czwartek, 11 października 2012

Pretensje Partyzantów i 3 pkt. dla WNIG



WNIG - Partyzant 5:3 (0:2)
Bramki:
Przemek, Krystian x4 - Artek, Koza x2

Spotkanie z kontrowersją, która chyba nie zasługuje na miano kontrowersji. Niemniej poniżej macie trzy relacje. Dwie pierwsze od Partyzantów, a na końcu odpowiedź kapitana naftowców.

"Ten mecz mógł przejść do historii futbolu ; do 50 minuty meczu Partyzant prowadził 3:1 z dwukrotnym mistrzem ligi PE, grając o jednego zawodnika mniej, bez zmienników. Niestety, los chciał inaczej i rywal strzelił 4 bramki w końcówce meczu. Warunki gry były bardzo trudne - rzęsisty deszcz i śliskie boisko znacznie utrudniały grę. Na dodatek kilku zawodników partyzanta nie przyszło na mecz, stąd drużyna grała osłabiona. Rywal zgodził się zagrać pierwszą połowę po "5-ciu w polu". I tu niespodzianka - Partyzanci nadzwyczaj skutecznie stawili opór "Nafciarzom", tak, że Ci nie mieli zbytnio okazji na oddanie celnego strzału. W 15-tej minucie Artek trafia do bramki i sensacja wisi w powietrzu. Po chwili Piotrek vel Koza podwyższa na 2:0 a rywal przeciera oczy w zdumieniu. Tak grających Partyzantów nie widziano dawno po tej stronie Wisły. Partyzanci utrzymują prowadzenie do przerwy, mimo poważnego zmęczenia. Widać, że nasi dzielni chłopcy graja dziś na 200% i nie oddadzą tanio swej "skóry". Po przerwie rywal postanawia zagrać po "6-ciu", co niestety odbija się znacząco na przebiegu meczu - mając jednego zawodnika więcej i szersze pole gry, "Nafciarze" szybko zdobywają bramkę kontaktową i ruszają z ofensywą , pewni swojej przewagi. Lecz ponownie waleczność partyzantów daje im się we znaki i nie mogą sforsować linii defensywnej Partyzanta, którą właściwie tworzą wszyscy gracze. Po jednej z kontr, Koza wychodzi sam na sam z bramkarzem rywala i strzela na 3:1!!! Jest 10 minut do końca gry i Partyzant jest o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki! Niestety, dwa długie strzały po ziemi przechodzą pechowo między nogami partyzanckich obrońców a potem dwie kolejne bramki ustalają wynik na 5:3 dla rywala. Szkoda, bo tak niewiele brakło by dowieźć zwycięstwo, które się Partyzantowi należało za cały przebieg gry i niezwykłą waleczność. Szkoda też, że "Nafciarzom" brakło honoru by zagrać równą ilością zawodników, bo wtedy mecz byłby fair-play i byłaby większa satysfakcja z wygranej którejś z drużyn. No ale cóż, czasami tak bywa i należy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Na pewno brak szerokiej kadry i absencja meczowa poszczególnych graczy daje się we znaki Partyzantom ale z drugiej strony, mając tak walecznych chłopaków, jak Ci, którzy zaprezentowali się dzisiaj w meczu, można byc pewnym, że duch walki nigdy w tej drużynie nie zginie. Gramy dalej i oby kolejne mecze były dla nas bardziej korzystne!"

Artek(Partyzant)

"Partyzant to ciapy a WNiG robi herbatę w wodzie po pierogach. Tak można podsumować ten mecz. Partyzantów przyszło tylko sześciu, więc o jednego za mało. Wnigowców stawiło się ośmiu lub dziewięciu. Zgodzili się żeby zagrać przez pierwszą połowę po pięciu w polu, drugą grali już w przewadze jednego zawodnika. Do przerwy było 0:2 dla Partyzanta, jeszcze kwadrans przed końcem 1:3. Ostatecznie skończyło się na 5:3, z czego ostatnią bramkę wnigowcy strzelili w ostatniej akcji meczu.
Ja napiszę tylko, co powiedziałem zresztą po meczu wnigowcom prosto w oczy - nie wyobrażam sobie, żeby Partyzant grał w przewadze, gdyby przeciwników przyszło mniej. Satysfakcji z tak wygranego meczu nie miałbym wcale. Jasne, daliśmy ciała bo było nas za mało i przeciwnik miał pełne prawo, żeby grać w przewadze nawet cały mecz. Jak dla mnie jednak nawet ta połowa, to było fajnie nie fair.
Co do przebiegu meczu, to WNiG zagrał mocno poniżej swoich możliwości. Do przerwy męczył się strasznie, a Partyzant celnie wyprowadził kilka kontr, z których dwie skończyły się bramkami. Setki WNiG nie miał żadnej. Po przerwie szybko strzelili jednego gola, potem Partyzant zdołał jeszcze strzelić na 1:3. Podłamały nas dwa gole Krystiana, najmądrzej chyba grającego wnigowca - piłka wstrzelona lekko w pole karne, przepuszcza ją Mario i niezablokowana przez nikogo wpada do bramki"

Koza(Partyzant)

"Kompletnie nie rozumiem pretensji Partyzanta. Graliśmy w terminie przez Nich zaproponowanym, a przychodzą w niekompletnym składzie. Na około godzinę przed meczem telefon od kogoś z Partyzanta, że pogoda brzydka i czy by mecz przełożyć. Fajnie fajnie, ale tu nie chodziło o przełożenie meczu z powodu pogody tylko kombinowanie z przekładaniem bo nie macie nie ma składu. Gdybyście zadzwonili z tym do mnie i powiedzieli jaka jest sytuacja to nie brałbym tylu chłopaków, a nie 3 naszych musi stać na deszczu, marznąć i czekać na zmianę!! Dlatego od razu jasno powiedzieliśmy sprawę, że jest nas za dużo i że chcemy grać po 7. Po namowie Artka zdecydowaliśmy się pójść na rękę Partyzantom i zagraliśmy na Ich zasadach. O jednego zawodnika mniej i na zwężonym boisku do żółtych linii. Zdecydowaliśmy się na to bo podobnież miał ktoś do Was dołączyć. A później zagraliśmy tak jak się ustalaliśmy przed meczem, czyli pełnym składem i do białych linii. Więc i tak poszliśmy Wam na rękę. Po to są numery do kapitanów, żeby zadzwonić i porozmawiać, w szczególności, gdy jest taka pogoda jak dziś, a wcześniej wiecie, że nie będziecie mieli nawet 7. Odkąd pamiętam, zawsze WNiGowi grało się źle z Partyzantem, bo zawsze się kłócili o każdą sytuację i jak widać to się nie zmieniło. Reguły są jasne i klarowne i wszystkim znane przed meczem. Nie macie składu to nie przychodźcie i nie proście żeby pod Was się dostosować, bo nie każdy ma zamiar planować dzień, tracić czas zamiast siedzieć w domu z rodziną, moknąć i słuchać czyiś pretensji i usłyszeć, że damy Wam walkowera. A skoro zdecydowaliście się przyjść to liczcie się z taką sytuacją, że ktoś nie ma zamiaru marznąć,moknąć i się do Was dostosowywać. PS do Kozy. Pewno śpieszyłeś się do domu, bo zostawiłeś wodę po pierogach na gazie, przestraszyłeś się, że się wygotuje i nie będziesz miał z czego herbaty zaparzyć, że aż zapomniałeś podać rękę po meczu! Nie mam zamiaru chodzić za każdym z Was i prosić o podziękowanie po meczu. Nie to nie!
Co do samego meczu. Trudno się gra na tak wąskim boisku z drużyną która całą drużynę stawia pod swoją bramką i liczy jedynie na jakieś kontry. Do przerwy popełniliśmy kilka błędów, które wykorzystali Partyzanci i do przerwy prowadzili 2-0. Po przerwie strzeliliśmy szybko bramkę, a później waliliśmy głową w mur. Partyzant czekał na kontrę i się doczekał. Na około 10 minut przed końcem prowadzili 3-1. Mieliśmy dużo szczęścia, że płaskie strzały przechodziły przez podwójną obronę i zmylały bramkarza Partyzantów i że udało nam się wygrać ten mecz. Dziś zagraliśmy słabo. Nie wiem czy jest to wina braku zgrania, pogody czy też faktu, że ostatni mecz jaki rozegraliśmy to mecz ostatniej kolejki z Unicornem. Mam nadzieję, że z czasem nasza gra będzie się zazębiała i wyglądała jak dawniej. Partyzant widać, że jest wybiegany i jeżeli przyjdzie pełnym składem może coś tam ugrać.
Dziękować i życzyć powodzenia tu nie będę bo zrobiłem to po meczu, a tym którzy nie potrafią podać ręki nie mam zamiaru dziękować."

Gniewek(WNIG)

1 komentarz:

mobydick pisze...

Żebyś Gniewku wiedział, że woda wykipiała i pierogi się przypaliły :). Emocje mi opadły i oczywiście niepodania ręki żałuję, przepraszam. Co do samego meczu zdania nie zmieniam - ja bym nie chciał grać w przewadze przeciwko komukolwiek. Zresztą, bodajże drugi nasz mecz z Wami, w maju 2010 w podobnej aurze, potoczył tak, że to Wy mieliście braki w składzie i graliście w pięciu w polu. My mieliśmy jednego zmiennika, ale graliśmy po równo, z tego co pamiętam. Przegraliśmy 2:1.
Jesteście od nas lepsi i wygracie z nami 8 meczów na 10. My wtopiliśmy, bo nie przyszedł pełen skład. Ale Wasze granie w przewadze, nawet przez połowę, oceniam jako nie fair i mam nadzieję, że moja ekipa się tak nigdy nie zachowa. A braki kadrowe właściwie we wszystkich drużynach są normą.