sobota, 2 czerwca 2012

Rollercoaster



Spartacz - Tytani 6:6 (2:3)
Bramki:
Filipescu x5, Marek - Atka x4, Melman, Nowy


Mocno zakręcony mecz. Pomimo ewidentnego braku formy, staraliśmy się pograć piłką, w czym przeciwnik w niewielkim stopniu przeszkadzał. Wyglądało to tak, jakby 70% pomysłem na grę Tytanów, były wyjazdy na osamotnionego Atkę, a reszta bardziej broniła swojej połowy. Pomysł całkiem skuteczny, biorąc pod uwagę, że wystarczy mu pół sytuacji do strzelenia gola. Jeszcze w podgórskiej nie przytrafił nam się mecz, taki jak ten, gdzie co 10 minut zmieniał się prowadzący. Zaczęło się od 0:1 dla Tytanów, potem strzelamy dwie bramki, by przed końcem połowy przeciwnik prowadził 2:3. Ok 45 minuty wychodzimy na 4:3. Nie wiadomo jak, Tytani robią dwa "wyjazdy", napastnicy przyjmują nawet nie rozglądają się za podaniem i strzelają byle w kierunku bramki, co kończy się kolejnymi golami. Chwilę później wyrównujemy, by znowu stracić bramkę, po strzale na aferę. Przegrywamy kilka minut przed końcem i kiedy jeden z naszych zawodników mija obrońcę wychodząc na sytuację strzelecką, zostaje sfaulowany. Nie wspominałbym o tym, gdyby nie to, co dzieje się ledwie sekundę później. Ten sam zawodnik (który faulował) podlatuje do naszego leżącego (tego, którego faulowano) zawodnika i kopie go z premedytacją. Wszczyna to szamotaninę, w której uczestniczą prawie wszyscy zawodnicy. Dobre pięć minut trwało rozdzielanie "zainteresowanych". Po wznowieniu, niemal pewni wyniku Tytani, łatwo dają się objechać prawą stroną i tracą prowadzenie w ostatniej minucie spotkania.

1 komentarz:

O'Shea pisze...

Tabela i strzelcy uzupełnieni