niedziela, 17 stycznia 2010

Śnieżna niedziela w PE, pierwsze niespodzianki

Trzema meczami rozpoczęła się dziś III edycja Podgórskiej Ekstraklasy. Na początek Partyzant pokonał Parkową 6:2 (relacja we wcześniejszym poście), następnie na zrytym do granic możliwości śniegu na Koronie lepsi od 3 Maja okazali się Tytani, a na koniec na Orliku przy Jerzmanowskiego Szarańcza pewnie pokonała Zioma.

3 Maja - Tytani 1:3 (0:1)
bramki: West - Grzesiek, Zając, Atka

Po prawie dwumiesięcznej przerwie w Podgórskiej Ekstraklasie liga wznowiła rozgrywki. Jako, że historia lubi się powtarzać w pierwszej kolejce Tytani trafili po raz kolejny na zawodników 3go Maja. Widmo pierwszego meczu z zeszłego sezonu ciągnęło się za "drużyną przyjezdnych" do końca zeszłej rundy. Pamiętne 2:0, pamiętny upał, pamiętny rozmiar boiska. Dzisiejszy mecz jednak różnił się od tamtego. Zamiast trawy śnieg, zamiast upału zimno, zamiast 2:0 (...) no własnie.
Pierwszą połowę rozpoczęli Tytani. Mocno i konsekwetnie próbowali się przedzierać przez zasieki 3cio Majowców jednak do bramki nic nie wpadało. Atmosfera z minuty na minutę robiła się coraz gorętsza. Faule z jednej jak i drugiej strony. Również brak fauli, które niby miały być a ich nie było. Pomiędzy nerwowością a przepychankami słownymi przez pewien okres czasu nic sie na boisku nie działo. Aż do około 20 minuty kiedy to po kontrze drużyny grającej z flagą Polski na plecach Mariostrzelił bramkę na 1:0. U Tytanów pełna konsternacja. Po raz kolejny nie wiadomo jak, nie wiadomo skąd piłka wpada do siatki. Do końca pierwszej połowy obraz gry ani wynik nie uległ zmianie i do przerwy na prowadzeniu "Seniorzy" ligi. W przerwie jeden kapitan jak i drugi studził nerwy swoich graczy aby w drugiej połowie już nie było niepotrzebnych zatarczek. Poskutkowało to uspokojeniem się zawodników obu drużyn. Po pierwszej połowie należałoby wyróżnić bramkarza 3go Maja, który uratował swoją drużynę 3 razy przed stratą gola w bardzo trudnych sytuacjach. Ale co się odwlecze to nie uciecze. W drugiej połowie już nie było tak kolorowo. Najpierw strzał Grześka zza pola karnego w lewy dolny róg bramkarza i 1:1. Po kilku, kilkunastu minutach 2:1. Strzelcem bramki z główki Zając. Podawał Atka. I wkońcu akcja po której był rzut karny dla Titanes. Kapitan przyjezdnych przedzierając się przez obronę przeciwnika oddał strzał który został zatrzymany ręką przez jednego z graczy broniących się. Piłkę na "11 metrze" ustawia Radek, uderza niestety w środek jednak na tyle silno iż bramkarz wypluwa przed siebię piłke do której dobiega Atka i 3:1 dla Tytanow staje się faktem. Po 3 straconej bramce, jakby uszło życie z 3cio Majowców. Ich ataki już nie były tak niebezpieczne jak wcześniej. Wynik nie uległ zmianie do końcowego gwizdka i tak oto Tytani inkasują 3 pkt i przedłużają serię meczów zwycięskich pod rząd do 6.
Po meczu powiedzieli:
Paweł 3go MAJA: Z naszego składu przyszła polowa, dopóki były siły prowadziliśmy 1:0 do przerwy. Niektórzy zawodnicy Tytanów zaskoczyli nas wyskokami w stylu karate. Przy stanie 0:0 Mario został faulowany na polu karnym, karnego nie było - Mikołaj był dawno a my wciąż rozdajemy prezenty... Koszulki prezent od PE na razie pechowe.

FC Ziom - Szarańcza 1:4
bramki: Mariusz - Paweł N, Goliat, Szymon M 2

Szara:
Mecz odbył się w niedziele o 14 na Orliku w Bieżanowie. Obie ekipy przystąpiły do meczu ze sporymi osłabieniami. W ekipie Szary brakowało Janka S. Toniego Lukiego Torpedy i Cristiana.W ekipie Zioma Kalego Lexia i na pewno jeszcze kogoś ale nie wiem kogo :) Graliśmy po 6+bramkarz, mecz był wyrównany ale Szarańcza popisała się lepszą skutecznością w ataku. Dziękujemy Ziomalom za fajny mecz, w miłej atmosferze, spięcia w meczu były ale raczej generowane przez walkę o zwycięstwo.

Koza

4 komentarze:

Radison pisze...

Zdjęcia z meczu przesłane były w załączniku. Jeżeli nie dotarły to wyśle jeszcze raz

piter(FCZ) pisze...

bramkę dla FCZ zdobył Mariusz. orlik w sumie na prokocimiu, ale chłopaków z bieżanowa w lidze nie mamy więc przejdzie ;-)

kuchar1906 pisze...

Do Paweł 3go MAJA:Co do karnego to sporne systuacje były z jednej i z drugiej strony wiec nie ma co płakać na forum że "Mikołaj już był", warunki były jakie były a jeśli nie ma sędziego ciężko roztrzygnąć sytuacje na pograniczu faulu. Co do ciosów karate to nie przesadzaj nikomu sie nic nie stało ostrych starć nie było aż tak dużo, faule są częścią tej gry a wspomne tylko że najstarszy zawodnik w naszej drużynie był gdzieś w wieku najmłodszego u was...

Radison pisze...

Przepraszam za błąd w opisie. Nie byłem przekonany co do strzelca bramki dlatego napisałem "Mario(?)"
. Jednak teraz widze, że znak zapytania słusznie postawiłem bo strzelcem jednak był Paweł W. Następnym razem postaram się bardziej zapamiętywać osoby z przeciwnej drużyny pakujące nam piłkę do bramki ;)