PROMIL - ZZK 3:4
Bramki: ??? - 2x Mati, Slava, Łobo.
"Dziś na meczu pojawiło się nas много. Byliśmy zwarci i gotowi. W pogotowiu пять butelek wody. Słońce miało prażyć. Tak
dużo, że ciężko było ustalić wyjściowy skład. Choć Mati miotał
nazwiskami i pozycjami w tę i na zad, to i tak wyszło na nasze. Szybkie
prowadzenie po strzale Kapitana po długim ( i ładnej akcji oczywiście).
Niestety nie popisał się za moment, wyprowadzając piłkę jak inwalida.
Remis. Na szczęście niedługo później rehabilituje się, wykańczając
kolejną koronkową akcję. Następuję okres walki, ze wskazaniem na naszą
drużyną, którego ukoronowaniem jest powolnie tocząca się, i zaliczająca
słupek, piłka do bramki Promilu po magicznym dotknięciu Łoba w ostatniej
akcji pierwszej połowy. Mimo sytuacji dla obu drużyn, to z czystym sumieniem mogę napisać, że ZZK miało więcej piłki i sytuacji. W drugiej przekombinowaliśmy ze zmianami i wielokroć, wchodzący
zawodnicy, psuli ustawienie całego zespołu. Trzeba nad tym popracować.
Mimo to, podwyższmy prowadzenie. Mati2 po lewej stronie ogrywa dwóch,
wycofuje do Łoba, klasyczna zastawka, zwód w prawo, piętka w lewo, Slava
z lewej po długim i pozamiatane. I koniec skuteczności, jak ręką odjął.
Niby prowadzimy grę, stwarzamy okazję bramkowe (jak Mati2 się w końcu
wstrzeli w bramkę rywali, to bójcie się), ale to Promil strzelił dwie
bramki. Końcówka gorąca. Super Mati w obronie wślizgiem wybija piłką
spod nóg napastnika na piątym metrze, który już wybierał róg ( uprzedzam
ataki czytaczy: obie drużyny grały wślizgami). Trochę Częstochowy
było. Słaba skuteczność u nas. Nowy
bramkarz bez zarzutów. Co miał wybronić, wybronił. Dwie bramki stracone
po błędach przy wyprowadzeniach piłki, jedna po wolnym ("Słabo z murem" -
Kajman mówił). Uwaga na koniec: WSZYSTKIE SPORNE PIŁKI ODDALIŚMY RYWALOM. NEVER MORE.!!!"
Z serwisu internetowego ZZK
Bramki: Krzycho x4, Biero x3, Marek x2, Manolo, Stefek, Mlasku, El. Pajaro. - ???
"Trochę
obawialiśmy się powtórki z poprzedniej rundy, kiedy to prowadziliśmy
grę, klepaliśmy w każdą stronę, byle nie w stronę bramki, a piłka
ostatecznie lądowała kilka razy w naszej. Tym razem, mimo braków
kadrowych, zaskoczyliśmy ospałego rywala niedługo po pierwszym...
wnikliwym spojrzeniu w zegarek naszego sekundanta. Minuty mijały, gole
padały tak "fartem" jak i po udanych akcjach. W drugiej połowie "Ziomy"
wybiegli na boisko z nowymi siłami, co przełożyło się na 2 honorowe
trafienia. Próbując gonić wynik ofensywnymi zapędami, dali nam sporo
miejsca na podwyższenie wyniku. Awantur nie było. Ani na boisku ani
nawet na trybunach. Powodzenia, Ziomy!"
Mateo (Klimaciarze)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz