połowy skończyła się zwieńczeniem bardzo dobrej połowy i trzybramkowym prowadzeniem. W drużynie RKSu postanowiono coś zmienić. Zawodnicy długo rozmawiali w przerwie na temat swojej gry, co sprawiło, że od początku zaczęli mocno atakować. Naprawdę dużą robotę robili dzisiaj nasi obrońcy i dzięki nim przetrwaliśmy pierwsze minuty drugiej połowy bez straty bramki. Niestety po paru minutach róg i gol dla RKSu. I wtedy zaczęły się Robinsonady Ł.Dubiela [który zaczął bronić dopiero od 2 połowy, a debiut w tym meczu zaliczył Krzysiek Wajda]. Dzięki temu już do końca nie straciliśmy bramki. A sami punktowaliśmy rywali jeszcze dwa razy. Dwa mocne strzały Olsza i hat-trick skompletowany. Zaskoczeniem dla naszej drużyny jest to, że w końcu ktoś strzelił więcej bramek w meczu od Filipka! Taka sytuacja nie zdarzyła się chyba nigdy w naszej karierze"

Przemek Szaraniec(OKS)

Beniaminek idzie na awans

Augustyn - Klimaciarze 0:8 (0:4)
Bramki:
3x El Pajaro, 2x Mateo, 1x Sroka, 1x Kuba, samobój


"Po tym dzisiejszym meczu można powiedzieć tylko, że przewaga Klimaciarzy była ewidentna, co oczywiście przekłada się na wynik, mieliśmy swoje szanse, ale ich nie wykorzystaliśmy. Dodam jeszcze, że była to najlepsza ekipa z jaką zmierzyliśmy się w całej historii naszego udziału w Lidze Podgórskiej, wliczając FCNM i PKS w swoich najlepszych formach. także dzięki za spotkanie i powodzenia dalej."

Al_Kalim(Augustyn)

"Mecz został rozegrany w doskonałych do gry warunkach, pogoda dopisała, obie drużyny stawiły się punktualnie. Pierwsza połowa to dość wyrównany pojedynek, gdzie stan 0:0 utrzymywał się do 10 minuty. Po strzeleniu pierwszej bramki mecz stał się bardziej otwarty, co sprzyjało bardziej ofensywnej grze obu zespołów, dopisało nam więcej szczęścia i na przerwę schodziliśmy z czterema bramkami przewagi. Druga połowa wyglądała podobnie jak pierwsza, przez początkowe minuty wynik nie uległ zmianie, zwłaszcza dzięki dobrej postawie obu bramkarzy i odrobinie szczęścia ( słupki , poprzeczki ). Po strzeleniu 5 gola „worek z bramkami” się rozwiązał i spotkanie zakończyło się wynikiem 0:8. Dziękujemy drużynie Augustyna za mecz rozegrany w miłej atmosferze z zachowanie zasad fair play, choć momentami gra była dość „twarda”. Pozdrawiamy i powodzenia w kolejnych meczach"

Stefan(Klimaciarze)







Starcie w dole tabeli



Chaos - Anarcho 2:1 (1:0)
Bramki:
2x Kuba - Renis


"Graliśmy nieźle (jak nigdy ? przynajmniej w tym sezonie ) przegraliśmy jak zawsze... Pierwsza połowa z nadziejami ,mamy więcej z gry ale to "pomarańczowi" zdobywają gola po naszej stracie w obronie Druga połowa to kontynuacja naszych ataków ,niestety nikt nie potrafi strzelić do bramki ...Prawie nikt bo w końcu udaje nam się wyrównać Ale Chaos zdołał odpowiedzieć ,my zdołaliśmy tylko dwa razy przekopać ogrodzenie i raz trafić w poprzeczkę Niestety już (chyba)pewne że zostaje nam walka tylko o baraże(te po spodku z ligi ) . Chaosowi gratulujemy zwycięstwa! i dziękujemy za grę! ,była sportowa walka ale Fair i play "

Mist(Anarcho)

"Pierwsza połowa była dosyć wyrównana, ale to my zdobyliśmy bramkę i dowieźliśmy ja do końca pierwszej połowy. Na początku drugiej połowy obraz gry się nie zmienił. Później coraz częściej do głosu dochodziła Anarchokomuna czego wynikiem była stracona bramka. Po pewnej stagnacji na bramkę uderzył Kuba i po niepewnej interwencji bramkarza Anarcho dobił piłkę tym razem skutecznie. Szczere słowa uznania należą się naszemu bramkarzowi. Marcin popisał się kilkoma pięknymi paradami i pewnymi interwencjami, które uchroniły nas od straty kolejnych bramek. Przy jednej z nich doznał niegroźnego urazu, który na szczęście nie wyeliminował go z gry dzięki czemu mogliśmy dzisiaj zainkasować pierwsze punkty w tym sezonie, z których się bardzo cieszymy! Serdecznie dziękujemy za dobry mecz rozegramy w miłej atmosferze. Życzymy powodzenia w następnych spotkaniach."

Benek(Chaos)

ZZK się podnosi



Fafik - ZZK 4:6 (3:2)
Bramki:
Furgała, Bartek - 3x Mike, 1x Gniew Izraela, Grucha, Siwy


"My w wysoce eksperymentalnym składzie. Mati (jak zwykle - buda); Terry i ja + debiutant ( sławny poeto-muzyk krakowski) Dubler na obronie; Pies i Mike ( który w drugiej poszedł na szpice) na skrzydłach; Grucha wypełnia środek (takie życie); Siwy na szpicy ( skoro nie ma siły biegać, to choć wali na siłę).

Pierwsza połowa zacięta, bardzo wyrównana, ale my lepiej prezentujemy się w obronie. Siwy sprawdza się jako żądło. Foul na nim przed polem karnym i Grucha ładuje pod skaczącym murem. Potem swoją najgorszą okazje strzelecką zamienia na bramkę (farfocel), choć później miał setki (Mati miałbyś asystę!).

W przerwie Siwy poszedł na grzybosadzenie. Na atak powędrował Mike. I jak Siwy wrócił było 3-2 dla Fafika. Po 5 minutach drugiej połowy. (Przeciwnik pressingiem bardzo mocnym wszedł w nasze linie obronne i trzech podań nie byliśmy w stanie wymienić ...podanie do bramkarza, o cholera, za lekkie...podanie w poprzek boiska, w mordę jeża, za słabe.) Na szczęście nie wrócił na atak, lecz na skrzydło i to było kluczem do nieprzegrania. No i Grucha, który po trzeciej straconej bramce, położył piłkę na środku i rzekł " Gramy". I zagraliśmy jak powiedział. Sam z rożnego wrzucił na nogę zamykającego akcję Mike'a, że ten huknął, że chyba siatkę rozerwało i dachówki na Ósemce zerwało. Nie widziałem, ale na mieście już plotki krążą. Dołożył kolejną, ponoć z podania Siwego " Od przyszłego sezonu liczymy asysty". Ale humory popsuł, chyba Furgała, którego noga znalazła się między mną a Matim.

Remis. Atmosfera trochę gęsta, Wycinam przeciwnika równo z granulatem (sorry), krew na nodze Furgały, skurcze miłego przeciwnika, krew na głowie Matiego. Ale piękna klepka kończy się bramką, która wysforowała nas na prowadzenie ( znów ponoć podawał Siwy). Ja dokładam szóstą znienacka ( już cie mam Jaśku). A potem Korecki byłby z nas dumy.

Jak ja jestem dumny z naszej postawy. Z wyjątkiem obrony na początku drugiej połowy, w której niestety miałem udział."

Rorschach(ZZK)

czwartek, 25 października 2012

Pierwsza porażka Szarańczy

FCNM - Szarańcza 7:5
Bramki:
3x Mateusz , 2x Kuchar , A.Zwolinski , Igla - Janek x 2, Siwy, Toni, Paweł


"Początek meczu i pierwsze dziesięć minut zdecydowanie pod naszą dominacją. Można powiedzieć, że posiadanie piłki w tym czasie plasowało się w okolicach 75-80% dla nas. Po tych kilku minutach dosyć spokojnie prowadzimy 2-0. Po tym czasie zrobiliśmy parę zmian i to trochę wybiło nas z rytmu co Szarańcza skrzętnie wykorzystała. Mecz utrzymywany w wysokim tempie. FCNM cały czas uciekało z wynikiem, a Szarańcza goniła wynik. Końcówka meczu trochę nerwowa, zwłaszcza po interwencji naszego bramkarza przed polem karnym. Szarańcza wykorzystała rzut wolny i strzeliła bramkę na 6:5. Trochę nerwówki, parę dobrych akcji, ale jednak zdołaliśmy ustrzelić jeszcze jedną bramkę i na spokojnie dowieźliśmy zwycięstwo do końca meczu."

Rafał(FCNM)

poniedziałek, 15 października 2012

PKS bez formy



Partyzant - PKS 5:1 (2:0)
Bramki:
Artek x3, Koza, Kuba - Bishop

"Tym razem nie było żadnych przeszkód w osiągnięciu pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Pogoda była słoneczna, skład dopisał i co najważniejsze duch walki i zaangażowania Partyzantów dał znać od pierwszych minut, co szybko przełożyło się na strzelone bramki. Po kilku początkowych minutach "badania" przeciwnika, Partyzant wychodzi z szybką kontrą - Krzysiu Gryko świetnie wrzuca piłkę do "Kozy", a ten z główki pakuje piłkę do siatki, otwierając wynik. Chwilę później ponownie Krzysiek dośrodkowuje z rogu, tym razem Artek skacze do piłki i też z główki podwyższa rezultat na 2:0. Rywal próbuje się przedostać pod bramkę partyzantów, ale cała obrona, wspomagana przez graczy ze środka pola szczelnie blokuje jakikolwiek ruch w stronę własnej bramki. Do przerwy rezultat pozostaje bez zmian. Po zmianie stron, PKS strzela kontaktową bramkę, wykorzystując lekkie rozluźnienie w szeregach Partyzanta. Ale trwa to tylko chwilę, zaraz sytuacja zostaje opanowana i Partyzant ponownie wraca do uważnej, zespołowej gry, szukając swej szansy w zabójczych kontrach. I tak około 15 minuty drugiej połowy, Artek dostaje szybką piłkę i będąc sam na sam z bramkarzem rywala, lekkim lobem wsadza piłkę do bramki. Zaraz potem, w dwójkowej klepce z Emilem, wykańcza jego dokładne podanie i jest już 4:1. Emil, jako nowy nabytet Partyzanta pokazał sie z dobrej strony i miał też szanse strzeleckie - brakło trochę skuteczności. Tuz przed końcem meczu, kapitan Kuba "Cuprinescu" ustala wynik na 5:1 klasycznym strzałem w długi róg. Wygrana jest zasłużona, bo partyzanci zagrali bardzo dobry mecz i jak tak dalej pójdzie, to będą "czarnym koniem" tego sezonu. Brawa należą się również dla Krzyska - bramkarza za kilka fenomenalnych interwencji, jak z telewizyjnego meczu"

Artek(Partyzant)

3Majowcy liderem I Ligi



Ziom - 3Maja 1:6
Bramki:
Johen - Seba Biel x3, Krzysiek x2, Bartek

"Mecz rozpoczęty oczywiście standardowym opóźnieniem z powodu zajętego boiska. Początek meczu zdecydowanie należał do drużyny FC Ziom która od samego początku rzuciła się do ataku i tylko dzięki wspaniale dysponowanego tego dnia bramkarza 3go Maja - Maćka mogliśmy cieszyć się, że do siatki na samym początku nie wpadło nic. Po naporze FC Ziom i uporządkowaniu gry w obronie, wyprowadziliśmy kontrę która zakończyła się strzeleniem 1 bramki przez Krzyśka, następnie błąd obrońcy FC Ziom, który wdał się w drybling z Bartkiem zakończony stratą piłki i prowadzeniem 2:0 przez 3go Maja. Do przerwy mecz wyrównany z przewagą strzałów i posiadania piłki przez drużynę FC Ziom. 3 bramkę dla 3go Maja zdobył Seba, po wspaniałym wyjściu i podaniu Darka, który wraz z Marcinem tego dnia byli nie do przejścia w obronie, kasowali dużo ataków oraz ładnie rozrzucali piłkę. Bramka na 3:1 dla FC Ziom padła po rykoszecie, bramkarz 3go Maja zaskoczony, nie miał nic do powiedzenia. Po strzeleniu bramki FC Ziom jeszcze bardziej przycisnął nasz zespół, co skutkowało pięknym strzałem z dystansu i trafieniem w poprzeczkę, następnie kilka groźnych akcji i tylko dzięki Maćkowi, który w kolejnym meczu okazał się kluczową postacią naszego zespołu możemy zawdzięczać, że nie straciliśmy kolejnych bramek. Bramka na 4:1 dla 3go Maja padła z dystansu, strzał przez Krzyśka przy krótkim słupku. Następnie kolejne dwie kontry i Seba podwyższył kolejno na 5:1 i 6:1. Co do przebiegu całego spotkania, dziękuję w imieniu drużyny 3go Maja dla FC Ziom za walkę na boisku bez brutalnych fauli oraz w miłej atmosferze. Drużyna FC Ziom to zespół który walczy i biega do samego końca, więc spokojnie widzę ich w 3 trójce ligi. Zawodnik meczu w drużynie 3go Maja - Maciej W drużynie FC ZIOMA należy wyróżnić zawodnika grającego bodajże z nr4, na lewej obronie (środek pola), chłopak ma pojęcie o piłce i ładnie dyrygował grą całego zespołu. Powodzenia w następnych meczach."

Wasia.kw(3Maja)

Mecz bramkarzy



Płaszów - Promil 2:4 (0:2)
Bramki:
Atka x2 - Tazba x3, Alex

"Pierwszy mecz tych dwóch ekip, w którym nie doszło do większych spin i starć. Mimo jednego konfliktu miedzy zawodnikami, to uważam mecz za bardzo spokojny. A ostatnimi czasy w lidze to jest chyba ważniejsze niż piłkarski poziom pojedynku. Promil przeważał od pierwszego do ostatniego gwizdka, a że nie zdobył więcej goli to tylko wina braku skuteczności w wykończeniu akcji. Dwie bramki stracone w zasadzie z niczego: jedna z rzutu karnego po ręce naszego najmłodszego zawodnika, a druga po prostej stracie kiedy wychodziliśmy z kontrą i Atka został sam na sam. Na uwagę zasługuje rewelacyjna gra obydwóch bramkarzy: Arka i Tura. Obaj wyciągali strzały, które powinny były wylądować w siatce. Skłaniam się ku twierdzeniu, że gdybyśmy wybierali "man of the match", to zdecydowanie zostałby nim nasz rudowłosy goalkepper. Zawodnikom Płaszowa dziękujemy za mecz i życzymy powodzenia w kolejnych! Początek sezonu bardzo udany dla Promila: 6 punktów po dwóch meczach. Takiego startu w 1ej lidze jeszcze nie mieliśmy. Miejmy nadzieję, że nie zaprzepaścimy tego i będziemy umieli utrzymać wypracowany poziom."

Bagi(Promil)

Ps. Ilustracja posta odnosi się do naszych nowych strojów :) Tych co wpadli w konsternację, informuje: tak, to prawda że O'Shea gra w Promilu.

Spartacz dalej bez punktów



Vs


Unicorn - Spartacz 6:3 (2:0)
Bramki:
Ziemek, Konrad, Wojtek, Dawid x2, samobój - 2 x Filipsescu, samobój

"Do przerwy 2-0 dla Unicorna. Po przerwie nagle robi się 2-2, potem 3-2, 3-3, przez dłuższy czas 4-3 dla Unicorna z szansami dla Spartacza (dwa spojenia, znakomite interwencje bramkarza Unicorna po strzałach Filipescu i Szymka). A potem to już poszło;-).Kolejny mecz przegrywamy wysoko, ale po całkiem niezłej grze (przynajmniej takie mamy subiektywne odczucia);-) Pozdrowienia dla Unicorna i powodzenia w dalszych meczach!"

Wojtek(Spartacz)

Dziurawa obrona RKS



Klimaciarze - RKS 14:2 (5:2)
Bramki:
4x Mateo, 4x Mundek, 3x Krzycho, 2x El Pajaro, Wojti - ???

"Mecz rozpocząl sie od obustronnych ataków. Przewage mial RKS, ale to Klimaciarze jako pierwsi wyszli na prowadzenie. Po kilku minutach było już 1-1 po wrzucce z rzutu rożnego. Kolejne bramki padały po kontratakach Klimaciarzy, którzy zakończyli pierwszą połowę wynikiem 5-2. Druga odsłona meczu rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Bramki dla Klimaciarzy padały po kontrach bądź po błędach przeciwników. Z kolejnymi minutami przewaga Klimaciarzy wzrastała. Mecz skończył się wynikiem 14-2"

Mateo(Klimaciarze)

Bez niespodzianki



Anarcho - Augustyn 1:4 (0:3)
Bramki:
Renis - Przydacz 2x, Czernek, Zachura

"Znów piękne okoliczności przyrody ,słońce ,ciepło (a nie zapowiadało się ) Znów wynik nie taki jak by się chciało (to akurat chyba się zapowiadało ) W pierwszej połowie bardzo mądra gra Augustyna ,zdobywają trzy bramki i mądrze bronią dostępu do swojej . Druga połowa to już bardziej otwarta gra ,nam udaje się oddać kilka strzałów na bramkę i nawet zdobyć gola . Augustyn za to mimo mnóstwa sytuacji strzela "tylko" jedną w czym duża zasługa Jasiex'a (bramkarz AnarchoKomuny wyciągnął kilka naprawdę groźnych strzałów) jak i bramki (zaczarowana bramka ,kilka słupków i poprzeczek ) Dzięki za mecz !"

Mist(Anarcho)

"Zgadzam się z opisem, jest pięknie, liści coraz mniej na drzewach, a coraz więcej na sztucznej nawierzchni Margaryny, akcji z naszej strony tysiące, szczególnie w drugiej połowie - dwie poprzeczki, trzy słupki, parę niesamowitych "obron" ze strony bramkarza Anarcho, a reszta to nasza niefrasobliwość, no i chwila rozluźnienia, gdy rywal mógł strzelić więcej niż jedną bramkę. Na szczęście dla nas wygraliśmy i jest to drugi mecz w historii, kiedy tracimy tylko jedną bramkę.Pozdrawiam, dzięki za mecz i powodzenia!

Al_Kalim(Augustyn)

FCNM potwierdza formę



FCNM - OKS 8:5
Bramki:
3x mateusz , 2x adrian , 2x klax , daniel - 2x Filipek, 2x Słoma,Olszu

"Mecze z FCNM nigdy nie były łatwe przez dobre wyszkolenie techniczne i dobre warunki fizyczne zawodników tej drużyny. Nie przypadkowo to oni brali udział w zeszłym sezonie w barażach do ligi pierwszej. Rywale nie stawili się na mecz w pełnym składzie wiec OKS przystał na warunki gry po 6, co z reguły dla nich źle się kończy. Jednak mecz tym razem rozpoczął się po dobrej myśli dla Szarańczy. Prowadzona tego dnia przez kołcza F.Dubiela drużyna, ruszyła na pełnej motywacji.
Zegar nie wskazał jeszcze jedynki na wskaźniku minut, a M.Słomski po podaniu F. Łabudzkiego mocnym strzałem po ziemi, zmieścił piłkę między nogami bramkarza.
Jednak to, co zapowiadało bardzo dobry mecz było przedsionkiem piekła. FCNM szybko ruszyło do odrabiania strat. Jedna szybka kontra zmieniła stan meczu na remis. Po czym 3 mocne strzały z dystansu po dwukrotnym niedopilnowaniu napastnika przez Komorowskiego, oraz po jednym błędzie bramkarza Szarańcza przegrywała już 4:1.
Jednak na takie sytuacje Zeus zesłał Hermesa. Wyłuskał on piłkę przed polem karnym i zmniejszył straty do 2 bramek. Jeszcze na parę minut przed końcem pierwszej połowy M.Słomski zdobył bramkę kontaktową. Po dograniu Komorowskiego, z zerowego konta zmusił bramkarza do kapitulacji, aczkolwiek ten lekko mu pomógł, wbijając piłkę własną nogą do bramki.
Zaraz po przerwie, pełna nadziei drużyna OKSu, licząca na wycieńczenie grającego bez zmian rywala, ruszyła do walki. Po jednym z ataków rywali, Ł.Dubiel, szybko wznowił grę ręką, F.Łabudzki przyjął piłkę, minął jednego rywala i wyrównał wynik spotkania.
Jednak od tego momentu w szeregach Szarańczy zapanowała pewna dezorganizacja i nie wykorzystywanie potencjału zmian, przez co mając 3 zmienników, Czerwono-czarni biegali równie zmęczeni, co ich rywale. Zaowocowało to pewnymi brakami w obronie. Rywal znalazł sobie więcej miejsca i uderzał z dystansu, co zaowocowało stratami dwóch bramek. Przy jednej bramkarz cofnął ręce i piłka wpadła mu za kołnierz, zaś w drugiej sytuacji zawiodła cała drużyna, gdzie w 4 nie potrafili się obronić przed atakiem dwóch rywali. Przeciwnicy dobrze wykorzystywali swoje zdolności do strzałów z dystansu i wsparcie pogody w tym stylu gry. Kolejnym mocnym strzałem po ziemi, nie dali najmniejszej szansy bramkarzowi.
Na koniec meczu coś jeszcze drgnęło w Szarańczy. F.Łabudzki w dwójkowej akcji z Olszowskim, dokonał ostatniego namaszczenia piłki, kiedy ten drugi lekkim strzałem obok bramkarza poprawił dorobek bramkowy OKSu. Niestety w czasie ostatniej akcji, do FCNM było górą. I kolejnym silnym strzałem ustanowili wynik spotkania na 8:5."

Jonaf(OKS)

Solidna Szara inkasuje komplet punktów



Szarańcza - Fafik 7:3 (2:1)
Bramki:
Andrei x 3 , Grzesiek M x 2, Szymon, Grzesiek - Furgała x3

"Mecz rozpoczął się z małym poślizgiem ( 7 grajków z zewnątrz nie chciało zwolnić jednej bramki ). Początek bardzo nerwowo - błąd naszej defensywy i Fafik wychodzi na prowadzenie. Potem Szara zaatakowała stanowczo i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:1 dla Szary. Fafik cały mecz grał bardzo mądrze - głęboka defensywa i gra z kontry które były bardzo niebezpieczne. W drugiej połowie Szara zagrała już swoje i nie pozwoliła odebrać sobie zwycięstwa. Co do drużyny Fafika to fajna ekipa. Mecz był dość ostry ale wszyscy zawodnicy zawsze przyznawali się do fulu - brak głupich pyskówek i niepotrzebnych spięć. Chciałbym wyróżnić dwie osoby z Fafika - środkowy napastnik i gościu w białej bluzie - rozgrywający - ( niestety nie znam ich z nazwiska ) - naprawdę zagrali dobry mecz."

Szymon(Szara)

"Dziękuję za wyróżnienie dla naszych zawodników. Jeśli musiałbym wyróżnić kogokolwiek z Szarańczy to nie miałoby sensu gdyż cała drużyna zagrała świetny mecz. Pokazali co to znacz spokojne rozgrywanie piłki i wzajemna asekuracja na całej długości boiska.Życzę powodzenia w walce o powrót do 1 ligi!"

Abdul(Fafik)

Oczko



ZZK - Chaos 21:3
Bramki:
10x Grucha, 5x Łobo, 2x Terry, 1x Gniew Izraela, Pies, Miro, samobój - Babul, Benek, Maciek

Kolejny duży wynik w plecy Chaosu. Co gorsza, z tego co słyszałem, ich bramkarz był wyróżniającą się postacią, a i tak wynik jest jaki widzicie. ZZK napisali relację na swojej STRONIE ale trochę trudno się ją czyta, więc nie przeklejam.

czwartek, 11 października 2012

Remis, z zawieszeniem w tle



Ziom - Banderola 5:5
Bramki:
Artur, Lex x2, Jochen, Żółw - Dawid Woźniak, Max Kosobucki x3,Kuba Świątek

Mecz który w 90% miał fajny ligowy przebieg, a potem się coś popsuło i doszło do niecodziennego zdarzenia, w wyniku którego Feder z Banderoli został zawieszony na 3 mecze, a Artur dostał wyrok w zawieszeniu na ten sezon. Dość długa dyskusja na temat zajścia z 65 minuty znajduje się TUTAJ. Poniżej relacja jednego z zawodników z pominięciem tego niechlubnego epizodu.

"W niedzielne południe na boisku przy ulicy Grzegórzeckiej odbył się mecz I kolejki o Mistrzostwo Ligi Podgórskiej. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Banderoli i FC Ziom. Obie drużyny do zawodów przystąpiły z ogromną determinacją, co oznaczało, że zarówno dla jednej, jak i drugiej drużyny niedzielna potyczka nie będzie należała do najłatwiejszych. Od początku spotkania mecz toczył się w środkowej strefie boiska, jednak pierwotna taktyka narzucona przez oba teamy nie była najlepszym rozwiązaniem Z każdą minutą spotkanie było więc bogatsze w akcje oskrzydlające. Po jednej z takich akcji padła pierwsza bramka. Jej autorem został obrońca Banderoli, który po kąśliwym dośrodkowaniu w pole karne i niepewnej interwencji bramkarza Zioma skierował futbolówkę do bramki. Zawodnicy Zioma jednak szybko się podnieśli i niespełna kilka minut później znów był remis. Taki rezultat nie utrzymał się długo, bowiem piłkarze Zioma poszli za ciosem, zdobywając kolejną bramkę, i tym razem to Banderola musiała gonić wynik. Obrona „Niebieskich” grała jednak bez zarzutu, a ich napastnicy niczym doświadczeni bokserzy umiejętnie punktowali braki w obronie Banderoli. Po szybkich kontraktach Ziom zdobył dwie bramki i wynik spotkania podwyższył się na 4:1. Przed przerwą dołożyli jeszcze jedną, i ze spokojem mogli schodzić na przerwę. „Prawdziwych mężczyzn rozpoznaje się jednak nie po tym jak zaczynają, ale jak kończą” – te słowa do serc wzięła sobie ekipa Banderoli, bowiem od samego początku drugiej połowy nacierała na bramkę przeciwnika. Ataki przyniosły efekt, ponieważ kilka minut po wznowieniu meczu Banderola zdobyła gola, która dała nadzieję na dobry wynik. Dobre ustawienie szyków obronnych i mądra gra w środku pola, wsparte wrodzonym rezonem, sprawiły, że w drugiej połowie to Banderola kontrolowała mecz, mimo, że wynik był dla nich niekorzystny. Cierpliwość jednak zawsze była mocną stroną tej drużyny, dlatego z „chłodną głową” atakowali bramkę Zioma. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bo po dośrodkowaniu ze środka boiska przez zawodnika Banderoli, piłkę do własnej siatki skierował obrońca Zioma. Ten gol jeszcze bardziej zakorzenił wiarę we własne możliwości piłkarzy „Patriotów” i ich ataki stawały się co raz groźniejsze. Prawą stroną boiska urwał się napastnik Banderoli, który mocnym strzałem na dalszy słupek pokonał bramkarza rywali. Do upragnionego remisu brakowało już tylko jednej bramki. Wtedy to po szybkim kontrataku, snajper Banderoli został sfaulowany tuż przed polem karnym. Rzut wolny w bliskiej odległości od bramki był więc świetną okazją na zmianę rezultatu. Do piłki podszedł etatowy wykonawca stałych fragmentów w zespole Banderoli i mocnym strzałem w róg bramki pokonał golkipera rywali. Rezultat spotkania zmienił się na 5:5. Radość w ekipie „Patriotów” była niesamowita, jednak znane przysłowie mówi, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego też nie było to wszystko, co mieli do zaoferowania tego dnia zawodnicy Banderoli. Z kolei z „dalekiej podróży” zaczęli powoli wracać „Niebiescy”, którzy niezdarnymi atakami próbowali pokonać bramkarza przeciwników. Przy kreowaniu jednej z akcji, zawodnicy Zioma nadziali się na obrońcę Banderoli, który przerwał ich niecny plan, i szybkim podaniem uruchomił swojego skrzydłowego. Ten wdał się w drybling, jednak w ostatniej chwili podał na drugą stronę, gdzie było ciut luźniej. Krótka wymiana piłek między zawodnikami Banderoli doprowadziła do konsternacji w obronie Zioma, a napastnika „Patriotów” do wymarzonej okazji bramkowej. Tym razem jednak się nie udało, ponieważ snajper Banderoli na pustą bramkę trafił w poprzeczkę. W szeregach Banderoli zapanowały niedowierzanie przeplatane z rozpaczą, ponieważ była to jedna z ostatnich akcji w meczu. Końcowy gwizdek rozległ się wraz z małą przepychanką piłkarzy obu drużyn, nad którymi chwilowo zapanowały emocje. Ostateczny wynik, po ekscytującym i zaciętym meczu w iście brytyjskich warunkach atmosferycznych to 5:5. Zarówno jednej, jak i drugiej drużynie nie można było odmówić nietuzinkowych umiejętności wzbogaconych o ogromną wolę walki."

Kuba Świątek(Banderola)

Promil wersja 2.0, przeszedł pierwszy test pomyślnie



Promil - PKS 8:3 (3:1)
Bramki:
Tazba x3, Savio x2, Alex x2, Bagi - Chmielak x2, Radek

"Pierwszy mecz i wywalczone pierwsze 3 punkty. Początek wskazywał raczej na walka o gol, max. dwa przewagi. Zacięta gra w środku, sporo strzałów z jednej i drugiej strony, jednak większość z dystansu, gdyż obie ekipy dość dobrze blokowały dostępu do swoich bramek. Prowadzenie objął PKS po jakiś 10min gry, wykorzystując kardynalny błąd naszych obrońców. Szybko wyrównał z głowy Savio pięknym strzałem w długi róg, a następnie, przed przerwą jeszcze, dwie błyskawiczne bramki strzelił Tazba. Wynik przed drugą połową nas bardzo ustawiał. Nie oddaliśmy już prowadzenia do końca, utrzymując ciągłą przewagę min. dwóch goli. W ostatnich 15min PKS zmuszony do odsłonięcia potracił jeszcze kilka bramek i mecz skończył się ostatecznie 8-3 dla nas. To tak w skrócie. Z naszej strony ładna i skuteczna gra (choć zawsze mogło być lepiej), dobre ustawianie i wychodzenie do piłki. Tego zdecydowanie brakowało nam w zeszłym sezonie. Popełnialiśmy kilka ciągłych błędów, nad którymi jednak pracujemy na "treningach" i można wierzyć, że z każdym następnym meczem będzie lepiej. Wygląda to dość obiecująco. PKS pokazał niezłe zgranie i solidną postawę, jednak brakowało im kogoś kto napędzałby grę. Niezbyt widoczny Radek, nie grał na miarę swoich możliwości. Podsumowując, mecz na pewno przyjemny dla oka, w miłej atmosferze, bez większych spięć. Oby więcej takich! PKSowi dziękujemy i życzymy powodzenia w następnych spotkaniach!"

Bagi(Promil)

Pretensje Partyzantów i 3 pkt. dla WNIG



WNIG - Partyzant 5:3 (0:2)
Bramki:
Przemek, Krystian x4 - Artek, Koza x2

Spotkanie z kontrowersją, która chyba nie zasługuje na miano kontrowersji. Niemniej poniżej macie trzy relacje. Dwie pierwsze od Partyzantów, a na końcu odpowiedź kapitana naftowców.

"Ten mecz mógł przejść do historii futbolu ; do 50 minuty meczu Partyzant prowadził 3:1 z dwukrotnym mistrzem ligi PE, grając o jednego zawodnika mniej, bez zmienników. Niestety, los chciał inaczej i rywal strzelił 4 bramki w końcówce meczu. Warunki gry były bardzo trudne - rzęsisty deszcz i śliskie boisko znacznie utrudniały grę. Na dodatek kilku zawodników partyzanta nie przyszło na mecz, stąd drużyna grała osłabiona. Rywal zgodził się zagrać pierwszą połowę po "5-ciu w polu". I tu niespodzianka - Partyzanci nadzwyczaj skutecznie stawili opór "Nafciarzom", tak, że Ci nie mieli zbytnio okazji na oddanie celnego strzału. W 15-tej minucie Artek trafia do bramki i sensacja wisi w powietrzu. Po chwili Piotrek vel Koza podwyższa na 2:0 a rywal przeciera oczy w zdumieniu. Tak grających Partyzantów nie widziano dawno po tej stronie Wisły. Partyzanci utrzymują prowadzenie do przerwy, mimo poważnego zmęczenia. Widać, że nasi dzielni chłopcy graja dziś na 200% i nie oddadzą tanio swej "skóry". Po przerwie rywal postanawia zagrać po "6-ciu", co niestety odbija się znacząco na przebiegu meczu - mając jednego zawodnika więcej i szersze pole gry, "Nafciarze" szybko zdobywają bramkę kontaktową i ruszają z ofensywą , pewni swojej przewagi. Lecz ponownie waleczność partyzantów daje im się we znaki i nie mogą sforsować linii defensywnej Partyzanta, którą właściwie tworzą wszyscy gracze. Po jednej z kontr, Koza wychodzi sam na sam z bramkarzem rywala i strzela na 3:1!!! Jest 10 minut do końca gry i Partyzant jest o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki! Niestety, dwa długie strzały po ziemi przechodzą pechowo między nogami partyzanckich obrońców a potem dwie kolejne bramki ustalają wynik na 5:3 dla rywala. Szkoda, bo tak niewiele brakło by dowieźć zwycięstwo, które się Partyzantowi należało za cały przebieg gry i niezwykłą waleczność. Szkoda też, że "Nafciarzom" brakło honoru by zagrać równą ilością zawodników, bo wtedy mecz byłby fair-play i byłaby większa satysfakcja z wygranej którejś z drużyn. No ale cóż, czasami tak bywa i należy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Na pewno brak szerokiej kadry i absencja meczowa poszczególnych graczy daje się we znaki Partyzantom ale z drugiej strony, mając tak walecznych chłopaków, jak Ci, którzy zaprezentowali się dzisiaj w meczu, można byc pewnym, że duch walki nigdy w tej drużynie nie zginie. Gramy dalej i oby kolejne mecze były dla nas bardziej korzystne!"

Artek(Partyzant)

"Partyzant to ciapy a WNiG robi herbatę w wodzie po pierogach. Tak można podsumować ten mecz. Partyzantów przyszło tylko sześciu, więc o jednego za mało. Wnigowców stawiło się ośmiu lub dziewięciu. Zgodzili się żeby zagrać przez pierwszą połowę po pięciu w polu, drugą grali już w przewadze jednego zawodnika. Do przerwy było 0:2 dla Partyzanta, jeszcze kwadrans przed końcem 1:3. Ostatecznie skończyło się na 5:3, z czego ostatnią bramkę wnigowcy strzelili w ostatniej akcji meczu.
Ja napiszę tylko, co powiedziałem zresztą po meczu wnigowcom prosto w oczy - nie wyobrażam sobie, żeby Partyzant grał w przewadze, gdyby przeciwników przyszło mniej. Satysfakcji z tak wygranego meczu nie miałbym wcale. Jasne, daliśmy ciała bo było nas za mało i przeciwnik miał pełne prawo, żeby grać w przewadze nawet cały mecz. Jak dla mnie jednak nawet ta połowa, to było fajnie nie fair.
Co do przebiegu meczu, to WNiG zagrał mocno poniżej swoich możliwości. Do przerwy męczył się strasznie, a Partyzant celnie wyprowadził kilka kontr, z których dwie skończyły się bramkami. Setki WNiG nie miał żadnej. Po przerwie szybko strzelili jednego gola, potem Partyzant zdołał jeszcze strzelić na 1:3. Podłamały nas dwa gole Krystiana, najmądrzej chyba grającego wnigowca - piłka wstrzelona lekko w pole karne, przepuszcza ją Mario i niezablokowana przez nikogo wpada do bramki"

Koza(Partyzant)

"Kompletnie nie rozumiem pretensji Partyzanta. Graliśmy w terminie przez Nich zaproponowanym, a przychodzą w niekompletnym składzie. Na około godzinę przed meczem telefon od kogoś z Partyzanta, że pogoda brzydka i czy by mecz przełożyć. Fajnie fajnie, ale tu nie chodziło o przełożenie meczu z powodu pogody tylko kombinowanie z przekładaniem bo nie macie nie ma składu. Gdybyście zadzwonili z tym do mnie i powiedzieli jaka jest sytuacja to nie brałbym tylu chłopaków, a nie 3 naszych musi stać na deszczu, marznąć i czekać na zmianę!! Dlatego od razu jasno powiedzieliśmy sprawę, że jest nas za dużo i że chcemy grać po 7. Po namowie Artka zdecydowaliśmy się pójść na rękę Partyzantom i zagraliśmy na Ich zasadach. O jednego zawodnika mniej i na zwężonym boisku do żółtych linii. Zdecydowaliśmy się na to bo podobnież miał ktoś do Was dołączyć. A później zagraliśmy tak jak się ustalaliśmy przed meczem, czyli pełnym składem i do białych linii. Więc i tak poszliśmy Wam na rękę. Po to są numery do kapitanów, żeby zadzwonić i porozmawiać, w szczególności, gdy jest taka pogoda jak dziś, a wcześniej wiecie, że nie będziecie mieli nawet 7. Odkąd pamiętam, zawsze WNiGowi grało się źle z Partyzantem, bo zawsze się kłócili o każdą sytuację i jak widać to się nie zmieniło. Reguły są jasne i klarowne i wszystkim znane przed meczem. Nie macie składu to nie przychodźcie i nie proście żeby pod Was się dostosować, bo nie każdy ma zamiar planować dzień, tracić czas zamiast siedzieć w domu z rodziną, moknąć i słuchać czyiś pretensji i usłyszeć, że damy Wam walkowera. A skoro zdecydowaliście się przyjść to liczcie się z taką sytuacją, że ktoś nie ma zamiaru marznąć,moknąć i się do Was dostosowywać. PS do Kozy. Pewno śpieszyłeś się do domu, bo zostawiłeś wodę po pierogach na gazie, przestraszyłeś się, że się wygotuje i nie będziesz miał z czego herbaty zaparzyć, że aż zapomniałeś podać rękę po meczu! Nie mam zamiaru chodzić za każdym z Was i prosić o podziękowanie po meczu. Nie to nie!
Co do samego meczu. Trudno się gra na tak wąskim boisku z drużyną która całą drużynę stawia pod swoją bramką i liczy jedynie na jakieś kontry. Do przerwy popełniliśmy kilka błędów, które wykorzystali Partyzanci i do przerwy prowadzili 2-0. Po przerwie strzeliliśmy szybko bramkę, a później waliliśmy głową w mur. Partyzant czekał na kontrę i się doczekał. Na około 10 minut przed końcem prowadzili 3-1. Mieliśmy dużo szczęścia, że płaskie strzały przechodziły przez podwójną obronę i zmylały bramkarza Partyzantów i że udało nam się wygrać ten mecz. Dziś zagraliśmy słabo. Nie wiem czy jest to wina braku zgrania, pogody czy też faktu, że ostatni mecz jaki rozegraliśmy to mecz ostatniej kolejki z Unicornem. Mam nadzieję, że z czasem nasza gra będzie się zazębiała i wyglądała jak dawniej. Partyzant widać, że jest wybiegany i jeżeli przyjdzie pełnym składem może coś tam ugrać.
Dziękować i życzyć powodzenia tu nie będę bo zrobiłem to po meczu, a tym którzy nie potrafią podać ręki nie mam zamiaru dziękować."

Gniewek(WNIG)

Majowcy zaczynają od wygranej

Spartacz - 3Maja 1:6 (1:2)
Bramki:
Marek N. - Marcin Pluciński, Bartek Baliga, Krzysiek Wasiewicz x4

"Mecz rozpoczęty ze sporym opóźnieniem - zajęte oba boiska na Margarynie, obdzwanianie okolicznych Orlików, w końcu wyjazd na Kurdwanów, przechodzenie przez dziurę w płocie... Rywal punktował bezlitośnie, Spartacz też miał swoje sytuacje, ze trzy słupki, poprzeczkę, w dodatku bramkarz 3-cio Majowców wielokrotnie doskonale i pewnie interweniował. Liczymy, że w następnych meczach, w dodatku rozegranych na Margarynie, będzie już tylko lepiej... A na koniec anegdota: na początku meczu, po ręce jednego z 3ciomajwców (za którą rywal bez żadnych dyskusji i sporów dał nam karnego), w drużynie 3-go Maja rozpoczęły się kłótnie, w wyniku których "winowajca" zszedł obrażony z boiska. Dzięki umiejętnościom koncyliacyjnym Marka ze Spartacza, który wszystkim wytłumaczył, że ręka była przypadkowa i w sumie przecież nic się nie stało, obrażony wrócił na boisko, a potem... strzelił chyba 4 bramki;-)"

Wojtek(Spartacz)


"Spóźnienie spowodowane zajęciem boiska przez ludzi łapiących motyle w dziwne siatki Więc obustronna decyzja aby pojechać na Kurdwanów, co do wejścia na boisko to każdy miał swobodę wejścia, kto chciał wchodzić na skróty przez dziurę w płocie ten wchodził z drugiej strony była bramka do wejścia tylko trzeba było iść na około... Graczem meczu bezapelacyjnie bramkarz 3-cio Majowców, wielokrotnie uratował nasz zespół przed utratą bramki, w naszym zespole nrakowało kilku podstawowych zawodników i musieliśmy grać w bardzo okrojonym składzie, w dodatku kontuzja obrońcy kapitana Pawła... Co do anegdoty podanej przez Woytka - każdy widział, że ręka była przypadkowa, więc nie było dyskusji co do karnego, a co do zejścia z boiska kilka nieprzyjemnych słów rzuconych bezpodstawnie spowodowało zejścia zawodnika z boiska, jeśli formą porozumienia wśród Majowców są tylko bluzgi i krzyki to coś jest nie tak, zawodnik przeprosił za swoje zachowanie, a potem zaczęło się punktowanie Spartacza, który do samego końca walczył o wyrównanie. Brawo za ambicje i czystą walkę. Powodzenia w kolejnych meczach."

Wasia.kw(3Maja)

Jednorożce na drodze do mistrzostwa



Płaszów - Unicorn 2:6 (1:3)
Bramki
: Nowy x2 - Dawid x3, Przemek x2, Sadzio

W sytuacji, kiedy WNIG jest osłabione w porównaniu do mistrzowskich sezonów, Unimil zdemontowany i zamieniony w Banderolę, a Ziom nie zawsze gra optymalnym składem, to Unicorn wydaje się być kandydatem do mistrzostwa. Pierwszy z 18 kroków został wykonany.

"Pierwsza połowa zakończyła się prowadzeniem 3-1 Uni choć mogła i powinna wyższym (doskonałe szanse Wojtka, dwie Roma i dwie Ziemka na nasze nieszczęście jednak strzały były wprost w bramkarza). Płaszów w pierwszej połowie starał się grać na przemian na Atkę (który zawsze stał tuż przed naszym polem karnym - nie przynosiło to zamierzonego skutku, gdyż koledzy z drużyny raczej w niego strzelali niż dokładnie podawali) i strzelać z dystansu (ogromna większość z tych strzałów była bardzo bardzo niecelna, choć parę razy nasz bramkarz był zmuszony do interwencji - jak się później okazało w sukurs przyszedł im Sadzio pokonując Przema).
W drugiej połowie Płaszów starał się grać szybkie kontry, które kończyły się zazwyczaj groźnymi strzałami. Po jednej z takich kontr wywaliczyli rzut rożny. Celne dośrodkowanie zakończyło się bramką całkiem niepilnowanego Nowego z główki. Potem nastąpiła sytuacja, która mogła kompletnie odwrócić losy meczu: długa piłka Płaszowa na Atkę, Przemo wychodzi z bramki i odbija piłkę ręką za polem karnym (próbował przyjąć piłkę na klatkę jednak dziwna rotacja spowodowała, że ta odbiła mu się między łokciem a ramieniem, instynktowny lekki ruch ręką do góry) i mamy zamieszanie. Płaszów domaga się wykluczenia naszego bramkarza, po dłuższej dyskusji zostaje przyznany tylko rzut wolny. Do końca meczu szybka gra, zaczyna brakować sił, przez co na boisku robi się ogromnie dużo miejsca. W ostatnich 10-15 minutach Uni strzela 3 bramki nie tracąć żadnej czym przypieczętowywuje zwycięstwo."

Dawid(Uni)

poniedziałek, 8 października 2012

Minimalna wygrana OKS

Fafik - OKS 3:4 (2:2)
Bramki:
Furgała x2, Jermak - F. Łabudzki x3, M. Komorowski

"Czarne chmury zebrały się gęsto nad Krakowem w dzień otwierający drugi sezon ligi Podgórskiej dla OKSu. Rywalem, który stanął naprzeciw był Fafik. Zespół wielce niewygodny, z którym z reguły więcej na boisku było dyskusji niż gry. Bilans meczy był bardzo wyrównany i nie wiele się zmienił po rozegranym dziś meczu. Dotychczas Przy stanie dwóch spotkań, po jednym wygrał każdy zespół, a bilans bramek wypadał 7-7.
Szarańcza jak często ostatnio mecz rozpoczęła w biegu. Na odpowiedni czas przed spotkaniem pojawiła się ledwie garstka graczy i oni mieli czas żeby się dobrze rozgrzać. Część w mecz wchodziła z marszu.
Nie wiem czy to kwestia kiepskiego startu OKSu, czy to może nierozgrzania się ewentualnie faktu, że Fafik jest „lepszy na błoto”, ale pierwsze dwie bramki zdobyli rywale Szarańczy. Przy pierwszym strzale bramkarz zrobił, co mógł, jednak piłka była śliska i wylądowała pod nogami rywala, gdzie ewidentnie odpuścił go stoper. Niedługo później po kiksie w defensywie kapitana zespołu na sam na sam wyszedł napastnik rywali i było już dwa do zera.
Do około 15 minuty meczu bramkarz Fafika pozostawał kompletnie bezrobotny. Szarańcza nie oddawała strzałów z dystansu, a przedrzeć się pod bramkę też nie mogła. Jednak wtedy dopomogły jej trochę pogoda i trochę obrońca, który zwyczajnie poślizgnął się na piłce, dając Olszowskiemu dzióbnąć do przodu, gdzie F.Łabudzki dopełnił formalności, silnym strzałem po ziemi, między nogami bramkarza.
Następna część gry była bardzo wyrównana i zażarta. Parę razy swój zespół ratował będący w genialnej formie Ł.Dubiel, ale też dzięki jego dobremu dyrygowaniu defensywą i bardzo skutecznej grze defensorów, Fafik nie podwyższył wyniku. Swoją drogą Szarańcza też tego nie uczyniła – zawiodła skuteczność pod bramką rywali.
Na sekundy przed końcem do szatni OKSu wpadły promienie słońca. M.Słomski dograł dobrą piłkę do F.Łabudzkiego, ten przepchał się między rywalami i podobnym do pierwszego strzałem daje drużynie remis, zaś sędzia zaprasza obie drużyny do szatni.
Ledwo po rozpoczęciu drugiej połowy F.Łabudzki dokompletował Hat-tricka. (Niemal że klasycznego), po drugim w tym meczu podaniu Olszowskiego, Hermes niemal identycznie umieszcza piłkę w sieci dając drużynie prowadzenie.
Końcówka meczu była bardzo nerwowa, prowadzenie jedno bramkowe nie było zbyt pewne i w każdej chwili mogło zniknąć. Jednak na parę minut przed końcem, genialnie zachował się M.Słomski, kradnąc kilka cennych sekund, po czym zagrywając do F.Łabudzkiego, który dla odmiany z pięty na puste pole podał do M.Komorowskiego, który dopełnił jedynie formalności.
Na dwie minuty przed końcem spotkania rywale zdobyli bramkę kontaktową. Napastnik urwał się obrońcą i strzałem w okienko pokonał rezerwowego bramkarza OKSu, który parę minut wcześniej wszedł za Ł.Dubiela, by nie narażać podstawowego bramkarza na groźny uraz.
Szarańcza dotrwała ostatnie minuty i mogła się cieszyć z wymęczonych pierwszych trzech punktów.
F.Dubiel ocenił mecz w prostych słowach: „Gra była wyrównana, drużyny walczyły jak potrafiły, jak równy z równym walka była do końca różnica była tylko jedna, że ten co u nas stał na bramie, to nic nie wpuszczał.„"

Jonaf(OKS)

Ostatni mecz FC Na Miasteczku

FCNM - RKS 7:0
Bramki:
mateusz x4, daniel , adrian , myster

Ostatni, bo zmieniają nazwę na FC Na Mardze

"Dla ciekawskich wyjaśnienie: w ciągu lat straciliśmy łączność ze starą ekipą z Duszpasterstwa Akademickiego "Na Miasteczku" i z samym Miasteczkiem Studenckim AGH, w związku z tym zmieniamy nazwę i odcinamy się od wyżej wspomnianych, by DA mogło sobie spokojnie założyć nową drużynę, co na pewno wyjdzie na zdrowie (zarówno im, jak i nam)."

Michał(FCNM)

Beniaminek zdobył pierwsze punkty



Anarcho - Klimaciarze 5:10 (1:4)
Bramki:
Michał "Mi" ,Kuba W.,Moskwa,Slava x2 - 4x LaBum, 3x Mateo, 2x Sroka, 1x Stefan

"Piękna słoneczna pogoda ,wolne boisko i tylko wynik nie taki jak by AnarchoKomuna chciała . Pierwsza połowa to zdecydowana przewaga Klimaciarzy ,czarne koszule w defensywie wyczekując na kontry Druga połowa to już bardziej otwarta gra ,Anarcho nie ma już czego bronić więc gole padają z obu stron . Na 4 min. przed końcem meczu ,pomimo poważnych problemów zdrowotnych na boisko wszedł Slava i zdążył strzelić 2 bramki. Rywalom gratulujemy pierwszego zwycięstwa w lidze Mecz toczony w spokojnej,sportowej atmosferze"

Mist(Anarcho)

"Pierwsze minuty meczu to poznawanie przeciwnika, graliśmy zachowawczo, momentami zbyt nerwowo. Około 15 minuty spotkania padła pierwsza bramka, Anarcho dość szybko wyrównało po przypadkowej akcji. Gra zrobiła się bardziej luźna, a my zaczęliśmy atakować odważniej, przyniosło to skutek i na przerwę schodziliśmy z trzema bramkami przewagi. Druga połowa to ataki jednej i drugiej drużyny, a częste błędy defensywy przyniosły więcej bramek. Cieszy nas pierwsze zwycięstwo w lidze. Jedynym minusem spotkania było nasze niedogadanie się odnośnie piłki jaką będziemy grać... Dziękujemy Anarcho za rozegranie spotkania w miłej, przyjacielskiej atmosferze, życzymy powodzenia w następnych meczach."

Stefan(Klimaciarze)

ZZK dalej bez formy



Augustyn - ZZK 8:2 (4:1)
Bramki:
Przydacz x4, Ratka 2x, Ranosz, Samołyk - Siwy, Bernal

"Zwycięstwo zawdzięczamy głównie naprawdę dobrej grze w defensywie i konsekwentnym wykorzystaniem naszych sytuacji podbramkowych. Pierwsze dwa gole strzelone przez Przydacza były przedniej urody, zwłaszcza drugi - strzelony wewnętrzną częścią stopy z pierwszej piłki po mocnym i precyzyjnym dośrodkowaniu z lewej strony przez Kleszyka. Ale początek nie był łatwy, obie drużyny badały swoje możliwości i rozgrywały spokojnie piłkę, ale w końcu udało się nam strzelić. Po tych dwóch bramkach, przyszła trzecia, dość przypadkowa, zdobyta przez naszego bramkarza. Przed przerwą rozluźniamy trochę grę w środku i przez błąd w ustawieniu tracimy gola po uderzeniu z dystansu, ale jeszcze udaje nam się zrewanżować rywalom i schodzimy z wynikiem 4:1 na przerwę.
W drugiej połowie rywal zagrał mocniej, bardziej nękał naszych obrońców i dlatego nadziewał się na groźne kontry. My w obronie graliśmy, jak powiedziałem, naprawdę dobrze i nie ułatwialiśmy przeciwnikom dostępu do bramki, dlatego wynik szybko urósł do 7:1, a i jeszcze wiele sytuacji nie wykorzystaliśmy, podobnie z resztą jak ZZK - seria rzutów wolnych sprzed naszego pola karnego zakończyła się jednym trafieniem dla rywala. Tuż przed doliczonym czasem gry kończymy jeszcze jedną akcję i wygrywamy 8:2.
Dobry start i, mimo nie całego składu, cenne zwycięstwo. Dziękujemy rywalom za grę."

Al_Kalim(Augustyn)

Szara wysoko wygrywa z niekompletnym Chaosem

Chaos - Szarańcza 0:11 (0:10)
Bramki:
Paweł N x5, Toni x2, Grzesiek M. x2, Andrei, Goliat

"Chaos przybył na spotkanie w 5 osób dlatego dobrali sobie dwie osoby z grajków którzy akurat byli na Margarynie. Nie ma co ukrywać ale Szara była stroną dominującą w tym meczu pierwsza polowa zakończyła się wynikiem 10:0. Drugiej niestety nie było sensu dogrywać do końca ponieważ osoby które gościnnie grały w Chaosie zrezygnowały z gry - zakończyliśmy spotkanie po 9 minutach drugiej odsłony.
Niestety ku mojemu zdziwieniu to nie był ten Chaos którego pamiętam sprzed 1-2 sezonów - momentami brakowało pomysłu na grę a Szara umiejętnie punktowała rywala - możliwe że jest to spowodowane brakiem wszystkich zawodników. Jedno natomiast nie zmieniło się wcale - to bardzo sympatyczna ekipa - dziękujemy za meczyk i życzymy powodzenia."

Szymon(Szara)

sobota, 6 października 2012

Klimaciarze w II lidze !



Ostatniego dnia września, rozegrany został turniej o jedyne miejsce dostępne w tym roku w II Lidze. W drodze eliminacji dopuszczono do niego 3 drużyny:

Klimaciarzy - stylem gry przypominają dawny Grom;
Podlotki - coś jak Szara ale wyraźnie od nich słabsi;
Naganiacze - grupa znajomych, chcąca spróbować swoich sił;


Zespoły grały systemem każdy, z każdym, a mecz trwał 30 minut.

Wyniki:

1) Klimaciarze - Naganiacze 16:0 (6:0)
2) Naganiacze - Podlotki 0:15 (8:0)
3) Klimaciarze - Podlotki 7:1 (2:0)

Jako obserwator meczu, muszą stwierdzić, że Klimaciarze zaprezentowali się całkiem sensownie. Jestem ciekawy jak sobie poradzą w tym sezonie. Wartą pochwały inicjatywom, jest przesłanie relacja z turnieju przez Maćka, kapitana Naganiaczy(część z was może znać go pod pseudonimem Sybil). Poniżej zamieszczam tekst:


"LEKCJA POKORY

Odbyliśmy swoistą lekcję pokory daną nam przez losy turnieju o wejście do Podgóskiej Ekstraklasy, a związane z wysoką poprzeczką ustawioną nam zarówno przez Podlotki, jak i FC Klimaciarzy. Mecze, rozgrywane 30. września dokładnie w 570 rocznicę wydania pierwszej książki na świecie za pomocą druku (tzw. Biblii Gutenberga), stały na zdecydowanie wyższym od naszego poziomie, toteż z naszej strony trzeba było uznać wyższość obydwu drużyn.

Zaczęliśmy z werwą, dość poukładani. Po kilku minutach jednak badający nas przeciwnik zaczął coraz śmielej atakować. Na nie wiele się zdały fantastyczne wybicia obrońców i bramkarza. Padła bramka, za nią kolejna i kolejna. Otworzony worek z bramkami wpłynął na osłabioną motywację naszych zawodników i ich decyzyjność, brak pewności w zagraniach i wychodzeniu na daną pozycję. To zdecydowało o pogarszającej się grze, z drugiej strony zadziałało ośmielająco na przeciwników. Bramki zaczęły padać niczym promienie padającego słońca tego niedzielnego pięknego popołudnia na sztuczną trawę tego wspaniałego boiska.

Nie pozostawało nic innego, jak zgodnie z wypowiedzią komentatora Zimocha podczas meczu Polska-Rosja gonić, bo nie było już nic do stracenia: "Teraz gonić jest jak wsiąść w jakiś statek kosmiczny i udać się na Marsa, ale trzeba gonić ten upragniony statek!" :) Można było jeszcze starać się o jak najmniejszy wymiar kary, ale obudzony waleczny duch jakoś nie skłaniał ku kunktatorstwu. Otwarta gra przyczyniła się dodatkowo do tak wysokiego wyniku.

W drugim meczu działo się podobnie. Świadomość wiadomej już pozycji w tym turnieju spowodowała nawet większy luz psychiczny i nasi zawodnicy zawiązywali kilka ciekawych akcji. Brak przygotowania kondycyjnego oraz zmian wymusił jednak zmęczenie i akcje FC Klimaciarzy kończyły się kolejnymi bramkami, padającymi tak intensywnie jak i w pierwszym meczu.

To jednak nie z winy naszych zawodników turniej został przegrany. Z jednej strony brakło zwyczajnego rozumienia się, zgrania, co jest kwestią czasu. Z drugiej jednak uznaję, że to decyzje, jakie ja podjąłem jako ustawiający zawodników oraz zmiany były zbyt nerwowe. Choć może najważniejsze były tu kwestie kadrowe (liczebności zawodników na tym spotkaniu i przygotowań) i to również wypada mi wziąć na siebie.

Cieszy jednak, że zawodnicy nie zlekceważyli obecności na tym spotkaniu. Również z ich postawy jestem bardzo zadowolony. Jak w każdej walce, pojawił się drobny zgrzyt z naszej strony, za co przepraszamy. Jednak ogólnie jestem rad z atmosfery jaka towarzyszyła turniejowi i podejścia drużyn przeciwnych, które wcale nie chciały nam odpuścić, mimo, że były pewne wygranej oraz wiedziały, że czeka je jeszcze kolejne spotkanie (bezpośrednie między nimi), decydujące tak naprawdę o wejściu do ligi.

Wiadomo - w turnieju chodziło o to, byśmy zostali poddani zwyczajnej weryfikacji poziomu sportowego, za co wypada tylko podziękować organizatorowi ligi i drużynom. Trzeba jednak wiedzieć i to, że nie wygranie meczu było celem naszego spotkania piłkarskiego. Celem tego spotkania, jak też celem całego przedsięwzięcia, jakiego podejmuje się nasza drużyna jest zachęcenie osób, które z jakichś powodów przestały się ruszać, by wróciły do aktywności fizycznej. Liczę, że próba ognia, jakiej zostaliśmy poddani, wykształci w każdym samozaparcie i zadziała na tej samej zasadzie, na jakiej działają metody treningowe stosowane w większości sekcji sportowych, głównie sportów walki, gdzie na początku rekruci uczą się upadać i z tego upadku podnosić.

Dzięki jeszcze raz i powodzenia!"

Maciek (RCC Naganiacze)