Długo zastanawiałem się co mam napisać. A jako, że nie lubie pisać na temat porażek to tym bardziej przyszło mi to trudem, zwłaszcza, że to nasz drugi mecz przegrany z rzędu i to w takim stylu.
Mecz z Ziomami miał być rewanżem za porażkę w zeszłej rundzie (6:0). Miała to być również okazja do zmazania z siebie plamy po zeszłotygodniowym rozgromieniu nas przez 3go Maja. Pierwsze 10 minut z naszej strony to demonstracja jak nie powinno grać się w piłke. Na chodzonego jeszcze nikt nie wygrał natomiast przegrało wielu. Do przerwy był wynik 4:1. Pierwszą bramkę straciliśmy z rzutu wolnego, kolejne 3 po błędach w ustawieniu, kryciu i wielu innych. W drugiej połowie obraz naszej gry uległ zmianie. Na nic to jednak było wobec bardzo dobrej dyspozycji Ziomów. Piter poukładał swoją drużynę idealnie. Pomimo tego, że nie mieli zmian wyglądali na świeższych od nas.
Podgórska Ekstraklasa udowodniła, że rządzi się własnymi prawami i to czy przychodzi 7 osób czy 20 nie ma kompletnie wpływu na końcowy wynik spotkania. Nie ławka rezerwowych gra a zawodnicyna znajdujący się na boisku. Zastanawiam się tylko gdzie podziali się starzy dobrzy Tytani, którzy potrafili schodzić po przegranym meczu z podniesionymi głowami... ale to już będziemy roztrząsać wewnętrznie
FC Ziom : Tytani 5:1 (4:1)
Bramki : Kale x2, O'Shea, Mario, Pablo : Atka
3 komentarze:
Pytanie tak dla formalności - nie dopisujemy tej mojej bramki, ze względu na to, że nie była strzelona dla Spartacza ?
odnosnie bramek to
Mario == Mariusz :)
Poprawione, następnym razem bez takich proszę ;)
Prześlij komentarz