poniedziałek, 22 lutego 2010

Kazimierz –Wielki

Sobota 20.02.2010r.

Zbiórka o 12.00 na Piekarskiej. Chłopaki czekają w komplecie. Na ich twarzach widać zniecierpliwienie, w oczach błysk świadczący o głodzie piłki i chęci zwycięstwa. Pierwszego zwycięstwa w lidze , bo przecież na inaugurację sezonu podzielili się punktami z AnarchoKomuną, co wywołało u nich niewątpliwie uczucie głębokiego niedosytu. Ruszamy na przystanek, coby nie spóźnić się na 304. Tak, tak, 304 – jedziemy bowiem do Wieliczki. Zostaliśmy zaproszeni przez drużynę Chaosu do rozegrania meczu na miejscowym Orliku. Półgodzinna podróż i wysiadamy na Wieliczka-Kopalnia. „Ok., ale czy ktoś wie gdzie jest to boisko?”- i w tym momencie zaczyna się nasza mała wycieczka po mieście. Napotykani „tubylcy” kierują nas w różne strony, zwiedzamy rynek (w zasadzie jeden wielki plac budowy), park, w którym Jan Paweł II pozdrawia nas gestem błogosławieństwa, robimy koło, wpadając wcześniej omyłkowo na teren bodajże Górnika Wieliczka. Z pomocą przychodzi nam stary, dobry taksówkarz. Z najdrobniejszymi detalami opisuje drogę do celu. Po 10 minutach jesteśmy na miejscu. Chłopaki szybko wskakują w swoje piłkarskie uniformy i … kolejna niespodzianka. Łopaty do ręki i odśnieżać! Drużyna Chaosu zapewnia sobie i ekipie KS Kazimierz ponad godzinną rozgrzewkę, polegającą na usunięciu pokaźnej warstwy zlodowaciałego śniegu z pola karnego i linii bocznych. Yes, Yes, Yes!!! (Marcinkiewicz nigdy nie przepuścił świątecznej projekcji o perypetiach najsprytniejszego dziecka Ameryki Północnej) Grają wreszcie!!!
Chaos rozpoczyna z wielkim impetem, pewnością siebie, jakby rywal nie robił na nim najmniejszego wrażenia. Konsekwencją takiej postawy jest gol strzelony z rzutu rożnego. Kazimierz nie rozpamiętuje tej bramki zbyt długo. Staje się ona wręcz impulsem do jeszcze lepszej gry. Szybko doprowadza do remisu za sprawą Piotrka, który po pięknym strzale umieszcza piłkę w siatce nad wychodzącym z bramki goalkeeperem gospodarzy. Drugą bramkę dla chłopaków z Piekarskiej dokłada Dawid. W ataku ostro zaczyna poczynać sobie para Łukasz – Piotrek, co skutkuje kolejnymi trafieniami. Wynik 5-1 dla przyjezdnych. KSK kontroluje wydarzenia na boisku. Chwila dekoncentracji, rywal porządkuje swoją chaotyczną grę i w ciągu 1,5 minuty doprowadza do stanu3-5, ku wielkiemu niezadowoleniu Marcina, który niefortunnie został autorem samobójczego gola. Chłopaki grają jednak konsekwentnie swoje, po raz kolejny pokazują charakter (przypomnę tutaj mecz z AnarchoKomuną , gdzie ze stanu 0-2 doprowadzili do remisu i napędzili przeciwnikowi niezłego stracha) i rozpoczynają aplikowanie następnych bramek. Zaczyna Marcin, który strzałem ze znacznej odległości rehabilituje się za nieszczęsnego samobója . Kolejne trafienia do popis umiejętności Łukasza i Piotrka, którzy ostatecznie ustalają wynik spotkania na 3-9. Wielka radość w zespole gości. Chłopaki wyczerpani, bo przecież nawet przez chwilę nie grali na pół gwizdka, ale zadowoleni. Nie codziennie przecież odnotowuje się tak wysokie i pewne zwycięstwo.
Wracamy do domu – MISSION ONE COMPLETE!!!

Jeszcze słowo.
Cała drużyna spisała się świetnie. Byli ambitni, waleczni, mimo niesprzyjających warunków konstruowali przyjemne dla oka akcje, które nierzadko kończyły się pięknymi golami. Wyróżniającymi się aktorami tego spektaklu byli niewątpliwie: Daniel – popisywał się interwencjami z najwyższej półki , stara szkoła polskich bramkarzy, Sebastian – profesor defensywy, profesjonalnie czyścił przedpole, mur nie do sforsowania, Marcin – biegał od jednego pola karnego do drugiego, mądrze obsługiwał kolegów w ataku, Łukasz i Piotrek – młode strzelby, rozumieją się bez słów, stąd ten grad goli.
Tak dalej KSK!!!

Niedziela 21.02.2010r.

KS Kazimierz - FC Na Miasteczku 5:0 (2:0)
Bramki : Burzyński x2, Szczerba x2, samobójcza

Pomimo sobotniego spotkania, KS Kazimierz postanowił spróbować swoich sił również w niedzielę. Kolejnym ligowym rywalem okazał się zespół Na Miasteczku. Tym razem obyło się bez wycieczek krajoznawczych. Miejscem konfrontacji było boisko Korony. Podgórski obiekt pokryty jest grubą warstwą śniegu, co odbiło się na wizualnej wartości spotkania. Nawierzchnia utrudniała poruszanie, a co dopiero celne podanie, holowanie piłki czy soczysty strzał. Gra obfitowała w sporą liczbę nieczystych zagrań ( taka mała dygresja – KS Kazimierz to nie chłopcy do bicia, grają ambitnie, czego konsekwencją mogą być faule, ale nie można odmówić im przez to postawy fair play ; myślę, że niektórzy starsi panowie powinni zastanowić się nad swoją postawą, żeby w przyszłości reprezentanci innych ekip nie wyglądali po meczu, jakby wracali z linii frontu) i niepotrzebnych dyskusji. W tych jakże ekstremalnych okolicznościach przyrody lepiej wypadł KSK. Wygrał zdecydowanie 5-0. Na zero z tyłu zapracował przede wszystkim, walczący dziś jak lew, Sebastian, dzięki któremu Daniel zmuszony był do interwencji zaledwie kilka razy. O poprawienie statystyk strzeleckich zadbali natomiast Łukasz i Piotrek, którzy zaaplikowali rywalom po 2 gole (jedna z tych 5 bramek była autorstwa reprezentanta NM).
Weekendowy bilans dla KSK bardzo dobry ( 14-3). Komplet punktów i niecierpliwe wyczekiwanie następnego spotkania.
zakrzewski

Co do bramek to jedna na pewno była samobójcza, a o reszcie to pewnie Kazimierz coś napisze. Warunki na Koronie były ciężkie, było dużo walki, kilka niebezpiecznych wślizgów z obu stron (głównie wynikających ze stanu boiska), i kilka "spięć" w pierwszej połowie. W drugiej połowie było już spokojniej. U nas na bramce zagrał wypożyczony z Promila Yaro. Nasz bramkarz jest kontuzjowany. Oczywiście Kazimierz wyraził na to zgodę. Dzięki Yaro za grę, kilka razy nas uratowałeś przed wyższą porażką Kazimierzowi dziękuję za grę i gratuluję zwycięstwa
Jarek (FC Na Miasteczku)

8 komentarzy:

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

myślę, że niektórzy starsi panowie powinni zastanowić się nad swoją postawą, żeby w przyszłości reprezentanci innych ekip nie wyglądali po meczu, jakby wracali z linii frontu

Groźby czy bełkot?
Zastanowić się nad swoją postawą powinien również pan, szanowny p. "zakrzewski"

Unknown pisze...

Ani bełkot ani groźby... My sie nie sadzimy o te faule bo pewnie też bym sie denerwował jak bym przegrywał z dziećmi i to jeszcze w takich rozmiarach. Rozumiemy że tymi panami kieruje bezradność i jedyna opcja jest wyładowanie nerwów na chłopaczkach w wieku 15 lat... Moja rada, stres zostawcie pod kołdrą na prześcieradle a my dalej swoje !! Hej KzM !!

zakrzewski pisze...

drogi p. mateuszu, jeśli w przytoczonym fragmencie wyczuwa pan jakieś groźby, bądź stanowi on dla pana zlepek niezrozumiałych frazesów, to przepraszam, ale ze sferą poznawczą nie jest u pana najlepiej. co się tyczy mojej postawy - może trochę jaśniej. jeśli ma pan jakąś receptę na to bym stał się lepszym człowiekiem, chętnie o tym przeczytam. nie chciałbym zamieniać siekierki na kijek. pozdrawiam.

Unknown pisze...

Więcej pokory chłopaczki. Jesteście nowi w lidze i tutaj nie chodzi o forumowe walki na przechwałki. Mecz to mecz, napięcia powinny być rozwiązywane na boisku przez kapitanów, wtedy pokazują ile są tak na prawdę warci. Jeżeli przeciwnicy grali ostro to powinni kapitanowie zareagować w czasie meczu.
Wjazd na ambicje "dorosłym" facetom nie pomoże wam teraz ani w przyszłość unikać podobnych konfliktów.
Jeżeli chcecie byśmy uważali was za "dzieci" i "chłopaczki" to nie ma sprawy możemy zwracać się do was np: Łukaszku.
Mimo wszystko wolałbym was traktować jako kumpli z boiska z którymi można się dogadać i zagrać w piłkę sparing, czy mecz ligowy w przyszłości i traktować was nie jak dzieciaków tylko równych sobie, chociaż sam nie jestem dużo starszy od waszej średniej wieku zawodników.
Pozdrawiam qhr (TyT)

Jarek pisze...

Łukaszu ani się nie denerwowałem na meczu ani na nikim nie wyładowywałem nerwów. Faule były i z mojej strony też ale to jest sport i tego się nie uniknie (nikogo nie faulowałem specjalnie), a stan boiska jeszcze pogłębiał problem. Ale jeśli ktoś się czuje faulowany to chyba wystarczy krzyknąć faul a nie od razu się stawiać.
Dla mnie nie ma znaczenia czy przegrywam z kimś kto ma 15 lat czy 40 i bynajmniej nie nabawiłem się po wczorajszym meczu kompleksów. Byliście lepsi i tyle.
Ale zastanówcie się też nad swoją grą bo atak dwoma wyprostowanymi nogami wślizgiem (nakładką) na piłkę którą przeciwnik ma przy nodze to chyba nie do końca tylko wynik ambicji.

Pozdrawiam
Jarek (FC Na Miasteczku)

Yaro pisze...

KS Kazimierz- Jesli jest sie napastnikiem to musisz sie przygotowac tu na troche silowej pilki- To ze ktos bedzie probowal cie przepchac barkiem to rzecz do ktorej sie musisz przyzwyczaic. Dodatkowo sugerowanie za kazda sporna chociaz troche sytuacja przeciwnikom wizyty u okulisty tudziez laryngologa nie jest mile widziane. nie odmowie wam zaanagazowania, ale to o co sie tak denerwowaliscie ze kogos u was cos boli to efekt waszej gry tez- wejscia wslizgami juz nie wspominajac o tym dwonoz to sami sie prosicie ze jak ktos sie przewroci to stanie sie osobie atakujacej krzywda. Bralem udzial w tym meczu i nie jestescie krysztalowo czysci aby kogos innego oskarzac o zbyt ostra gre.
Troche refleksji nad wlasna gra zanim bedziecie rzucac kamieniami w innych. Yaro

Unknown pisze...

No ok, kazdy powiedział co ma do powiedzenia. Odstawmy głupoty i zajmijmy się zabawa. Napewno każdego krew zalewa jak widzi stan boisk i jak na dzien dzisiejszy jest to najbardziej irytujące. Ale z faulami tez chodzi mi o to że przejedziesz po chłopaczku to on nawet nie krzyknie faul. ja wiem że sami taka druzyne skleilismy, i nieskromnie powiem że jest zajebista, ale bez kitu tu każdy chodzi do szkoły, pracuje i nie chciałby mieć gipsu na nodze czy ręce bo w weekend poszedł sie zrelaksowac na boisko...
Pozdro i sorry za to co było nie tak jak powinno. A Łukaszku to nie bardzo... Hehe