środa, 27 października 2010

Krwinki wciąż bez punktów



Z zaległym meczu 2 kolejki Czerwone Diabły z Uniwersytetu Pedagogicznego, pokonały zimnokrwistych przewagą 2 bramek.

ZZK -Cz. Diabły 1:3 (0:0)
Bramki: Cebi - KrzyH, Ozi, Michał Sz

"W pierwszej połowie nie pozwoliliśmy Czerwonym Diabłom praktycznie na nic, może dwa-trzy razy byli pod naszym polem karnym. "Nawet strzału nie oddali"- powiedział w przerwie nasz bramkarz, co było, jak chce klasyk, najprawdziwszą prawdą. Świetnie na środku obrony grał Siwy, czasem aż rwało go do przodu , i wtedy na boisku powstawała potężna dziura (graliśmy bez środka pola) ale po kilku napomnieniach z ławki rezerwowych wziął sobie do serca rady Rady Trenerów i zaczął grać naprawdę wyśmienicie. Wracaliśmy do obrony, trzymaliśmy boki, graliśmy spokojnie "przez tył" niby wszystko dobrze- dobrze ale.. W pierwszej połowie stworzyliśmy sobie z pięć- sześć stuprocentowych okazji do zdobycia goli, które po prostu spieprzyliśmy w sposób okrutny- po kolei: - szarża Mira na skrzydle i mocne zagranie przed bramkę do którego wystartował Vashut źle jednak ustawiając nogę i piłka przetoczyła się po linii bramkowej - setka Bala, który był sam z piłką z lewej strony w polu karnym -setka(a może dwusetka?) Cebiego, który także w sytuacji sam na sam nie trafił w bramkę -główka Konrada z odległości może metra/dwóch która jakimś cudem nie wpadła do siatki, wolny z okolic pola karnego bardzo źle wykonany przez Siwego + dość liczne jak na nas strzały z dystansu autorstwa Siwego, Vashuta, Bala, które wybronił bramkarz (fakt, bez rękawic ale i to wystarczyło..)

W drugiej połowie wszystko się posypało- do słabej gry z przodu dołączyła słaba gra z tyłu i Czerwone Diabły, jedna z najsłabszych drużyn przeciwko której graliśmy w lidze, drużyna, którą w formie z wiosny ogralibyśmy spokojnie k, przycisnęła nas i zdobyła bramkę. Chwilę trwało aż wreszcie wyrównaliśmy- jak słusznie zauważył ktoś, może obserwujący mecz z ławki Kajman, była to poniekąd bramka samobójcza, którą sprezentowali nam rywale- po bilardowych odbiciach piłki w polu karnym piłka spadła pod nogi Cebiego, który z najbliższej odległości i przy pomocy kolana bramkarza wpakował ją do siatki.

Trzeba w tym miejscu uczciwie przyznać, że w drugiej połowie, o ile mnie pamięć nie myli mieliśmy tylko jedną setkę- po akcji z klepki Bala z Vashutem ten pierwszy mógł w zasadzie wszystko- podawać przed pustą bramkę, kiwać bramkarza, strzelać.. wybrał to ostatnie rozwiązanie a piłka trafiła w słupek i szansę diabli wzięli. Czerwone Diabły zrobiły to samo co zrobił w meczu z nami Kokon- cofnęli się na swoją połowę murując bramkę i wykopując piłki na tzw. dzidę. W związku z odpuszczeniem (przegraniem?) przez nas tej strefy boiska w drugiej połowie straciliśmy inicjatywę i na nic zdały się desperackie szarże gdzie po minięciu jednego rywala traciliśmy piłkę na drugim, albo fatalnie wykonywane strzały z dystansu (jeden dobry Siwego) które straszyły okoliczne ptactwo.. Za chwilę było jednak 1-2 po akcji rywali lewą stroną, potem 1-3 po jednym z niewelu błędów naszego Portero, który stracił piłkę przed swoim polem karnym i znów musimy przeżywać gorzki smak porazki."

Kiełbasa(ZZK)
z strony ZZK

3 komentarze:

Kruk pisze...

Tabela, terminarz i strzelcy uzupełnieni.

Przemek pisze...

No, trzeba dużo zimnej krwi by przyjąć kolejną porażkę. Stan nie do pozazdroszczenia bo ZZK robi wrażenie drużyny zakodowanej na przegrywanie nawet w meczach w których wygrana nie powinna stanowić problemu. Fenomen tej ekipy polega na tym,że częstokroć prezentuje się piłkarsko lepiej od przeciwnika a i tak przegrywa. Drużyna, która gdzieś tam ociera się o zwycięstwa a nie zwycięża. Drużyna, która stwarza wiele sytuacji ale wciąż jest niepocieszona bo niewiele z tego wykorzystuje. A jak stara boiskowa prawda głosi: "Niewykorzystane..." ZZK na pewno brakuje rasowych killerów wykonujących swoje zadania w przodzie właśnie z zimną krwią. Panowie, obudźcie w sobie mordercę!

O'Shea pisze...

Raczej dobrej drugiej połowy im brakuje. Drużyna bardzo fajna ale jak na swoje umiejętności, wyniki mają raczej zawstydzające.