środa, 30 maja 2012

Spartacz walczy już tylko o utrzymanie

Spartacz - Promil 2:5 (1:3)
Bramki:
Seba, Marcin - Tazbir x3, Mylek x2


"Do meczu przystąpiliśmy bez dwóch wyjściowych obrońców, natomiast z Habitem, po długiej nieobecności. Znając defensywne nastawienie Spartacza postanowiliśmy zaryzykować i zagrać dwójką z tyłu, za to z typowo wystawionym napastnikiem na szpicy. Praktycznie od początku kontrolowaliśmy grę i dość szybko zrobiło się 3-0 dla nas. Ciężar gry prawie całkowicie wzięli na siebie w dwójkę Mylek i Tazbir i wychodziło im to świetnie. Taka gra wymusiła na Spartaczu zmianę taktyki. Już nie mogli się bronić jak to mają w zwyczaju, musieli się odsłonić. Przed przerwą strzelili bramkę na 3-1, po karygodnym błędzie Habita. Swoją drogą grał on dzisiaj może na max 50% swoich możliwości, męczony dokuczliwą kontuzję. Obraz gry w drugiej połowie wiele się nie zmienił. My dołożyliśmy jeszcze 2 bramki (jedna z karnego), Spartacz jedną z wolnego. Ostateczny wynik 5-2, choć z naszej perspektywy powinno się skończyć wyżej, gdybyśmy wykorzystywali masę stworzonych sytuacji. Na uwagę zasługuje fakt, że w obydwóch drużynach zdarzały się zagrania nie fair: u nas brzydkie faule Padre, u rywali nie przyznanie się do ręki w polu karnym, czy wymuszanie autu, którego nie było. Na kilka godzin po meczu mogę na spokojnie stwierdzić, że był to chyba najbardziej "lajtowy" nasz mecz w tym sezonie. Na zdecydowane brawa zasługuje wspomniany duet Mylek & Tazbir oraz nasz bramkarz Turu, który wreszcie się odblokował i bronił tak jak potrafi."

Bagi(Promil)


Spartacz - Ziom 2:6 (2:3)
Bramki:
Kuba, Filipescu - Jochen 2x, Szym, Mario, Bartezzz, Lex


"Z tygodniowym wyprzedzeniem wiedzieliśmy, że będzie nas 6-7 (bez kilku podstawowych zawodników). Wolimy przegrać na boisku, niż walkowerem, więc zdecydowaliśmy się zagrać ten mecz. Ze względu na terminarz padło, że beneficjentem tej sytuacji będą Ziomy. W niedziele okazało się, że zagramy jednak w 6, z bardzo eksperymentalnym ustawieniem (praktycznie bez zawodników ofensywnych). Ziomy w osobie kapitana Lexa zdecydowały, żeby ten mecz nie skończył się pogromem, zagrają z jednym zawodnikiem mniej. Mieli kilkunastu ludzi, tak więc co 10 minut mogli wymienić każdego gracza z pola. Ostre słońce i tak skazywało nas na bardzo ciężką końcówkę meczu. O dziwo pomimo dobrej, a momentami bardzo dobrej gry Ziomów (piłka niemal zawsze grana do nogi, wszystko po ziemi, mało strat), to nam udaje się strzelić bramkę na 1:0. W kilka minut dochodzi do wyrównania po kombinacyjnej akcji. Ok 20 min. kolejny raz obejmujemy prowadzenie ale zaczyna powoli być widoczne zmęczenie zawodników. Chwilę późnej wyrównanie i z ostatniej akcji połowy, Ziomy obejmują prowadzenie. W drugiej odsłonie bardzo oszczędzaliśmy siły. Całkiem skutecznie udawało się utrzymywać przeciwnika od bramki do 50 min. nie licząc jednego genialnego sytuacyjnego dośrodkowania na długi słupek, które na cm w okienku umieścił jeden z Ziomów. Pod koniec tracimy jeszcze 2 bramki w 3 minuty, kiedy nasz młody wiekiem stoper pomyślał "uratuje ten mecz" i poleciał do przodu. Przeciwnik udowodnił, że bez mądrej gry w obronie i szybkiej wymiany piłek trudno będzie im zabrać pkt. (o ile przyjdą w pełnym składzie). Teraz przed nami mecz o być, albo nie być w barażach z Tytanami."

O'Shea

Brak komentarzy: