czwartek, 11 października 2012

Remis, z zawieszeniem w tle



Ziom - Banderola 5:5
Bramki:
Artur, Lex x2, Jochen, Żółw - Dawid Woźniak, Max Kosobucki x3,Kuba Świątek

Mecz który w 90% miał fajny ligowy przebieg, a potem się coś popsuło i doszło do niecodziennego zdarzenia, w wyniku którego Feder z Banderoli został zawieszony na 3 mecze, a Artur dostał wyrok w zawieszeniu na ten sezon. Dość długa dyskusja na temat zajścia z 65 minuty znajduje się TUTAJ. Poniżej relacja jednego z zawodników z pominięciem tego niechlubnego epizodu.

"W niedzielne południe na boisku przy ulicy Grzegórzeckiej odbył się mecz I kolejki o Mistrzostwo Ligi Podgórskiej. Naprzeciw siebie stanęły ekipy Banderoli i FC Ziom. Obie drużyny do zawodów przystąpiły z ogromną determinacją, co oznaczało, że zarówno dla jednej, jak i drugiej drużyny niedzielna potyczka nie będzie należała do najłatwiejszych. Od początku spotkania mecz toczył się w środkowej strefie boiska, jednak pierwotna taktyka narzucona przez oba teamy nie była najlepszym rozwiązaniem Z każdą minutą spotkanie było więc bogatsze w akcje oskrzydlające. Po jednej z takich akcji padła pierwsza bramka. Jej autorem został obrońca Banderoli, który po kąśliwym dośrodkowaniu w pole karne i niepewnej interwencji bramkarza Zioma skierował futbolówkę do bramki. Zawodnicy Zioma jednak szybko się podnieśli i niespełna kilka minut później znów był remis. Taki rezultat nie utrzymał się długo, bowiem piłkarze Zioma poszli za ciosem, zdobywając kolejną bramkę, i tym razem to Banderola musiała gonić wynik. Obrona „Niebieskich” grała jednak bez zarzutu, a ich napastnicy niczym doświadczeni bokserzy umiejętnie punktowali braki w obronie Banderoli. Po szybkich kontraktach Ziom zdobył dwie bramki i wynik spotkania podwyższył się na 4:1. Przed przerwą dołożyli jeszcze jedną, i ze spokojem mogli schodzić na przerwę. „Prawdziwych mężczyzn rozpoznaje się jednak nie po tym jak zaczynają, ale jak kończą” – te słowa do serc wzięła sobie ekipa Banderoli, bowiem od samego początku drugiej połowy nacierała na bramkę przeciwnika. Ataki przyniosły efekt, ponieważ kilka minut po wznowieniu meczu Banderola zdobyła gola, która dała nadzieję na dobry wynik. Dobre ustawienie szyków obronnych i mądra gra w środku pola, wsparte wrodzonym rezonem, sprawiły, że w drugiej połowie to Banderola kontrolowała mecz, mimo, że wynik był dla nich niekorzystny. Cierpliwość jednak zawsze była mocną stroną tej drużyny, dlatego z „chłodną głową” atakowali bramkę Zioma. Na efekt nie trzeba było długo czekać, bo po dośrodkowaniu ze środka boiska przez zawodnika Banderoli, piłkę do własnej siatki skierował obrońca Zioma. Ten gol jeszcze bardziej zakorzenił wiarę we własne możliwości piłkarzy „Patriotów” i ich ataki stawały się co raz groźniejsze. Prawą stroną boiska urwał się napastnik Banderoli, który mocnym strzałem na dalszy słupek pokonał bramkarza rywali. Do upragnionego remisu brakowało już tylko jednej bramki. Wtedy to po szybkim kontrataku, snajper Banderoli został sfaulowany tuż przed polem karnym. Rzut wolny w bliskiej odległości od bramki był więc świetną okazją na zmianę rezultatu. Do piłki podszedł etatowy wykonawca stałych fragmentów w zespole Banderoli i mocnym strzałem w róg bramki pokonał golkipera rywali. Rezultat spotkania zmienił się na 5:5. Radość w ekipie „Patriotów” była niesamowita, jednak znane przysłowie mówi, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego też nie było to wszystko, co mieli do zaoferowania tego dnia zawodnicy Banderoli. Z kolei z „dalekiej podróży” zaczęli powoli wracać „Niebiescy”, którzy niezdarnymi atakami próbowali pokonać bramkarza przeciwników. Przy kreowaniu jednej z akcji, zawodnicy Zioma nadziali się na obrońcę Banderoli, który przerwał ich niecny plan, i szybkim podaniem uruchomił swojego skrzydłowego. Ten wdał się w drybling, jednak w ostatniej chwili podał na drugą stronę, gdzie było ciut luźniej. Krótka wymiana piłek między zawodnikami Banderoli doprowadziła do konsternacji w obronie Zioma, a napastnika „Patriotów” do wymarzonej okazji bramkowej. Tym razem jednak się nie udało, ponieważ snajper Banderoli na pustą bramkę trafił w poprzeczkę. W szeregach Banderoli zapanowały niedowierzanie przeplatane z rozpaczą, ponieważ była to jedna z ostatnich akcji w meczu. Końcowy gwizdek rozległ się wraz z małą przepychanką piłkarzy obu drużyn, nad którymi chwilowo zapanowały emocje. Ostateczny wynik, po ekscytującym i zaciętym meczu w iście brytyjskich warunkach atmosferycznych to 5:5. Zarówno jednej, jak i drugiej drużynie nie można było odmówić nietuzinkowych umiejętności wzbogaconych o ogromną wolę walki."

Kuba Świątek(Banderola)

Brak komentarzy: