Klimaciarze - RKS 10:1
Bramki: Eris, Hary, Dawid, Kuba x3, Manolo x3, Krzycho - ???
ZZK - SzaraZiom 4:2
Bramki: Mati II x2 , Slava, Łobo - ???
"Zwycięstwo! Po dramatyczym boju z Klimaciarzami mecz z SzarąZiomem miał być dla nas pewnego rodzaju redemptio, interesowały nas tylko trzy punkty i efektowne zwycięstwo na poprawę humoru. To odrabianie zaległości z poprzedniej rundy wyszło.. jak wyszło.
Znów przybyliśmy w licznym składzie, przeciwnicy, choć złożyli skład z dwóch zespołów, przyszli na mecz ledwie w siódemkę. Ich bramkarz, nie wiem, liczył może trochę ponad 150cm, na obronie zagrał starszy pan z brodą, widząc to w naszych szeregach pojawił się optymizm, a nawet euforią, którą zweryfikował później niestety przebieg meczu. Bo niby to my częściej strzelaliśmy, mieliśmy dużo rożnych ale to SzaraZiom mądrzej operowała piłką i długimi chwilami prowadziła grę. Jej gracze świetnie asekurowali się w obronie, nie tracili wielu piłek, a my jacyś tacy apatyczni. Pierwsza połowa pierwszej połowy w naszym wykonaniu mocno średnia, -Gramy jakbyśmy spali” – krzyczymy z ławki. W tym okresie pada dla nas jednak gol- Slava w zamieszaniu podbramkowym strzela z bliska po błędzie bramkarza. Później następuje najlepszy chyba okres w meczu – ciśniemy, Mati II przeprowadza akcję (napiszę w stylu Messiego, chociaż nasi rodzice wspomnieliby pewnie o Smolarku z MŚ 1986), w której wpada w trans i mija kilku rywali jak slalomowe tyczki a potem pewnie strzela do siatki. Do przerwy 2-0- jednak pod kontrolą.
W drugiej połowie nasze humory są jeszcze lepsze po tym jak centrostrzał Matiego II praktycznie sam wrzuca sobie do siatki bramkarz rywali (dzięki).
-No to teraz woreczek z bramki się rozwiązał” ucieszył się Kajman. Niestety, jest inaczej. Akcje się jakoś nie kleją, obrona przeciwników , jak gdyby świadoma własnych problemów z bramkarzem, nie dopuszcza do wielu strzałów. Słabo wyglądają u nas stałe fragmenty- mieliśmy z pięć rożnych, jeden wolny (jak zwykle przekombinowany) -„to po co się pchasz jak nie umiesz różnych wybijać” – Dubler do Kajmana. Temu ostatniemu wyraźnie zaszkodziło zjedzone w przerwie jabłko, (czemu nie jesz już speedujących fast-foodów?) na szczęście w jednej z nielicznych w naszym wykonaniu kontr Mati II (wybrany największym plusem meczu) odzyskuje piłkę i wypuszcza sam na sam Łoba. Ten z zimną krwią strzela czwartego gola. Przewaga zrobiła się bezpieczna, ale SzaraZiom nie odpuściła. Szalejący Janek zostaje sfaulowany niepotrzebnie przez autora tego tekstu przed polem karnym. Miejsca na boisku jak to z meczu z Klimaciarzami. Strzał w poprzekę, dobitka z półobrotu i gol. W tym okresie gramy słabiej, są momenty, że SzaraZiom nas ciśnie (mimo gry bez zmian gratuluję wydolności!). Pada jeszcze jeden gol, Dubler broni mocny strzał Zioma, dwóch gości przed bramką i koniec. Z przodu 4 z tyłu 2, więc ogólnie dobrze. Jednak po meczu jakiś niedosyt nas gnębi. A może to jeszcze błąka się wspomnienie minionej środy?"
Augustyn - Spartacz - przełożony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz