Browar : Z Zimną Krwią 2:4 (1:3)
bramki: Marcin, Radek - Miro 2, Michał, Marcin BRO samob.
asysty: ??? - Krzysiek 3, Miro 1
W niedzielne, świąteczne popołudnie na stadionie Korony spotkały się drużyny Browaru i Z Zimną Krwią. Dla nas, ZZK, początkowo największe emocje budziła kwestia, czy zbierze się pełny skład. Po pierwsze, mamy szpital w drużynie lub świeżych rekonwalescentów. Po drugie, Rafał, jedna z ostoi naszej defensywy, dopiero jechał pociągiem z Bieszczad.
Ostatecznie zebrała się przepisowa siódemka, co wobec dziesiątki rywali zapowiadało ciężki kondycyjnie mecz. Wystąpiliśmy w składzie: repek, Kamil, Bart, Kajman, Krzysiek, Miro, Michał. Z trybun wspierał nas dzielnie nasz kontuzjowany menago, Woźniczka.
Chwila marudzenia na stan murawy, temperaturę i balonowatość piłki, a potem do boju.
Od początku próbowaliśmy grać podaniami, ziemią, dokładnie. Dało nam to kilka okazji, ale w odpowiedzi dostaliśmy gola po kontrze. Podanie ze skrzydła i nadbiegający zawodnik strzelił mocno, prawie nie do obrony.
Rywal nie cieszył się długo prowadzeniem. Krzysiek zagrał mocno ze skrzydła do wbiegającego napastnika, którego uprzedził obrońca... na tyle niefortunnie, że trafił pod poprzeczkę. Chętnie zaliczylibyśmy tego gola Krzyśkowi, ale był na tyle piękny, że odżałujemy samobója, a Krzysiek zadowoli się asystą.
Rywal rzucał głównie długie górne piłki, które albo wykopywali obrońcy (głównie Kamil), albo padały łupem bramkarza. My graliśmy swoje, a Miro wziął to sobie bardzo do serca. Obie bramki, które strzelił, były jak jego znaki firmowe, strzał niby lekki, niby zeszło, ale naszło i weszło. Asysty przy obu trafieniach zaliczył Krzysiek, który upolował tym samym asystenckiego hattricka. Dla Miro, o którego walczą Broń Radom i Radomiak, był to prawdopodobnie ostatni mecz w naszych barwach.
Przed przerwą rywal miał jeszcze jedną stuprocentową sytuację, ale strzał z pierwszej piłki z bliskiej odległości bramkarz przeniósł nad poprzeczką. Dzięki temu na przerwę schodziliśmy jak Barcelona z Realem i z podobnymi planami jak Katalończycy na drugie trzydzieści minut.
Rywal wyczuł konwencję i strzelił nam gola na 2:3 w zamieszaniu po rzucie rożnym. W międzyczasie dołączył do nas Rafał i wzmocnił pewną tego dnia defensywę, w której zmuszeni byli grać klasyczni pomocnicy Bart i Kajman. Było to o tyle istotne, że Browar postawił wszystko na jedną kartę i atakował całą drużyną. Brakowało jednak precyzji. Piłka przelatywała nad poprzeczką, raz trafiła w spojenie, a raz repek prawie zaliczył babola, ale strzelcowi rywala zabrakło nieco siły w uderzeniu głową.
Mecz rozstrzygnęła popisowa kontra. Repek po wyłapaniu bezpańskiej piłki rzucił ją do Mira, Miro podał do Michała, a Michał w sytuacji sam na sam uderzył mocno, od poprzeczki. Może nie udało nam się zagrać do końca jak Barca, momentami brakowało już sił i skuteczności w idealnych sytuacjach, ale liczy się pierwsze odniesione zwycięstwo.
Wygraną z Browarem uczciliśmy kilkoma browarami.
repek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz