sobota, 21 listopada 2009

Pół półfinału



PARTYZANT - SZARAŃCZA 2:3
bramki: Artek 2 - Paweł N. 2, Janek s.

Pierwszy mecz półfinałowy rodził się w bólach. Trzeba było sforsować płot, a dylematów natury moralnej mieliśmy co niemiara. Zaczęło się z godzinnym opóźnieniem i nie dotrwało do końca bo przyjechała Straż Miejska. Mandatów nie było, tylko dyskusje. Musieliśmy skończyć wcześniej. Zagraliśmy ok. 40 min pierwszego spotkania półfinałowego.
Samo spotkanie choć zażarte i wyrównane jakoś zeszło na drugi plan przez te prawne przepychanki.
Strzelanie zaczął Partyzant. Sprytnie rozegraną kontrą, z odrobiną szczęścia. Szarańcza odpowiedziała natychmiastowo akcją ze skrzydła - 1:1. Potem było dośrodkowanie z rzutu rożnego i Król Artur po wspaniałym wyskoku i uderzeniu głową drugi raz pokonał bramkarza gospodarzy. Potem rzut wolny dla Szarańczy, co prawda udało mi się sparować strzał ale przy dobitce byłem już bezsilny - 2:2. I tu wkroczyła Straż Miejska, na zegarze widniała 19 minuta spotkania.


Po chwili wznowiliśmy grę. Na dalsze 15 minut. W tym czasie gra po obu stronach lekko się taktycznie rozluźniła. Trochę chaosu wdarło się na boisko, każdy kątem oka spoglądał w kierunku Panów w oficerskich czapkach. Szarańczy udało się w tym czasie przeprowadzić akcję skrzydłem, jeden z czerwonych ograł dwóch Partyzantów i posłał piłkę między nogami wychodzącego bramkarza (mnie) do bramki. 2:3 Potem nie działo się już wiele, bo wszyscy myśleli o tym, żeby się już zwijać przed następną wizytą stróżów prawa.

Jutro rewanż na Koronie o godz 12.00 - spotkanie potrwa najprawdopodobniej trochę dłużej. Rewanż zapowiada się niezwykle ciekawie. Mama nadzieję, że będziemy mogli skoncentrować się TYLKO na piłce.

PS pierwsze zdjęcie można sobie powiększyć i poczytać regulamin Margaryny.

Brak komentarzy: