ZZK - AUGUSTYN 5:3 (3:0)
Bramki: 2x Slava, Mati, Łobo, Izraelczyk - Przydacz, Samołyk, Musiałek.
Trochę prywaty: to był pożegnalny mecz Marcina. Strzelił dla nas kilkadziesiąt bramek, po dwa
razy zdobył tytuł najlepszego ofensywnego zawodnika oraz króla strzelców
(zarówno pierwszej, jak i drugiej ligi), jest też jednym z założycieli
Augustyna, a teraz przenosi się do obcego miasta. My liczymy, że jeszcze
z nami zagra. Chapeau bas!
Co do meczu: przede wszystkim trzeba
podkreślić żar z nieba i brak zmienników z obu stron. Mordercze słońce
mniej przeszkadzało przeciwnikom, którzy wzięli nas jak Jagiełło
Krzyżaków i w momencie, kiedy nasza ekipa ćwiczyła TurboKozaka w pełnym słońcu, oni
spokojnie rozmawiali sobie w cieniu. My pierwszą połowę przespaliśmy
kompletnie, ZZK świetnie broniło, nie dopuszczając do żadnego celnego
strzału z naszej strony. Początek drugiej połowy nieco lepszy, gramy
szybciej, lepiej, bardziej zdecydowanie, strzelamy jednego gola, ale zaraz
szybko tracimy dwa następne. Po chwili kontuzjowany zostaje nasz
tymczasowy bramkarz. I wtedy rozpoczął się chyba nasz najlepszy moment, bo
zmniejszamy dystans do dwóch trafień, ale brak czasu, a i niepotrzebna
pyskówka pod koniec meczu nie pozwoliła nam na doścignięcie rywala.
Wszystko staraliśmy sobie wyjaśnić, skończyło się wspólnym zdjęciem dla
Marcina P, który mecze z ZZK zawsze dobrze wspominał. Mieliśmy problemy ze składem, rywal pozwolił nam dobrać sobie naszego dawnego gracza, Figla, a potem za kontuzjowanego Krystiana wszedł Tomek z GKK na bramkę, także szacunek dla przeciwników, szkoda, że tak to się skończyło, bo zawsze w meczach między nami było luźniej.
al_Kalim (Augustyn)