poniedziałek, 15 czerwca 2015
Augustyn żegna Marcina w meczu z brzydką końcówką
ZZK - AUGUSTYN 5:3 (3:0)
Bramki: 2x Slava, Mati, Łobo, Izraelczyk - Przydacz, Samołyk, Musiałek.
Trochę prywaty: to był pożegnalny mecz Marcina. Strzelił dla nas kilkadziesiąt bramek, po dwa razy zdobył tytuł najlepszego ofensywnego zawodnika oraz króla strzelców (zarówno pierwszej, jak i drugiej ligi), jest też jednym z założycieli Augustyna, a teraz przenosi się do obcego miasta. My liczymy, że jeszcze z nami zagra. Chapeau bas!
Co do meczu: przede wszystkim trzeba podkreślić żar z nieba i brak zmienników z obu stron. Mordercze słońce mniej przeszkadzało przeciwnikom, którzy wzięli nas jak Jagiełło Krzyżaków i w momencie, kiedy nasza ekipa ćwiczyła TurboKozaka w pełnym słońcu, oni spokojnie rozmawiali sobie w cieniu. My pierwszą połowę przespaliśmy kompletnie, ZZK świetnie broniło, nie dopuszczając do żadnego celnego strzału z naszej strony. Początek drugiej połowy nieco lepszy, gramy szybciej, lepiej, bardziej zdecydowanie, strzelamy jednego gola, ale zaraz szybko tracimy dwa następne. Po chwili kontuzjowany zostaje nasz tymczasowy bramkarz. I wtedy rozpoczął się chyba nasz najlepszy moment, bo zmniejszamy dystans do dwóch trafień, ale brak czasu, a i niepotrzebna pyskówka pod koniec meczu nie pozwoliła nam na doścignięcie rywala. Wszystko staraliśmy sobie wyjaśnić, skończyło się wspólnym zdjęciem dla Marcina P, który mecze z ZZK zawsze dobrze wspominał. Mieliśmy problemy ze składem, rywal pozwolił nam dobrać sobie naszego dawnego gracza, Figla, a potem za kontuzjowanego Krystiana wszedł Tomek z GKK na bramkę, także szacunek dla przeciwników, szkoda, że tak to się skończyło, bo zawsze w meczach między nami było luźniej.
al_Kalim (Augustyn)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz