poniedziałek, 6 czerwca 2016

I kolejka: "Koniec, przegrywamy, dziękuję''

ZZK - Klimaciarze (4:5)
Bramki: 
Bramki: Slava, Łobo, Gniew Izraela, Mati. - Dawid x2, Marek, Harry i samobój

"Modlitwy o to, by deszcz przestał padać zostały wysłuchane. Godzinę przed meczem w końcu się przejaśniło, chociaż Zimna Zośka nie odpuściła. Mati ustalił skład, optymalny, wydawało się na tę chwilę. Krótka motywacja – nie śpimy, jedziemy! Klimaciarze jacyś tacy młodsi, mniejsi, przegrywali ilościowo też w liczbie kibiców (Rimbaud, Marlena, kolega Stacha- dzięki że byliście z nami)

Pierwsza połowa w naszym wykonaniu dobra, chociaż to Klimaciarze, którzy chyba grali bez nominalnego bramkarza, oddali więcej strzałów. Szkoda początku; gdyby Grucha miał trochę lepszy dzień coś tam by wpadło. Raz piłka otarła się o słupek. Niestety, to Klimaciarze zadali pierwszy cios- akcja na skrzydle i szybki napadzior uprzedza Woźnicę pakując piłkę do pustaka. Wznowienie od środka i remis! Łobo dostrzega dziurę w środku i zagrywa między obrońców do Slavy. Nasza białoruska błyskawica przyjmuje i strzala mocno w środek- piłka przelatuje między nogami portero. Do przerwy po jednym.

Drugą połowę zaczynamy słabo. Jeden z łokciujących przeciwników, wciąga Dublera w słowną utarczkę , mięso lata w powietrzu, rozprężamy się, nikt nie zatrzymał akcji. Na skrzydle wracający Kajman zmienia tor lotu piłki tak, że ta przelatuje Matiemu obok nogi. Za chwilę jest jeszcze gorzej. Fatalna strata na skrzydle i fatalne wycofanie piłki prosto do napastnika rywali musiało się skończyć bramką. Jest źle, Łobo schodzi na chwilę, żeby nabrać sił przed finałem. Lekka załamka. Na szczęście Mati ma plan na drugą połowę, schodzi z bramki zmieniając się ze Staszkiem, co trochę zaskakuje przeciwników i nas samych, prawdę mówiąc. Mati jednak gra świetnie, jest wszędzie – na skrzydle, na boku, w obronie. Wraca Łobo i po chwili niwelujemy przewagę Klimaciarzy po jego bramce z woleja (oh yeah!). Łapiemy kontakt, łapiemy wiatr w żagle. Jasiek w jednej akcji robi ruletę, mija dwóch gości i zagrywa piętą do Slavy. Szalejący Grucha (to chyba on?) rozgrywa klepę z Woźnicą a ten ładuje półgórną piłkę do siatki. Jest grubo! Znów mamy remis! „No, to teraz musisz odpocząć z tego nadmiaru emocji” – słyszy Wożnica i siada na ławie. Staszek fruwa w bramce raz po raz wyciągając piłki z okienek bramki, bo Klamociarze dobrze kontrują. „Ale się trzeba nabiegać” – mówi Kajman i niewątpliwie ma rację, nikt nie odpuszcza. Wychodzimy na prowadzenie po tym jak Mati, po złym przyjęciu piłki w jakiś dziwny sposób mija bramkarza i wręcz nadludzkim wysiłkiem wtłacza piłkę do bramki przeciwników! Nie wiem czym on zdobył tą bramkę – brzuchem, biodrem? Na pewno serduchem. Niestety po chwili ma miejsce dramatyczna sytuacja.  Nasz kapitan musi zejść z boiska po tym jak zostaje przewrócony przez Klimaciarza. Bark nie w pełni zdrowy, teraz jeszcze gorzej. „Który to kurwa?” pyta Mati ale gość już zniknął pod swoją bramkę.

Walczymy ale Klimaciarze jednak spychają nas do obrony, chwilami kotłuje się, bywa, że wybijamy na uwolnienie. 5 minut do końca. Niestety po jednej z akcji (spokój, zostaw!) Woźnica pechowo ładuje piłkę do naszej bramki. „Chciałem z wewnętrznej”… Za chwilę Klimaciarze szybko rozgrywają wolnego i nasz bramkarz wypluwa do przodu, dwóch gości, dobitka, dramat. Walczymy, szarpiemy- Grucha w jednej akcji rozprowadza Kajmana ale strzał (jakiś dziwny rogal) tego ostatniego mija bramkę. Koniec , przegrywamy, dziękuję.  Łapie nas niezły wkurw, nie zasłużyliśmy na porażkę ale ten cholerny slogan- taka jest piłka. Trzymaj się Mati!"

(z oficjalnego serwisu internetowego ZZK)



SzaraZiom - Partyzant  - przełożony


Spartacz - RKS 3:0
Bramki: Kuba x2 i Marek.


"Niczego jako drużyna nie nauczyliśmy się po kilku ostatnich meczach z RKSem, na którego nie potrafimy zebrać składu z jedną choćby zmianą. Z zapowiadających się dziewięciu zawodników przybyło akurat tylu, żeby zagrać. Analogiczna sytuacja w meczu z chłopakami na jesieni kosztowała nas porażkę. Dopóki były siły- była gra i prowadzenie, a w drugiej połowie w plecy. Dzisiaj też zaczęliśmy od prowadzenia, jednak udało nam się nie tylko zdobyć trzy punkty, ale i, w ostatnich minutach, powiększyć dystans. Druga połowa to już mocna ofensywa RKS i nasze kontry. Życzymy powodzenia chłopakom i dzięki za grę. "

Filip (Spartacz)





Brak komentarzy: