poniedziałek, 2 lutego 2009
V kolejka - pozostałe spotkania
Liga na półmetku. Pierwsza runda za nami! Zbyszek z 3go Maja wygląda już z niecierpliwością rundy rewanżowej, po tym jak jego drużyna nabrała rozpędu w trzech ostatnich meczach, nawiązując kontakt z czołówką tabeli.
W minioną niedzielę byliśmy świadkami dwóch niezwykle interesujących spotkań. Wszyscy obserwatorzy zgodnie podkreślają, że nasza liga nabiera tempa, mecze są coraz ciekawsze i coraz bardziej wyrównane. Co prawda nie widać może tego w tabeli, ale każda drużyna jest w stanie nawiązać walkę z faworytem, o ile dysponuje swoim pełnym składem - co widoczne było na przykład w trakcie spotkania AnarchoKomunistów z Partyzantem.
FC Ziom : 3go Maja 3:4 (1:2)
bramki:Włodarski 1, Żółw 1, Bartek 1 - Mario(la) 2, Paweł 1, Janek 1
Spotkanie kolejki nie zawiodło kibiców przybyłych na stadion. Mecz toczył się na wysokich obrotach od początku do samego końca. To zły znak dla rywali drużyny 3go Maja - Panowie nie liczcie na to, że "dziadki" zmęczą się w drugiej połowie!
Mecz zaczął się od ostrego natarcia Zioma - dwukrotnie piłka odbijała się jednak od słupka. A ponieważ - jak mawia redaktor Szpakowski - niewykorzystane sytuacje lubią się mścić, to właśnie zieloni po niedługim czasie prowadzili już 2:0. Kroiło się więc na niezłą sensację. Ale nie tak prędko, bo w między czasie kontuzji doznał bramkarz starej gwardii i swoim zejściem z boiska, poważnie osłabił drużynę. Jego następca nieporadnie interweniował przy niegroźnym strzale i tak tuż przed przerwą FC Ziom zdobył bramkę kontaktową.
Po wznowieniu gry, po każdym odskoku 3cio majowców, Ziom natychmiast dokładał od siebie. Mimo to mecz zakończył się niepomyślnie dla czarnych koszul rezultatem 3:4.
Jak na szlagier przystało losy wyniku ważyły się do ostatniego gwizdka.
Po meczu kapitan 3go Maja Zbyszek w wywiadzie z naszym redaktorem powiedział:
- Tak to było bardzo dobre spotkanie. Mamy świetnego bramkarza, no ale niestety musiał zejść.
- No, ale mieliście też trochę szczęścia, zwłaszcza na początku spotkania - H.
- To przeciwnik miał szczęście, że nie wygraliśmy wyżej. Poza tym, bardzo interesował nas przebieg drugiego dzisiejszego spotkania. Trzymaliśmy kciuki za Anarchistów, wtedy może nawet moglibyśmy wskoczyć na drugie miejsce, a to już bliżej do pierwszego, które jest naszym celem ostatecznym.
- No właśnie i to wcale nie pod wpływem tych deklaracji, ale raczej sposobu waszej gry sprawiacie, że rywale zaczynają się was poważnie obawiać - H.
- Nie wierzę, że się nas boją, no ale pogramy, zobaczymy...
AnarchoKomuniści : Partyzant 1:6 (0:0)
bramki: Paweł S. 1 - Koza 3, Artek 2, Grzesiek 1
żółte kartki: Grzesiek (PART)
To spotkanie tak na dobrą sprawę było wielką niewiadomą. AnarchoKomuniści mimo ostatniego miejsca w lidze, są drużyną niebezpieczną. Tylko pech sprawił, że nie zdobyli punktu w tej rundzie rozgrywek. O włos przegrali ze wzmocnionym wypożyczeniami Browarem, napędzili stracha liderowi Unicornowi, a największą przeszkodą w osiągnięciu zwycięstwa jest regularna absencja podstawowych graczy. Tym razem jednak było inaczej...
Tym razem AnarchoKomuniści stawili się w nadkomplecie, zapowiadało się więc interesujące widowisko, bo Partyzant przystępował do spotkania osłabiony absencją dwóch podstawowych graczy środka pola.
Na dodatek Partyzanci mieli słabszy dzień, gdyż seryjnie marnowali swoje sytuacje podbramkowe. Czyżby nie byli się w stanie podnieść po porażce z Unicornem?
Nasi internacjonaliści próbowali przeprowadzać ataki skrzydłami, oddawali też strzały z daleka. W obronie zaś świetnie wyręczał ich bramkarz Michał, który całą pierwszą połowę może zaliczyć do najbardziej udanych.
9 minut po zmianie stron Partyzant zdobywa bramkę z rzutu rożnego, publiczność wydaje z siebie cichy pomruk. Cztery minuty później również z rzutu rożnego ale po przeciwnej stronie boiska, pada wyrównanie - wielka radość na trybunach (to głównie zawodnicy 3go Maja świętują swoje jedną-nogą-drugie-miejsce). Jednak Partyzant kontroluje grę, wymieniając szybko podania. W 47 minucie przypomina o sobie i swoich roszczeniach co do tytułu króla strzelców Artek, strzelając bramkę, dającą prowadzenie czerwonym koszulom. Minutę później wynik podwyższa, grający świetne zawody Koza. Kolejne bramki dla Partyzanta padają w 56 (znów Artek, wracając na pozycję lidera listy strzelców), 58 (Grzesiek rajdem z obrony)i 60 minucie (Koza w długi róg, więc Hat-trick). Jakby AnarchoKomuniści zaspali końcówkę, a przecież do 50 minuty tak dzielnie walczyli.
Po meczu Hubert kapitan Partyzanta powiedział:
- Rywal pokazał dziś, że jest w stanie powalczyć z każdym w naszej lidze, dlatego przestrzegłbym innych przed pochopnym traktowaniem AnarchoKomuny. Co do naszego zespołu, to chciałbym podziękować wszystkim graczom za zaangażowanie: Masakrze za to, że wziął ciężar gry na siebie, dużo widział i miał motorek w d..., był wszędzie, Kozie za to, że przypomniał sobie jak seryjnie strzelać bramki, Artkowi za to, że poradził sobie z presją i strzelił swoje, Kubie i Romkowi za umiejętne włączanie się do gry ofensywnej i defensywnej, za waleczność, Grzesiowi za to co zawsze plus bramkę i żółtą kartkę ;) i wreszcie Periemu za nieustępliwość i wywalczenie rzutu rożnego...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
5 komentarzy:
Panowie,
Gratuluję i przepraszam za nieobecność. Absencja migrenowo-żołądkowa, bynajmniej nie grypa. Prezesi powody znają. Czy mnie usprawiedliwią, nie wiem.
nieobecny_gracz_środka_pola
No i wydało się. To ja myślałam naiwnie, że mąż w te niedziele spala kalorie, a on tylko siedzi na śniegu w dziwnej czapce :)buhahaha.
No cóż, mąż, jaki jest, każdy widzi :-)
Prezes
do nieobecnego_gracza_środka_pola:
rozumiem, wybaczam, pozdrawiam.
Żeby mi to było ostatni raz:P
Prześlij komentarz