wtorek, 30 czerwca 2009

Z GRUbej rury: Spartaczmabhagawadgita

Tekst na temat meczu z 3Maja, tym razem naprawdę z grubej rury, dla uzmysłowienia pewnych faktów...

pozdrawiam
Gru

Kiedy byłem smarkaczem, jednym z moich największych, niezrealizowanych dotąd marzeń była wyprawa do Indii. Zgubić się w wielkim Delhi, kluczyć wąskimi uliczkami między domami z gliny, dać się porwać tłumowi naganiaczy, spędzić dzień na targu i próbować wszystkiego... do przejedzenia, do biegunki... w wodach Gangesu wyprać przepocone, białe skarpetki, które zawsze zakładam do moich skórzanych sandałków... No i najważniejsze, świętej krowy dotknąć, co jest nie lada zaszczytem, nie lada wyczynem, skoro jej ciało zamieszkuje trzysta trzydzieści milionów bóstw...

Jakże byłem mile zaskoczony, niemal się wzruszyłem, gdy w ostatnią sobotę jedno z moich szczeniackich marzeń niemal się ziściło... Nie, nie zwiedzałem Delhi ani innej Kalkuty, nie sięgałem do kieszeni, by kilkoma rupiami uszczęśliwić gromadkę brudnych dzieci o zaropiałych oczach, które chodzą za Tobą wszędzie... nic z tych rzeczy. Po prostu stawiłem się na Margarynie, by o siedemnastej rozegrać spotkanie ligowe z Trzeciomajowcami... Bożesz ty mój, jakżeż mogłem dotąd twierdzić, że lider PE to grupka starszych panów, amatorskich piłkarzy, jak mogłem być tak ślepy, by sprowadzać ich do tak brzydkiego mianownika... biję się teraz w piersi i chlipię po cichutku... wybaczcie.

Gdy jeszcze przed pierwszym gwizdkiem dane mi było stanąć z nimi oko w oko, nie wiedziałem, nic nie podejrzewałem, ja, niewierny, z kim mam do czynienia. Patrzyłem, jak patrzy się na starszego pana w krótkich spodenkach, w pomarańczowej kamizelce, koreczkach i fikuśnych getrach. I wtedy padły te słowa i spłynęły na mnie jak łaska uświęcająca, to one pozwoliły mi przejrzeć na oczy: „Gramy po ośmiu, bo my tak gramy, bo gramy już drugi sezon, bo dłużej gramy, bo zawsze tak gramy, bo starsi jesteśmy, kim wy jesteście, macie nas szanować!!!”
Kim my jesteśmy, kim jesteśmy, żeby domagać się respektowania zasad PE, kim jestem, by twierdzić, że drużyny mają obowiązek wystawienia składu w minimalnej ilości siedmiu zawodników (1+6) a reszta zależy od kapitanów, jak mogę uzurpować sobie jakiekolwiek prawo do mediacji, kim w ogóle jest kapitan Spartacza, kim jest wobec Tych, co stoją przed nami, czym Spartacz jest wobec Świętej Krowy...?

Ja byłem tym pierwszym, który przejrzał na oczy, zdałem sobie sprawę z mej miernoty, jak mantrę powtarzałem „vanitas vanitatum et omnia vanitas”, i niemal na kolana padłem wdzięczny za łaskę, jaka mnie spotkała, za dostąpienie zaszczytu obcowania z emanacją Świętokrowatości Najwyższej... I już, już za momencik spadła zasłona z mych powiek, wyraźnie widziałem te różki delikatnie zarysowujące się nad wesołą czuprynką lub jej brakiem, te kopytka przyodziane w niewygodne sportowe buty, nawet dzwoneczek na szyi zdawał mi się czymś jak najbardziej realnym.

I nie mogłem uwierzyć, że reszta Spartaczy jeszcze niepewna, jeszcze pogodzić się nie może z tym, co widzi i słyszy. Już chcą dyskusji, już przywołują regulamin, osobę Huberta, nie zdając sobie sprawy, że to wszystko marność, że w zetknięciu ze Świętokrowatością wszystko traci znaczenie. Głupcy... przecież Panowie Kopytkowi wyraźnie mówią, że nawet telefon do Listkiewicza nic nie pomoże, bo Oni grają w ósemkę i żadna ziemska władza tego nie zmieni... I jeszcze czelność macie koledzy Spartacze wybrzydzać na tę piłkę, co nią Starszyzna przykazała grać!!! Co z tego, że balon za 12 złotych w promocji TESCO dodawany do słoiczka buraczków z przeceny...?

Byłem onieśmielony. Gdy za pierwszym razem dostałem z kopytka w piszczel, bez piłki, wpierw powiedziałem „Gdzie z tą nogą?”, lecz zaraz gryzłem się w język, po cichu wyrażałem skruchę, żal za grzechy i pragnąłem więcej... A potem zazdrościłem Markowi, który tuż przed strzeleniem bramki na 1-1 został potraktowany hakami w polu karnym aż trzykrotnie... I Makaronowi zazdrościłem, gdy Starszy-Pan-Szacunku-Godzien wjechał mu w łydkę wślizgiem wyprostowanymi nogami... Toć przecie po takim namaszczeniu Makiemu darzyło się będzie przez cały rok.

I patrzyłem jak Spartacze powoli pojmują, acz z niedowierzaniem, nie odstawiają kończyn i nadziewają się na więcej, głupcy bronić się przed nieodzownym próbują, ba, czelność mają w piłkę kopać, piłkę odbierać i nie dawać się powalić, stać prosto i zaciskać zęby. A przecież każde zbliżenie do Ich Świętokrowatości to jawny zamach na ich nietykalność, wolność osobistą oraz stadną, ze Świętą Krową się nie dyskutuje, nie walczy z nią, nie zaczepia. Bo zacznie muczeć i potrząsać groźnie różkami.
Spartacze nie byli przygotowani, nie wiedzieli, że nie grają w piłkę, lecz biorą udział w kopytkowych rekolekcjach wielkomyślnie zafundowanych przez Trzeciomajowców... A przecież tyle otrzymali wskazówek, te „chuje”, którymi wdzięcznie obsypywał ich bramkarz Kopytkowych, te pogróżki, by przyjęli swą karmę bez zastrzeżeń, bo można dostać bodiczkiem.

A Spartacze skołowani, ofiary losu, dzieci we mgle, mieli jeszcze czelność kopać w piłkę, ruszać z ofensywną akcją, gdy tylko się dało, choć wiadomo było, że tuż przed polem karnym nadzieją się na kolejne cudowne wierzgnięcia...
Dlatego zapewne na dwie minuty przed końcem usłyszeli od Rogatych, że nie umieją godnie przegrywać, przyjąć swej marności z pokorą i pogodzeniem...
Ale ja byłem wdzięczny za tę lekcję, w mig ją pojąłem i tuż po ostatnim gwizdku biegłem Im dziękować, rękę podawałem, po rączkach niemal całowałem. A najbardziej zależało mi na tej rączce, za której dotknięciem mój wyskok do główki zakończył się lądowaniem na wznak i łapaniem oddechu ze wzruszenia i szczęścia... Ale cóż, właściciel cudownej rączki tylko uśmiechnął się drwiąco, odwrócił na pięcie i machając ogonkiem poszedł przebrać kopytka... Może myślał, że chcę go za wymię chwycić...

16 komentarzy:

GRU pisze...

nie, nie zgadzam się, 3Majowcy ostatecznie zagrali w siódemkę... nie uściśliłem być może tego w tekście, ale po kilkunastominutowych pyskówkach a potem odwracaniu się do nas plecami, przystali na obowiązujące w PE warunki.
mecz jak najbardziej powinien być zaliczony. punkty dla Trzeciomajowców słuszne

GRU pisze...

inna sprawa, że to nie był mecz piłki nożnej, tak samo jak nie było meczem spotkanie Korea-Włochy na mundialu w 2002 roku...

Maro pisze...

a dlaczego spartacze nie napisali jak oni faulowali jak kolanem jeden z nich zaparkował na plecach 3-go majowca który ledwo wstał a innym razem przegrywając i wiedzą że nie wygrają już kopali bez piłki i dłużni w pyskowaniu nie byli aha a piłka na hale nie za bardzo nadaje się na boisko 3-cio majowiec Maro

GRU pisze...

Nie chce mi się kłócić, pyskować, przerabialiśmy to na boisku, nie oczekuj ode mnie, że będę Cię bronił, napisałem o wrażeniach, jakie wyniosłem z meczu. I jeszcze jedno: nie wyobrażaj sobie, że jeśli ty kopiesz, nie dostaniesz kopa, o tym napisałem, ale widać Święte Krowy do teraz nie mogą pojąć, że stanęliśmy do walki, że mieliśmy czelność im zagrozić, że nie przepraszaliśmy za bieganie po pastwisku za Kopytkowymi i jeszcze domagamy się egzekwowania nie brutalnych, ostrych, tylko chamskich fauli... Jeszcze na boisku Wam powiedziałem, że do kopania w piłkę nie wystarczy para korków i mięśnie w udach ale również choć odrobina kultury. Co usłyszałem w odpowiedzi, to moje...

Unknown pisze...

Czytam ale w dalszym ciągu nie pojmuje. My święte krowy Wy niewinne ofiary, my brutalnie faulujemy Wy tylko w bronie używacie siły, my wyzywamy Was od najgorszych Wasza ławka rezerwowych okazuje nam miłosierdzie. Sorki ale nie masz prawa pisać takich rzeczy skoro byłeś na innym meczu. I proszę nie pisz już więcej , że to my wszystko zaczęliśmy a Wy się do nas dostosowaliście bo to żenujące.

szymekk pisze...

w ogóle to jest żenujące. Na miejscu Spartacza powiedziałbym - zagramy mecz nie dzisiaj, tylko jak pojawi się sędzia. To było do przewidzenia. Skoro nie przewidzieliśmy tego, pozostaje wyciągnąć wnioski. Na play offy wprowadziłbym obligatoryjnie sędziego, zwłaszcza na mecze 3 Maja (tłumaczyć nie trzeba).

GRU pisze...

Nie żenujące, a wstydliwe. Dla nas. O Waszym wstydzie nic mi nie wiadomo.
Bez boiskowej kultury trudno dostrzec tę delikatną granicę między grą męską, twardą, ostrą a chamską...
Ta wymiana zdań naprawdę nie ma sensu, bo jest wyłącznie przedłużeniem tego, co miało miejsce na boisku.
A ja chcę grać tylko w piłkę. Na określonych zasadach. Których przekroczenie grozi konsekwencjami, zarówno dla jednej, jak i drugiej strony. I nic więcej.

Woytek pisze...

Jednak mogliśmy zadzwonić do tego nieszczęsnego Listkiewicza;-)

Unknown pisze...

No coż GRU, trafiła kosa na kamień. Pozdrawiam Sado Chaos.

Unknown pisze...

Rozumiem, że Wy posiadacie tą wyjątkową "boiskową kulturę" a my jako gruboskórni rogacze już nie.Sorki ale takimi wpisami zachowujecie się jak baby skarżąc się na drużynę przeciwną. Po obu stronach siniaki jednakowo były nabijane i zachowania podobne. Wiele trawy już ugniotłem(część obrońców PE bardzo dobrze moje piszczele pamiętają-pozdrawiam Filipa)ale nigdy się nie skarżyłem a po meczu urazy nie nosiłem.Wasze zachowanie jest jak donoszenie na starszego brata, który dostając wcześniej od nas kuksańca oddaje ale to my lecimy ze skargą i płaczem.
Nie potrzebna była polemika i udowadnianie kto jest brutalniejszy.Spora część drużyn zna nas i naszą grę. Czas pokaże czy drużyny grające z naszym ostatnim przeciwnikiem będzie uważał ich kulturalnych rywali.
pozdrawiam

Unknown pisze...

Tak serio kazdy z nas kopie i to doslownie..., mi w pamieci bardziej utkwil mecz z 8 Spartanami anizeli z 3go Maja (Spartanie-chlopaki bez obrazy, jakos taka mam wybiorcza pamiec, lecz nie ma w tym zadnego przytyku) natomiast z 3go Maja mam wrazenie, ze mecz nasz minal przyjemnie.

Co wiecej wczesniej gralismy zupelnie spontaniczny sparing na Cichym Kaciku (zanim ruszyla PE i zaden z nas nie wiedzial, ze bedziemy dla siebie przeciwnikami) i jakos nikt nie ma urazu.

Jesli trzeba sedziego, nie ma sprawy, ale prosze nie robmy "bicia piany" o tym, ze oni sa zli a my dobrzy...
Tym bardziej, iz komentarze w stylu "oni kopali wiec my tez" sa baaaaardzo slabe, mecz minal, wyniku nic nie zmieni wiec lepiej podyskutowac o przyszlosci anizeli ciagle rozdrapywac to co minelo.

z futurystycznym pozdrowieniem
Jacek (Naprzod Tyly)

GRU pisze...

Ja takiego komentarza nie zauważyłem, nikt też nie chce wyniku zmieniać, w siódmym komentarzu wyraźnie jest napisane jak chciałbym, żeby te rozgrywki wyglądały. Proszę o czytanie ze zrozumieniem.

Woytek pisze...

Jak dla mnie to już mniejsza z tymi faulami, większym problemem jest zachowanie 3go Maja, "atmosfera" jaką wprowadzili na meczu i to... że nadal nie podali cholernego numeru telefonu do listkiewicza...

Unknown pisze...

GRU prosze nie spinaj sie tak bardzo, bo zaczyna wygladac na to, ze szukasz w kazdym poscie haczyka (zas zawody wedkarzy to jeszcze nie tutaj...).

Napisalem subiektywny komentarz do sytuacji, ktora opisales/opisujecie, jak to odczuwam i nic wiecej, wiec nie doszukuj sie w kazdym moim zdaniu odniesienia do postow, ktore mialyby zaistniec powyzej (swoja droga biorac pod uwage Twoja lekkosc piora to wydawalo mi sie, iz jest to oczywisce), kwestia "nie zmiennosci wyniku i patrzenia w przyszlosc" to moja luzna uwaga nie zas odniesienie do czegos co zaistnialo w postach.

Zwyczajnie chodzi mi o nie "rozdrapywanie ran" czy jak to mawiala moja swietej pamieci babcia: "z odgrzewanych to raczej pierogi"...

pozdrawiam
Jacek (Naprzod Tyly)

ps. Przykro mi to stwierdzic, ale kwestia czytania ze zrozumieniem rowniez Ciebie dotyczy, no chyba ze emocje wziely gore, zas predkosc (ach te wprawne palce) odpisywania na komentarze wyprzedzila neurony przynoszace logiczne wyniki do "jednostki centralnej".

Tomek(WNiG) pisze...

Jacek nie byles na tym mecz wiec dokladnie nie wiesz jak bylo(tak mi sie wydaje). Moze na ich miejscu zachowywal bys sie tak samo. Ale jedno jest prawda- co bylo to bylo,nie da sie niczego zmienic wiec nie warto juz o tym gadac. My z 3 maja tez nie mielismy jakiegos problemu w trakcie grania spara ale kazdy mecz jest inny. Beda sedziowie wiec takie sytuacje nie beda juz sie zdarzaly, mam nadzieje... ;]
Tomek(WNiG)

Unknown pisze...

Tomku, w pelni sie z Toba zgadzam, nie bylem i nie wiem, lecz powoli robi sie z tego jakis abstrakcyjny temat morze.

Dokladnie tak samo jak i Tobie chodzi mi o to, aby nie plakac "nad rozlanym mlekiem". Beda sedziowie - super.

Nie ma natomiast sensu zasmiecac forum i komentarze prowadzac dyskusje/pyskowke w stylu "kto kogo faulowal i co tam powiedzial", bo takich historii to na pewno kazdy z nas po KAZDYM meczu moglby przytoczyc wiele.

pozdrawiam
Jacek (Naprzod Tyly)